 |
przyszedł i objął mnie swoimi ramionami. i wcale nie musiałam niczego mówić.
|
|
 |
jak to jest, że kochamy kogoś kogo się boimy? stoisz przed mężczyzną Twojego życia i wiesz, że jeżeli kazałby Ci się rozbierać, zrobiłabyś to natychmiast. grozi Ci, a Ty sobie tylko naiwnie tłumaczysz, że żartuje. boisz się, że zrobi Ci krzywdę. jednak jakaś naiwna cząstka Ciebie nadal widzi w jego tęczówkach, troskę. to chore poczucie bezpieczeństwa, które kiedyś Ci dawał, a teraz doprowadza Cię do takiego stanu, że potrzebujesz go jak nigdy wcześniej. drżące ręce ze strachu, płytki oddech. boisz się jego spojrzenia, mówiącego o tym że może zrobić z Tobą dosłownie wszystko. wiesz, że może. w końcu sama mu na to pozwolisz. w imię miłości. /abstracion
|
|
 |
ja wszystko wytrzymam, muszę tylko czuć, że Ty mnie kochasz.
|
|
 |
Bezszelestnie tak co noc odwiedzasz mnie, gdy tylko przekraczam granicę świadomości..
|
|
 |
Ta mała iskierka nadziei, w którą tak dmuchałam, musi zgasnąć. Przyszedł czas, by jej na to pozwolić.
|
|
 |
żadnych zmian, żadnych kroków do przodu. marna egzystencja z prądem, a czasem pod prąd, ale zawsze w złym kierunku. nie umiem żyć i nie umiem setki innych rzeczy. w dodatku zero ambicji, zero motywacji. niedługo sama będę wyglądała jak zero, bo tyję od samej herbaty i suchego chleba. ironia losu, którego przestałam być kowalem z powodu słabego czucia w rękach. więc nawet nie wezmę się w garść, żeby uniknąć kolejnego upadku na deski, kolejnego rozbicia i składania się na nowo. ile razy można? a ile trzeba? może ja już nawet nie wstaję? może leżę i przyrastam do podłogi? zapuszczam w niej korzenie i twardnieję. królewno z drewna - zapukaj do mnie, zobacz jak pusto i głucho, jak martwo..
|
|
 |
Wiele razy o tym marzyła. O miłości, o prawdziwych pocałunkach, zazdrosnych koleżankach, nocnych spacerach przy akompaniamencie świerszczy, o ciepłych dłoniach, nieśmiałych uśmiechach, spełnianiu pragnień i czerpaniu garściami z drzewa szaleństw. Marzyła o przymknięciu kotary ciężkich powiek pod naciskiem czyjś miękkich warg, o głośnym, przyjemnym śmiechu matki, którego nigdy nie słyszała, a który miał podkreślić jedynie to, jak bardzo się zakochała, i w końcu o tym jednym jedynym uczuciu spełnienia, jakie mógłby dać jej ktoś, dla kogo chciałaby budzić się każdego ranka. Przepadło. Tak jak jasne światło otulające pokój, gdy wyłączymy z prądu lampkę. Gdzieś na drodze między umysłem a sercem zapanowała ciemność. Wiele rzeczy chciała zaplanować, jednak teraz wiedziała, że za późno zabrała się za notowanie wszystkich wschodów i zachodów słońca. Wiedziała, że będąc tak słabą, igrać z losem nie można - wszystko przepadło, nawet wiara w miłość.
|
|
 |
Wspomnienia zagnieżdżają się gdzieś w umyśle i dają możliwość powrotów. Malutkie i niezniszczalne mówią o tym, że bywają te najpiękniejsze chwile i najpiękniejsze na świecie pożegnania.
|
|
 |
Chyba oddałby wszystko, aby móc wybrać jeszcze raz.
|
|
|
|