 |
Mam prawo nie mieć siły, przepłakiwać bezsenne noce, przestać jeść, unikać ludzi, wypalać dwie paczki fajek dziennie, zatapiać mój realizm w lampce taniego wina, ale Ty nie masz prawa do tego doprowadzać, rozumiesz?!
|
|
 |
Jesteś tam. Setki kilometrów ode mnie, a między nami jedynie tysiące wysyłanych wiadomości. Ale jednak jesteś. Potrafisz wyczuć, kiedy płaczę, a nawet, w którym momencie się uśmiecham. Udaje Ci się podnieść mnie na duchu, wspierasz mnie i rozumiesz, mimo, że znamy się tak krótko. Zawsze masz dla mnie czas i nigdy nie narzekasz. Ciągle jesteś. A on? Mimo, że jest tak cholernie blisko, na wyciągnięcie ręki, sprawia, że moja poduszka regularnie zalewana jest łzami, dni tracą kolor, a życie smak. Zjawia się, gdy ma dobry dzień, obdarowuje pocałunkami i dowartościowuje słowami. A potem znika, kiedy nie jestem w stanie dać mu tyle, ile chce w danym momencie. Dlaczego tak jest? Dlaczego nie wszyscy doceniają to, co podane jest im wręcz na talerzu?
|
|
 |
Czegoś mi brakuje. Czegoś ciągle jest mi mało.
|
|
 |
Kocham Cię. Pomimo wszystko. A mój wiek w papierach nie jest w stanie niczego zmienić, ani niczego mi zabronić.
|
|
 |
Jeśli coś ma się już skończyć, niech skończy się wszystko.
|
|
 |
|
'na pewno mam jechać?' zapytał, podając swój bagaż kierowcy. 'tak, jedź, będzie dobrze.' skłamałam. wiedziałam, że wraz z jego wyjazdem, my nie będziemy już razem. ostatni raz pocałowałam go, łapiąc za rękę. odchodził, lecz ja jej nie puszczałam. podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i odszedł definitywnie. autobus odjeżdżał. zakryłam jedną ręką usta, bym nie krzyczała niczego. łzy już spływały mi po policzkach. na ramieniu poczułam dłoń jego przyjaciela. 'straciłam go. na zawsze. gdy mu pozwoliłam wyjechać, pozwoliłam, żeby nasz związek się rozpadł. sześć miesięcy to za dużo. on tam pozna nowe laski, w końcu na piłkarzy panienki lecą. zakocha się w jakieś i zapomni o mnie. mogłam go nie puszczać, owszem. ale do końca życia nie wybaczyłabym sobie tego błędu. tego, że przeze mnie on nie mógłby spełnić swoich marzeń. teraz.. teraz go nie mam. nie mamy siebie nawzajem. nie wiem co zrobię jak tu będę przyjeżdżać. straciłam ramiona, w których czułam się najbezpieczniej. straciłam siebie'
|
|
 |
|
Czasem wystarczyłoby zwykłe 'jestem', nic więcej.
|
|
|
|