|
to nic, że przy kumplach zgrywał twardziela bez uczuć. to nic, że zachowywał się jak brutal, chory na znieczulicę. nie miało dla mnie znaczenia, że przy nich potrafił mnie jedynie klepnąć w tyłek, udając, że się nie znamy. najważniejsze, że kiedy byliśmy sam na sam, mówił o miłości. był najbardziej czułym i kochającym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek poznałam. potrafił płakać, zarzekając się, jak potwornie kocha. całować, dając tym samym poczucie bezpieczeństwa. ważne było dla mnie to, kim był naprawdę, a nie to, kogo udawał.
|
|
|
stała na torach. powoli zaczęła iść wzdłuż nich. gdy słyszała nadjeżdżający pociąg, zamknęła przepłakane oczy, rozmazany tusz był widoczny, na całej jej bladej twarzy. wargi delikatnie drżały, ale ona szła dalej, wzdłuż tych pierdolonych torów. biegł by ją zatrzymać. jedyne co usłyszał, to dźwięk trąbiącego pociągu, głośne hamowanie, oraz jej krzyk. w jej ostatnim słowie, słychać było jego imię. biegł dalej, myśląc, że już nie ma szans, że nie zdążył... pociąg przejechał. ona stała obok torów z głową spuszczoną ku ziemi, cała zapłakana, wciąż drżała. podszedł do niej, bez jakichkolwiek słów, przytulił ją z całych sił.
|
|
|
wybierz tą najlepszą. nie pierwszą lepszą, nie tą co wszyscy pieprzą.
|
|
|
my w oparach skręta, wam opada szczęka. tyle tu tego wszystkiego, że trudno się opamiętać.
|
|
|
wyspy sentymentów i godziny trudnych rozmów.
|
|
|
tu gdzie ludzie dławią się własnym jadem, chcą uciec od chaosu, siejąc jeszcze większy zamęt.
|
|
|
podobno miałam żałować, jakoś nie żałuję wcale.
|
|
|
jego spojrzenie było figlarne, czułe, pełne pragnienia. te jego przejrzyste oczy, szeroko otwarte. pełne czegoś, czego pewnie nigdy nie zrozumiem.
|
|
|
mam zmienić się na lepsze, może zrobię to pojutrze.
|
|
|
nie zmienisz mnie, jak zmienia kokaina i wóda.
|
|
|
chcę się wyspać, więc nie wysyłaj mi wiadomości w środku nocy, skoro nie muszę ewakuować się z łóżka. nie podchodź znienacka - tak dla swojego dobra, bo nie wykluczam, że przypadkiem mogę zaliczyć łokciem twój nos. nie całuj mnie ciągle, nie łap non stop za rękę i nie mów za dużo o uczuciach. na powitanie muśnij tylko wargami mój policzek, szepnij do ucha jakieś proste "cześć". chodź czasem ze mną ramię w ramię, bez splatania dłoni i uśmiechaj się tylko dla mnie. wystarczy - oddam ci serce.
|
|
|
na początku był ból. ogromny, niewyobrażalny ból. łzy, popękane serce i mnóstwo smutnych piosenek, królujących na mojej liście najczęściej odtwarzanych. później złość. złość na niego, na to jak się zachował i że wszystko zniszczył. odizolowanie się od świata i wymazywanie z pamięci wszystkiego co dotyczyło i przypominało jego. teraz? akceptacja. poddanie się. i tylko walczę z szybkością bicia mojego serca, gdy zobaczę go gdzieś przypadkiem. i tylko walczę ze wspomnieniami, których jest za dużo.
|
|
|
|