 |
|
Lekcja chemii. Ktoś puka do drzwi. Nagle usłyszałam jego głos, potem dopiero zobaczyłam sylwetkę. -Przepraszam, pani dyrektor prosiła, żeby pani zwolniła przewodniczącą klasy, ma jakieś sprawy organizacyjne do obgadania. - powiedział, a mi na samą myśl wizyty u dyrektorki zrobiło się niedobrze. - No dobrze, idź - spojrzała na mnie, a ja ruszyłam z miejsca z niepewnym wyrazem twarzy. Wyszłam z klasy, zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam w stronę gabinetu, kiedy nagle złapał mnie za rękę. -No gdzie idziesz głuptasie? - zapytał, po czym pociągnął mnie do siebie, ujął moją twarz w dłonie i złożył pocałunek na moje suche usta, przywracając im życie. To była zdecydowanie moja najlepsza wizyta u pani dyrektor. / bezimienni
|
|
 |
|
Czułam, że czujesz to co ja, może się mylę, czułam tak, gdy spojrzeniami spotkaliśmy się przez chwilę. / Pezet
|
|
 |
|
Pamiętam tamten majowy dzień, w którym nasze serca były jakby zbyt blisko, co utrudniało ich bicie, na ten czas zdecydowanie za szybkie. / bezimienni
|
|
 |
|
Nawet nie wiesz jak dziwnie się czuję, gdy podchodzi do mnie marzenie wielu dziewczyn i pyta mnie 'co dzisiaj robimy piękna kobieto?' robiąc przy tym tą swoją słodką buźkę, z której oprócz uroku nic nie można wyczytać. Nawet nie wiesz jak dziwnie się czuję, gdy muszę odpowiedzieć mu 'nie wiem' bez wesołego tonu głosu, mimo, że mam milion pomysłów na spędzenie tego dnia właśnie z nim. Po prostu nie jest nam dane być razem, wszystko byłoby zbyt trudne. / bezimienni
|
|
 |
|
patrząc w Jego oczy doszłam do wniosku, że skoro właśnie tak wygląda popełnianie największych błędów w życiu, to chyba chcę się właśnie w owym kierunku specjalizować.
|
|
 |
|
moja przeszłość to oglądanie Jedyneczki, zajawka na bycie Kulfonem, nieodparta ochota zagrania w Hugo i starte kolana minimum raz w tygodniu. moja przyszłość - otworzenie jakiegoś lokalu, gdzieś w okolicach gór, wieczory pełne walki z bólem głowy z kompanami w postaci zielonej herbaty i dobrej książki. teraźniejszość? po prostu: On.
|
|
 |
|
uwielbiałam Jego twarz zarysowaną blaskiem księżyca i nikłą przestrzeń między nami, która wielokrotnie uniemożliwiała mi oddychanie. nie przeszkadzały mi ani te poniedziałkowe worki pod oczami po weekendowych nocach spędzonych na rozmowach z Nim, ani wyjedzone z lodówki jogurty, które pochłaniał podczas niedzielnych poranków. zabijało mnie jedynie to przekonanie, że wkrótce to wszystko zniknie, czego nie zniosę. teraz? nie ma Go. po cichu, w kącie pokoju, wbijając w dłonie paznokcie, umieram.
|
|
 |
|
bicie Jego serca szeptało melodię Jej życia.
|
|
 |
|
postoję. popatrzę, jak wchodzisz. udam, że nie czuję, jak witasz mnie pocałunkiem po czym kierujesz się do kuchni, robisz sobie herbatę, mówisz coś, a pod wieczór znów zostawiasz mnie samą. ukryję, jak stopniowo burzysz mój rzekomo poukładany świat.
|
|
 |
|
Nie zastanawiasz się już co znajdziesz pod choinką, bo wiesz, że dostaniesz pieniądze, jak rok temu. Już nie wyczekujesz Mikołaja, bo wiesz, że nie istnieje. Teraz wszystko straciło już magię- w telewizji filmy wciąż te same, na stole identyczne dania, śpiewasz co Wigilię tę samą kolędę i słyszysz te same, oklepane życzenia. Fajnie było być dzieckiem i czuć, że są święta- czas szczęścia, spokoju i miłości. / bezimienni
|
|
 |
|
Chcę wierzyć, że już niedługo wszystko się zmieni, że wróci do normy i będzie jak dawniej. Naprawdę, bardzo tego chcę, ale nie potrafię, bo ciężko jest mieć nadzieję na coś, co do czego ma się pewność, że nigdy nie nastąpi. Przecież już nigdy nie będzie tak samo, nie bez niego. / bezimienni
|
|
 |
|
życie, które zamienia mi w bajkę. Jego uśmiech. codzienna 15.15 i 16.16. paranoja.
|
|
|
|