 |
|
Nieważny jest świat, za dużo w nim łez. Zostanę przy Tobie, nie pytam czy chcesz. / Karmacoma
|
|
 |
|
kiedy byliśmy młodsi mógł co najwyżej zakopać moje serce w piasku, czy schować je za szafę. wystarczyło wziąć swoją łopatkę i wykopać je, lub sięgnąć ręką w zakurzony kąt. teraz przypalił je lekko, rzucił o ziemię oraz zdeptał bez jakichkolwiek emocji butem.
|
|
 |
|
chciał poznać mój punkt widzenia, moje myśli, poglądy, uczucia. maskując wszystko uśmiechem, starał się dokładnie mnie zbadać. wyczytywał coś z moich ruchów, szukał oznak bicia w mojej klatce piersiowej, reagent całego ciała. z przerażeniem odkrył, że motyle w moim brzuchu mają przerażające ślepia i czarne skrzydła, a serca nie mam. mam marny implant, ciemnogranatowy cień, zdolny jedynie do zadawania bólu.
|
|
 |
|
wziął je w dłoń, pościerał wierzch na tarce, by później użyć go na posypkę. naruszone wrzucił do naczynia i przyprawiał. długo; ze śmiechem delektował się moim powolnym umieraniem. serce. jakby moje - przepompowujące moją krew i bijące utrzymując moje istnienie. bardziej Jego. jak lubił, przygotowane na ostro. zjadłszy, zapił je colą.
|
|
 |
|
zamiast delikatnych, słodkich pocałunków chcę tych z podgryzaniem warg i strużką krwi spływającą niechybnie po brodzie. Twoja dłoń ma pasować do mojej, jak nóż wbijany z perfekcją między żebra, kaleczący wewnętrzne narządy. zamiast czekoladkami czy różą, witaj mnie biorąc agresywnie na ręce. przyciskaj mnie bezpruderyjnie do ściany, całą siłą zaciskając dłonie na moich ramionach. ma boleć. nazajutrz mają pojawić się sine odciski po Twoich palcach. gdy będziesz zasypiał przy moim boku z pewnością, iż rano również będę obok, zabiorę swoje rzeczy i wyjdę. jeśli wspomnisz o miłości - ucieknę.
|
|
 |
|
Pamiętam, zawsze wymienialiśmy się słodyczami. Jesienią chodziliśmy razem do parku, żeby porzucać się liśćmi, zimą lepiliśmy bałwany, wiosną szukaliśmy pierwszych kwiatów, by je podeptać, za co dostawaliśmy upomnienie od dorosłych, a latem kąpaliśmy się w jeziorze, próbując utopić siebie nawzajem w wodzie sięgającej do poziomu kolan. A teraz.. Teraz nie lubisz słodyczy, nie bawisz się w śniegu. Nie wiesz nawet, gdzie jest nasze jezioro. Wszystko się zmieniło, razem z naszymi uczuciami. Tylko ja.. ja pamiętam. Przecież byłeś najważniejszym punktem mojego dzieciństwa. Czemu nie mogliśmy pozostać beztroskimi dziećmi? / bezimienni
|
|
 |
|
najgorsza jest świadomość, iż to moja wina. po raz kolejny to ja wszystko zniszczyłam, ja dmuchnęłam w budowlę z kart. przeze mnie Jego spojrzenie stało się puste, jedynie na razy prześwitując - za każdym razem bólem. posłał mi usilnie uśmiech szepcząc, że nic się nie stało, że wszystko jest dobrze, że to się ogarnie, z czasem. musnął mój policzek zapewniając po raz kolejny łapiącym się tonem, iż da radę. ostatni raz przytulając mnie do siebie, drżał na całym ciele. w tym harmidrze, zapomniał, nie zabrał serca.
|
|
 |
|
Kiedyś, kiedyś to zrobię, a w moim liście pożegnalnym napisze tylko "pa, kurwa.", na nic więcej mnie nie stać, na nic więcej nie zasługujecie. / niecalkiemludzka
|
|
 |
|
Wyobraź sobie, że spotyka Cię coś złego. Wtedy niespodziewanie, osoba, której bezgranicznie ufałeś, odwraca się od Ciebie. Wyobraź sobie, że człowiek, o którym myślałeś, że zawsze będzie po Twojej stronie, nagle stawia Ci coraz więcej zarzutów. Jak się teraz czujesz? Jesteś sam. Wypełnia Cię ogromne rozczarowanie, wewnętrzny ból i złość, na samego siebie, na to, że wierzyłeś w kogoś, kto zwyczajnie udawał, że kocha. Jesteś wyrzutkiem. O czym myślisz? O tym, że jesteś najgorszy, naiwny i samotny. Opuściła Cię nadzieja, którą pokładałeś w chorej miłości. Jesteś teraz trochę jak.. ja. / bezimienni
|
|
 |
|
Podeszłam do niego, kiedy był odwrócony tyłem. Zasłoniłam swoimi dłońmi jego powieki i nawet nie zdążyłam wypowiedzieć 'zgadnij kto to', a już usłyszałam 'kochanie, niepotrzebnie zakrywasz mi oczy. przecież już dawno przysłoniłaś cały mój świat'. / bezimienni
|
|
 |
|
Nie wiem jak mam powiedzieć Ci, że po prostu brakło mi sił. Mam wyznać, że płaczę przez Ciebie leżąc na podłodze, czy wystarczy, gdy powiem, że odchodzę? Nie chcę dłużej cierpieć, przecież wiesz, że żyję w ciągłej męce. Oczekiwałam wsparcia, widocznie to zbyt wiele, nigdy więcej nie powiesz, że jesteś moim przyjacielem. Nigdy więcej nie powiesz, że mnie kochasz, bo obiecuję Ci, że więcej mnie nie spotkasz. Moje życie znaczenia dla Ciebie nie ma, dlatego.. żegnaj. / bezimienni
|
|
|
|