 |
[3] to było cudowne uczucie. dotykać ją przez majtki w tym miejscu. była taka delikatna. taka gorąca. czuła, jak ogarnia ją słabość. już nie miała siły protestować. soki rozkoszy zaczęły wyciekać z jej wnętrza. on to poczuł. jeszcze bardziej go to podnieciło. odsunął cienki pasek materiału majtek na bok. teraz już bez przeszkód mógł pieścić ją całą. rozcierał jej soki dookoła. mdlała. dreszcze rozkoszy przeszywały ją raz po raz. jej oddech stał się szybki, głęboki. poczuł go na swojej twarzy.
|
|
 |
[2] biodrami napierał na jej biodra. ocierał się swoją męskością o jej brzuch i podbrzusze. czuła wyraźnie jak bardzo jest podniecony. pod wpływam pieszczot piersi, zesztywniały jej brodawki. przyjemne ciepło promieniowało stąd na jej ciało. on jedną ręką sięgnął pod jej spódnicę. po tylnej stronie uda dotarł na jej pośladek. przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie. po chwili lekko się odsunął. dotknął dłonią jej brzuszka i zsunął ją w dół. próbowała protestować, ale trzymał ją mocno. po podbrzuszu dotarł do jej muszelki.
|
|
 |
[1] w dwóch krokach doskoczył do niej. chwycił obiema rękoma za jej piersi. krzyknęła i cofnęła się. on popchnął ją na samochód. oparła się plecami o bok samochodu. nie miała się już dokąd cofać. znowu doskoczył do niej i chwycił za piersi. nie mieściły mu się w dłoniach. były cudownie miękkie. "przestań natychmiast!" rozkazała ostrym tonem. lecz on złożył na jej ustach gorący pocałunek. próbował rozpiąć guzik jej bluzki, ale ręce mu się trzęsły. jednym ruchem rozerwał wszystkie guziki. rozchylił bluzkę ukazując jej piersi w delikatnym, prześwitującym staniku. widział wyraźnie ciemne brodawki. znowu zaczął pieścić jej piersi. znowu zamknął jej usta pocałunkiem.
|
|
 |
ból jest silniejszy, silniejszy niż wszystko.
|
|
 |
dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz. dzisiaj mnie pragniesz, jutro się wstydzisz. / sweet noise
|
|
 |
tylko razem potrafiliśmy latać.
|
|
 |
teraz już wiem, dlaczego nam nie wyszło. byłeś całkiem inny, niż ja. nie pasowałeś wcale do mojej układanki. nie byłeś elementem, którego szukałam. a mimo to, chciałam cię na siłę dopasować.
|
|
 |
czasami najlepszym wyjściem jest wyjście za drzwi.
|
|
 |
szukam normalności a nie doskonałości.
|
|
 |
szczęśliwym jest się wtedy, gdy kładziesz się jak najwcześniej spać tylko dlatego, że nie możesz się doczekać kolejnego poranka.
|
|
 |
trzymałam go mocno za rękę nie mogąc się od niego oderwać. – leć kochanie, bo ci ucieknie! – poganiał mnie widząc stojący na przystanku autobus. – szybko, jeszcze jeden. – dociągałam go do siebie łapczywie sięgając ust– leć wariatko.– śmiejąc się pocałował mnie ostatni raz. wbiegłam do autobusu ledwo przeciskając się przez zamykające się już drzwi. kilkoro ludzi śmiało się radośnie komentując:- jacy zakochani.– kierowca także rozbawiony tą całą sytuacją zapytał:– co, ukochany nie chciał puścić?– nie zdążyłam usiąść a już poczułam wibrujący w kieszeni telefon. dzwonił– wysiadaj na najbliższym przystanki głupku, mam twoją kurtkę– słysząc śmiechy ludzi wybiegłam gnając w jego stronę. wychylił się zza rogu łapiąc mnie i znów łącząc nasze usta. trzymając swoją kurtkę już w dłoniach zdążyłam mu wyszeptać zmachanym głosem:– zawsze chciałam tak do ciebie biec- ale żeby się całować, a nie wziąć kurtkę– powiedział rozbawionym tonem a ja nastawiłam usta– milcz głupku, całuj.
|
|
|
|