 |
Siedziałam trzęsąc się ze strachu. Mój książę po dwutygodniowej nieobecności odezwał się do naszego przyjaciela, wrócił. Nie pisał, nie dzwonił, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie wstałam gdy przyszedł, nie spojrzałam, drżenie mojego ciała przybrało na sile, a łzy mimowolnie płynęły po policzkach. Przytulił mnie, delikatnie kołysał w ramionach, jego tęczówki zaszkliły się. Został zasypany gradem pytań, nie odpowiedział, a pokazał mi kartki wyrwane z zeszytu, zapisane męskim pismem. Pamiętnik z psychiatryka, to nierealne lecz prawdziwe. Codziennie wspominka o mnie, że tęskni, że kocha, że chce wrócić, że myśli. Błysk dumy, dziwne uczucie w sercu. Postąpiłam idealnie, czekałam.
|
|
 |
Park nocą, ulubiona ławka. Usiadła by pomyśleć, płakała zraniona, kolejny drań złamał jej delikatne serce, odpaliła papierosa, mieszanka letniego deszczu i słonych łez zniszczyła misterny makijaż, nad którym pracowała ponad pół godziny, szpilki połamane w biegu postawiła obok, płynąca muzyka przypominała wszystkie chwile spędzone razem. Wiedziała co zrobić. Napisała jedną wiadomość, ostatnią, a potem podniosła leżące szkło, powoli dopracowywała litrę na wewnętrznej części ręki, krew lała się strumieniami. Nie przyszedł, nie kochał, zapomniał.
|
|
 |
a ja idiotka dopasowywałam jego nazwisko do mojego imienia licząc na to, że będziemy razem do końca życia. niestety! życie pisze zupełnie inne scenariusze.
|
|
 |
szkoda, iż owa miłość była jednostronna. skrzywdził ją. kolejna zaliczona panienka, która uległa urokowi księcia z bajki. nie był wcale taki przystojny. zwykły ćpun. brał ją jak chciał. udawał nieśmiałego, jak zwykle. przyglądałam się z boku, doskonale go znałam. mądra, odrzuciłam zaloty, mimo miłości jaką darzyłam od dłuższego czasu. szkoda, iż nie zorientowałam się, że on kochał mnie.
|
|
 |
kochała go, pragnęła z całego serca, ale mimo wszystko był sukinsynem, któremu nie należała się nawet odrobinka uczuć.
|
|
 |
wiesz, jak to jest, gdy Twoje serce przebywa kilka kilometrów od Ciebie? nie wiesz co robić, łzy mimowolnie ciekną po Twych policzkach, oglądasz zdjęcia i przytulasz się do rzeczy przesyconych zapachem ukochanych, męskich perfum, palisz, papieros za papierosem. cholera! wracaj, bo do jutra nie wytrzymam.
|
|
 |
zwyczajnie czasem zastanawiam się czemu Jego nazwisko nie mogło pojawiać się w gazetach w całości, przy osiągnięciach na zawodach strażackich, kolarskich, w pływaniu, w siatkówkę czy nożną. czemu zawsze widniała obok imienia tylko pierwsza literka nazwy, którą odziedziczył po rodzicach. czemu, cholera, nigdy nie w innej rubryce, niż interwencje policji.
|
|
 |
Możesz mnie złamać, jednak wiedz, że odrodzę się silniejsza.
|
|
 |
Rozczarowałam się już tyle razy, a za każdym razem jestem cholernie zdziwiona, że nie wszyscy są cudowni.
|
|
 |
już zaczynam podskakiwać jak debil, celować w kogo tylko się da kryjąc równocześnie twarz i jedyną ambicją jaka mną obecnie miota jest włożenie rękawic i powieszenie sobie tuż obok worka treningowego. fazo na boks, dawno Cię nie było.
|
|
 |
Gdy zabraknie Twoich rąk, moje staną się niczyje.
|
|
 |
zatraciłam się. wcale nie w Jego spojrzeniu, Jego dotyku, zapachu czy bliskości. pokochałam Jego serce, stawiając je na górze hierarchii rzeczy najważniejszych.
|
|
|
|