 |
W dzieciństwie, choć świat był ten sam, wydawał się prostszy. Ograniczał się do zabaw z przyjaciółmi z podwórka, jedzenia piasku z piaskownicy, śmiechu i łez z powodu zdarcia kolana, które zaraz zastąpione zostały kolejną dawką śmiechu, bajek na dobranoc i marzeń, które kiedyś miały się spełnić. Święty Mikołaj i książę z bajki istnieli i wiedzieli, że ja też istnieję. Kiedyś zamieszkam z nim we wspólnym zamku ofiarowanym nam na Boże Narodzenie pod choinkę i będziemy żyli długo i szczęśliwa za siedmioma górami. Nie braliśmy wtedy pod uwagę przeciwności losu i trudności, jakie pojawiały się wraz z przemijającymi latami i ze zdmuchiwaniem kolejnych świeczek na torcie, które z czasem zanikły na rzecz woskowych liczb. Teraz jesteśmy dorośli i wiemy, że ideałów nie ma.
|
|
 |
Chyba nigdy się nie zmienię. Zawsze będę naiwnie sięgać po kubek z gorącą herbatą, a potem dmuchać na oparzenia. Nie przestanę słuchać ulubionej muzyki, nie chcę zmieniać przyjaciół czy zainteresowań. Tak, już pewnie do końca będę łatwowierna, będę ukrywać wrażliwość pod przykrywką wyszczekania i twardej pyskatej panny. Łzy będą lecieć mimowolnie. Nie, nie przestanę się martwić o bliskich, nawet jeśli ode mnie odejdą. W genach mam dawanie serca tym,którzy wcale go nie chcą, taka się właśnie urodziłam.
|
|
 |
To przykre kiedy jedyny człowiek, któremu ufałaś i oddałabyś wszystko nawet o Tobie nie pamięta. To przygnębiające uczucie kiedy ciężko jest Ci oddychać nieznanym powietrzem, a osoba, która tak pięknie mówiła o waszej przyjaźni, nawet nie spróbuję go oczyścić. To smutne, bo właśnie w takich chwilach czujesz jak życie wali Cię trzepaczką po dupie.
|
|
 |
Żeby móc być sobą zakląłem krąg samotności, banicji. /Bisz
|
|
 |
ile to już lat wciąż to samo stanowi moją siłę i największą słabość, brutalnie walcząc rozrywa tożsamość i cokolwiek zrobię to zawsze za mało. /Bisz
|
|
 |
wciąż tkwi kij w szprychach mojego życia. /Bisz
|
|
 |
nawet sobie mogę powiedzieć: 'nie znasz mnie'. /Bisz
|
|
 |
wciąż chcę pokonać niemoc wobec świata, który łamie mi palce. /Bisz
|
|
 |
mój głos pełen prostego pragnienia szczęścia. /Bisz
|
|
 |
jedyny mój możliwy koniec to gdy mój własny ogon zaknebluje mi pysk i przestanę wyć i uciekać przed tym głosem, który gna mnie na krawędź za którą nie ma już nic. /Bisz
|
|
 |
lecz moje myśli jedynie wciąż do niej rwą. w niej zbiega się mój szczyt i moje dno. /Bisz
|
|
 |
ramiona otwarte ma tylko przestrzeń. tylko jej krańce czekają, aż przyjdę. /Bisz
|
|
|
|