 |
Rozpamiętując sami wpadamy w sieci własnego cierpienia.
|
|
 |
To przez Ciebie uśmiecham się ciągle i ludzie patrzą na mnie jak na głupią. Ale i tak mi z tym dobrze.
|
|
 |
Przecież nie mam do niego żadnych praw. Przecież nigdy nie byliśmy razem. Przecież nigdy mi nic nie obiecywał. Oddychaj.
|
|
 |
I obiecaj, że każesz mi się uśmiechać, gdy tylko zaczną mi wilgotnieć oczy.
|
|
 |
Nie trzeba wyglądać na pewnego siebie człowieka, by posiadać wewnętrzną siłę.
|
|
 |
Blask Księżyca rozjaśnił jej twarz. W oczach, utkwionych gdzieś w dal widać było tęsknotę i wielkie uczucie. Po prostu kochała.
|
|
 |
Jednego nauczył mnie perfekcyjnie. Tęsknić.
|
|
 |
Bo widzi pan, ja budzę się rano obok niego i szeptem milczę mu do ucha siebie. Chociaż czasami chciałabym mu to wykrzyczeć. Ale potem zastanawiam się: po co? On i tak słyszy to milczenie. On zawsze dokładnie wie, co chcę mu powiedzieć. Nawet wtedy, gdy milczę. Czasami wydaje mi się, że nawet uśmiecha się we śnie, gdy tak na niego patrzę oparta na łokciu. I jestem pewna, że w tym momencie w swoim śnie delikatnie ociera mi łzy.
|
|
 |
Podnoszę powieki, widzę Twój uśmiech. Spoglądam Ci w oczy: niebo jest bliżej.
|
|
 |
Odchodzisz rozplątując uścisk naszych dłoni. Na pożegnanie rzucasz słowa dla mnie tak ważne; że zadzwonisz, że będziesz. Ze łzami w oczach, choć bardzo chcę mieć tę nadzieję, sceptycznie spoglądam na Twą twarz. Oboje wiemy, że te słowa, to tylko lekki podmuch wiatru na osuszenie mych łez.
|
|
|
|