 |
cierpię nawet wtedy, kiedy jest ode mnie oddalony tylko o kilkanaście centymetrów. pragnę chłonąć jego usta, chcę tulić jego ręce, szeptać jak bardzo kocham jego uśmiech. kurwa, ciągle zapominam, że on nie należy już do mnie.
|
|
 |
zauważyłam, że praktycznie w każdym moim wpisie jest słowo miłość. gratuluję, Olu. masz chore serce - a teraz doszła jeszcze głowa.
|
|
 |
a kiedy zobaczyłam ich razem, myślałam, że umrę. miałam ochotę paść na kolana na środku skrzyżowania i zwijać się z płaczu. byłam niemal pewna, że nikt nie zwróciłby uwagi na to, że moje życie właśnie wygasało.
|
|
 |
nasze serca biły w tym samym rytmie.
|
|
 |
raczej nie lubię miłości.
|
|
 |
w jego urodziny, podeszła do niego wyrzucając z siebie potok słów. - życzę Ci, żebyś w końcu zauważył, jak bardzo Cię kocham - nie patrzyła mu w oczy. ujął ją pod brodę i zmusił do spojrzenia. - nawzajem - wyszeptał, łącząc ich usta w pocałunku.
|
|
 |
rozstaliście się, po roku, dwóch latach wspaniałego związku, nie przesypiasz nocy, nie potrafisz funkcjonować, tęsknisz całą sobą. a ja patrzę teraz na chłopaka, który kilka dni temu stracił matkę. kobietę, która była przy Nim kilkanaście lat. to Ona przewijała Mu pieluchy, kupowała zabawki, prowadzała do przedszkola. Ona przyklejała Mu plaster, kiedy pościerał sobie kolano. Ona sprawiła, że stał się takim, a nie innym człowiekiem. ale Bóg znów namieszał - zabierając Ją. także zanim zaczniesz narzekać na to, co zaplanował dla Ciebie Twój los, pomyśl. bo chyba można było trafić dużo gorzej.
|
|
 |
i to jest taki stan nie do zniesienia, kiedy siedzisz na łóżku, w tle leci jakaś cicha muzyka, herbata parzy Cię w dłonie przez ścianki kubka, a serce się rozpuszcza. katując się wspomnieniami wyparowuje z Twojej klatki piersiowej przy każdym oddechu.
|
|
 |
nowa wiadomość - 'w chuj źle jest, będę za pięć minut. ogarniaj gdzie masz szlafrok'. związałam pospiesznie włosy w niesforny kucyk, zarzuciłam na pidżamę w misie za dużą bluzę, na stopy wsunęłam puchate kapcie. kiedy chwilę potem rozbrzmiał dzwonek od razu doskoczyłam do drzwi otwierając je. mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na Jego rękach w których nie trzymał żadnej butelki wódki, czy wina. zanim zdążyłam o to zapytać, poczułam Jego wargi na swoich. odsunął mnie od siebie na nikłą odległość. wciąż czułam ciepło Jego oddechu na policzkach. - nie potrafię bez Ciebie, kurwa. nie oddalaj się nigdy więcej. nigdy, rozumiesz? - szepnął opierając się swoim czołem o moje.
|
|
 |
nie wątpiłam w słowa kolegi, kiedy zapewniał, że na pewno spotkamy się w te wakacje całą klasą. nie sądziłam tylko, że na pogrzebie.
|
|
 |
przyszedł i ot tak - zmienił wszystko.
|
|
 |
nie pozwól mojemu sercu hamować.
|
|
|
|