 |
Mówię głośno skąd pochodzę, kiedy pytasz mnie.
|
|
 |
mam wciąż bezczynne ręce
i puste mam ramiona
i wiem ze nie odejdą stad bez ciebie
choć jesteś wciąż nie moja
znów drażniony pięknem
unoszę się na wietrze
i łowie twoich oczu błysk
dla ciebie cały jestem
jak diamentowym wiertłem
kruszysz moje serce
kiedy nie chcesz ze mną być dziś już wiem
ze zapłacę od miłości podatek
i nie zmieni niż twój uśmiech
nie zmienią łzy
wiem co będzie później
mało zysków i strat
ale nie zostawię cię, nie pójdę
będę tam gdzie ty
|
|
 |
Jesteśmy zupełnie inni.
Tak samo jak biel i czerń, ale razem idealnie się komponują.
|
|
 |
Wiem, słownik Twój nie zna słów, których nie mógłbyś cofnąć.
|
|
 |
Kiedy mi dajesz złoty bilet w jedną stronę, daj mi też sekundę proszę, niech się zastanowię co chcę wziąć.
|
|
 |
I jak dym z Twoich ust, wszystkie zawsze i nigdy lecą przez okno.
|
|
 |
Chcesz we mnie mieć bezpieczną przystań, przerwę od życia, mały plan b.
|
|
 |
Świat mam u stóp i widzę zmiany, bo dziś bez słów znów rozmawiamy, wtedy serce napędza, znowu mam humor i wtedy czuję tą siłę, że mogę dziś dużo.
|
|
 |
Może sprawisz coś w końcu by zabić tą ciszę, a może bawi Cię to dość, kiedy tak krzyczę.
|
|
 |
Często mówię do Ciebie, nie słyszę nic.
|
|
 |
Widujesz ją na przystanku często gdy jedziesz do szkoły, znasz ją na pamięć, bo obserwujesz w sumie ją lata, raz zjebał Ci autobus to i tak czułeś jej zapach.
|
|
 |
Ma fajną gadkę i jakoś się przy niej czujesz jak juror.
|
|
|
|