|
dzisiaj całą noc przepłaczę, a jutro powiem, że nic się nie stało.
|
|
|
ubóstwia malować swoje paznokcie na krwistą czerwień. nie pogardzi, wypadem na piwo z twoimi kumplami. kocha zmysłowe szpilki, ale z pełnią zapału obejrzy z tobą mecz. otwiera okno na oścież, podczas deszczu. w czasie zimy, biega boso po śniegu. nie toleruje świeczek na urodzinowym torcie i kocha gumę balonową. jest wyjątkowa, pełna obłędu. szukająca osobnika, który ją za ten obłęd, pokocha.
|
|
|
wiesz, miałeś rację mówiąc, że do starty bliskich osób można się przyzwyczaić. nie wierzyłam. kiedy mówiłeś o tym patrzyłam na ciebie z ironicznym uśmiechem. jednak miałeś rację. kiedy odchodzi pierwszy przyjaciel boli. drugi? też. trzeci? nie mniej. przy czwartym jednak już zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że tak musi być, że widocznie nie wszyscy ludzie są dla ciebie. nie płaczesz już nawet. starasz się wykreślić z pamięci wszystkie szczególne wspomnienia związane z tą osobą i zapomnieć, wmawiając sobie, że był dla ciebie tylko kimś na kształt zwykłego znajomego. że nie łączyło cię z nim żadne szczególne uczucie. jedyną oznaką utarty jest tylko dziwne uczucie pustki jakby ktoś zabrał kawałek ciebie. jednak żyjesz dalej. uśmiechasz się. przez jaki czas ci się to udaje? nie wiem. dopiero zaczynam.
|
|
|
kupmy sobie miłość. taką rozpuszczalną w powietrzu, do psikania w aerozolu. taki bezbarwny gaz o woni szczęścia, wywołujący motylki w brzuchu. albo taką miłość w tabletkach, rozpuszczalną w wodzie. z ogromnego kubka będziemy spijać hormony szczęścia dużymi łykami. zaczną w nas buzować endorfiny i odczujemy podwyższony poziom fenyloetyloaminy.
|
|
|
co miałam mu powiedzieć? że jestem nałogową palaczką, alkoholiczką i codziennie imprezuję w klubach? że moi znajomi to dilerzy, albo narkomani, którym blisko do grobu? że lubię palić marihuanę, słuchając Nirvany? że lubię przypadkowy seks? nie, żadne z wymienionych nie wchodziło w grę. chciałam być idealna w jego oczach. wiedziałam, że nigdy nie zaakceptuje prawdy, że mnie zostawi. tak więc wolałam ciągle mówić mu, że spędzam wieczory w książkach, jak dużo mam nauki, jak wymagają w szkole, że w przyszłym roku matura, a potem wyjechać gdzieś za granicę. a kiedy przytulał mnie i mówił, jak bardzo mnie za to wszystko kocha, od razu robiło mi się lżej. nigdy jakoś nie myślałam o tym, że kochał całkiem inną osobę niż ja, bo przecież nieustannie udawałam kogoś innego.
|
|
|
a gdy kiedyś będę ci krzyczeć, że cię kocham kretynie, to nie słuchaj. odwróć się i idź. wolę ciche odejście niż, powiedziane mi "i co z tego?".
|
|
|
moje oczy krzyczą: "kocham cię". a jego? jego mówią spokojnie: "nic mnie nie obchodzisz".
|
|
|
wtulić się w zapach twoich włosów i wiedzieć, że jednak ja - nie ona.
|
|
|
- nie jestem osobą, która potrafi się do kogoś przywiązać. - zamknij się. - masz jego. to dobry facet. jest dobry dla ciebie. zapomnijmy o tym. - dymaj się. - właśnie to zrobiliśmy, koleżanko.
|
|
|
podobno Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, a ja jakoś nie wyobrażam sobie Boga siedzącego o 3:14 na parkowej ławce, z kubkiem taniego wina w ręce i krzyczącego na cały park: "kurwa, znowu! znowu wszystko się spierdoliło!".
|
|
|
zawsze śmialiśmy się z ludzi, którzy po rozstaniu udawali, że się nie znają. nabijałeś się z nich, a sam postąpiłeś tak samo. chłopcze, czy ty masz chociaż odrobinę mózgu w tej głowie?
|
|
|
każdy czasem ma tak, że jego serce łamie się na kawałeczki. wszelakie cierpienie spowodowane jest odejściem bliskiej osoby i niekoniecznie musi to być druga połówka. może to być najlepszy przyjaciel, który zginął nocą na motorze, a może dwulicowa przyjaciółka, z którą już czas zerwać znajomość. niejednokrotnie próbujemy odebrać sobie życie, ale okazuje się, że tamten świat nie potrzebuje nas jeszcze. zrezygnowani, wciąż poszukujemy sensu życia. Kubuś Puchatek, uśmiechający się na półce irytuje, a papierosy spalane są w magicznie szybkim tempie. zdesperowani, po kilku paczkach, niepomocnych papierosów, sięgamy do butelki czerwonego wina. bez zastanowienia wypijamy z gwinta, aby zapomnieć o niesprawiedliwym odejściu miłości, przyjaźni. butelka wina posiada jednak dno, w przeciwieństwie do otaczającego nas smutku. a wtedy nie zawahamy się sięgnąć po kolejny eliksir zapomnienia. mówi się wtedy o uzależnieniu. to jednak da się wyleczyć, rozkruszonego serca nie posklejasz.
|
|
|
|