 |
nie lubię być najebana w tygodniu i wstawać o 6 do szkoły. do takiego stanu mnie doprowadziłaś, przyjacielu. /k_j
|
|
 |
nie radzę sobie. nie mam siły. wychodzę. przyjaźń złamała mi serce. /k_j
|
|
 |
ja po protu chciałam, żebyś był obecny, zawsze.
|
|
 |
Po Twoim odejściu dałam sobię radę, bo przecież jest dobrze. Były chwile, w którcyh zapominałam, ze do niedawna byłeś mi niezbędny, że Twoja obecnosc była obowiązkowa i że każdy dzień zaczynałam Twoim uśmiechem. Tylko wiesz, mogło byc niewiadomo jak zajebiście, ale za każdym wschodem słońca czułam, że mimo wszystko do pełni szczęścia czegoś mi brakuje, czułam niedosyt. Coś jakby tęsknota, ale taka chwilowa. Brak czegoś co w prawdzie minęło, ale było wspaniałym dopełnieniem mojego życia. I chyba muszę pogodzic się z tym, że tak będzie, przynajmniej do pojawienia się osoby, która zapuka do mojego serca, bo na Twój powrót raczej już liczyc nie mogę, chyba nawet już nie chcę.
|
|
 |
nie oczekuj ode mnie, że natychmiast będę w stanie się zmienic, ale mogę dużo, na serio.
|
|
 |
Bezrobotny alkocholik, cygan, nie palący. W przeszłości popełnił wiele błędów, jedyne czym mnie skrzywdził to to, że nie kupił mi wymarzonych skrzypiec, które mi obiecał. Często nazywany śmieciem i nieudacznikiem przez swoją żonę. Ale jest najwspanialszym dziadkiem, którego nigdy w życiu bym nie zamieniła, bo był w stanie tak wiele dla mnie zmienic, mimo, że ani razu nie usłyszałam, że mnie kocha.
|
|
 |
wiemy, że nie umiemy osobno, że jesteśmy sobie cholernie potrzebni, ale dalej kurwa ranimy.
|
|
 |
przeciez dalej mógłbyś byc powodem, dla którego się uśmiecham.
|
|
 |
Nie wiem czy zauważyłeś, ale kocham Cię w chuj bardzo.
|
|
 |
Radośc to chuj w porównaniu do uczucia jakie towarzyszyło mi, gdy byłeś blisko.
|
|
 |
tak sobie pomyślałam, że chciałbyś wiedzie o tym, że cholernie mnie kręcisz.
|
|
|
|