|
" Zamykam oczy, plan mam bardzo prosty
Wywołam kilka twoich klisz w ciemni samotności
Zbyt optymistycznie nie brzmi ten passus
Takie życie, mamy dla siebie mało czasu
Deszcz bębni o szyby, od rana pada
Ta aura mnie wciąga, jak lej tornada
Pieprzona praca, każde z nas pędzi
I balansuje na tej krawędzi
Taki znak czasów, zamiast depeszy
W dłoni telefon mamy i smsy
Znów obce miasto, hotel, znów peron, pociąg
I nie stać nas na to, by od tego się odciąć
Chociaż daleko jestem, to daję słowo
Myślami, pamiętaj, zawsze gdzieś obok
Czuje to ten, kto ten chleb sam przeżuł
Komu nie było podane wszystko na talerzu
Taka jest prawda, naga, brudna prawda
Tu w pionie trzyma tylko ta magia
Słyszę twój głos, to do mnie powraca
Ust twoich dotyk i ciała zapach
I tylko tyle, chociaż chcę więcej
Znów zerwę się w nocy nie wiedząc gdzie jestem
Taki już los, z tym muszę się liczyć
Mapa podarta, nieraz kompas rozbity
Pijany błądzę na prostej drodze, w ciszy
Próbuję to zapić, ten posmak goryczy " Pihu
|
|
|
" Ej co Ty, kurwo, lepszą niż jesteś zgrywasz
Od kiedy sucz taka jak Ty jest wrażliwa
Już Ci mówiłem, powtórzę jeszcze raz powiem
Mój chuj dłuższy niż Twoje zwoje mózgowe
Za Tobą nie chłopaki a pajace durnie
Wiem jak jest, kurwa kurwie banię urwie
Głupi jak but, sexu wulkan
Masz szczęścia łód, pusta suka
Zalewa żółć, widzę po jej ruchach
Wsparcia do awantur szuka, za to się rucha
Puta, wie od czego ma w gębie język
Córka Judasza, charakter mendy
Musisz się podobać ,wobec jej się zachować
Jak nie podejdziesz każe Cię podkasować
Jej towarzystwo bez końca dramat
Nie zmordowana skrobana dama
Kurewstwo w randze sztuki, za to ma medal
W jeden chwili Cię kupi, a potem sprzeda " Pihu.
|
|
|
" Flesz lampy błyskowej rozdziera nocy czerń
Tu gdzie zaczyna się jawa, a nie skończył sen
Ciemność w pokoju, zgaszone światło
Wiem czego pragnie ona, wiem to i mam to
Tak jak to lubisz, gdy jesteś przy mnie
Ten dotyk, powoli, slow-motion, intymnie
W negliż ubrana, twojego ciała gra
Ta noc, tylko ty i ja i pieprzyć cały świat
Jej sarnie oczy, melancholia nocy
Zatruci tym samym, spragnieni miłości
Nie ważne co myślisz i czy mi wierzysz
Jestem dla ciebie, dla siebie bym już nie żył
Lubię patrzeć, kiedy naga
Bierzesz w łazience prysznic, gorąca para
Jak mgła na szosie lekko cię zasłania
Poezja ciała wysublimowana "
|
|
|
" Twoje usta wysyłają zaproszenie
Piję z nich powoli, gasząc pragnienie
Potrzebuję cię jak nigdy, wierz mi
To ta jedyna chwila, kiedy mogę uciec śmierci
Znów tankuję czystą, nie stoję w korkach
Na ostatniej prostej do czarnego worka
Tylko tu i teraz i ty to wiesz
Jeżeli życie kiedykolwiek miało jakikolwiek sens
Łapię ten czas
To nie może się skończyć, to musi wiecznie trwać
Chociaż nic nie mówisz, ja wszystko słyszę
Inni mówią, tylko po to by zabić ciszę
Przed nami niejedna doba
Nie będę z tym walczył, po prostu się poddam
Jeden oddech, jedno ciało, jak złożeni w grobie
Intymny dialog, konfesjonał w spowiedź " PIH
|
|
|
Chciałabym mieć czasem możliwość wtulenia się w Twoje ramiona.. Czułabym się w nich tak bezpiecznie i pewnie..
|
|
|
ODŁÓŻ album,spal stare fotografie,pierdol przeszłość,bo tak najłatwiej/MAŁPA
|
|
|
KOMU MAM WIERZYĆ? CO NAZWAĆ ZAUFANIEM?!/ostr
|
|
|
Też liczyłeś,że życie wyliże Ci tyłek,to nie tak brat wygląda,to nie park rozrywek/OSTR
|
|
|
Z góry na dół jak z jedenastego piętra,gdy znasz to uczucie,pękniętego serca!/OSTR
|
|
|
|