 |
siedziała przy gustownym stole z lampką wina w ręku.ubrana w małą czarną i wysokie szpilki rozglądała się po restauracji.tymczasem On,ubrany w elegancki czarny garnitur,subtelnie dotknął Jej nagiego ramienia.uśmiechnęła się odbierając od Niego różę jaką Jej podarował.usiadł naprzeciwko,po czym ujął Jej dłoń.'co to za okazja?' zapytała wgapiając się w Jego hipnotyzujące tęczówki.'nasz koniec,skarbie' wyszeptał puszczając Jej oczko i wołając do siebie kelnera.'whisky,poproszę' rzucił spoglądając na Nią.'nie rozumiem,jaki koniec?' drążyła.'nasz,ten związek nie ma sensu,przejrzyj na oczy mała.' powiedział biorąc z tacy kelnera napój.'to po cholerę było to dzisiejsze przedstawienie,po co mnie tu ciągnąłeś?' krzyczała zwracając na siebie coraz to większą uwagę.'a tak,żebyś mnie dobrze zapamiętała' syknął pijąc do dna schłodzony alkohol i opuszczając Jej stolik.zapach perfum ,który został chwilę po Jego odejściu, był tylko namiastką wspomnień jakie Jej pozostawił. [ yezoo ]
|
|
 |
chcę tylko by czasem przyszedł i przytulił. zrobił gorące kakao i pocałował. nałożył na schłodzone ciało koc i złapał za rękę. wyszedł na spacer i obrzucił śniegiem. by podarował różę i przygryzł wargę. spojrzał w oczy i dotknął policzka. chcę by był. [ yezoo ]
|
|
 |
Życie jest dziwką, więc naucz się je pieprzyć.
|
|
 |
polonistka: i jakie pytanie sobie zadacie, gdyby coś takiego zdarzyło się Wam na maturze? , yezoo : Kurwa, co ja tu robię? [ yezoo ]
|
|
 |
prędzej czy później to wszystko wróci,to co tak nagle wypadło nam z rąk.
|
|
 |
Bliższy memu sercu niż lewe płuco.
|
|
 |
Widzisz go i wiesz, że mógłby zastąpić Ci powietrze.
|
|
 |
Pasowałeś mi do butów, nic poza tym.
|
|
 |
byłam sama w klasie. zostałam po lekcji, by móc podlać kwiaty. napełniłam konewkę wodą i weszłam na krzesło by dosięgnąć roślin na górze mebli. chwilę później usłyszałam trzask drzwi, odwróciłam się patrząc jak stoi speszony w wejściu. - wejdź, nie gryzę. - syknęłam kontynuując swoje zadanie. serce biło z sekundy na sekundę szybciej. najwidoczniej czuło Jego obecność. zapach uderzający o moje nozdrza uniemożliwiał dalszą pracę. odwróciłam się chcąc zejść z krzesła, kiedy to On stał już obok. wziął mnie na ręce, po czym posadził na ławce. oparł się dłońmi o blat stolika i zbliżył swoje usta do Moich. - nie mogę tak dłużej. - jak ? - bez Ciebie - powiedział, po czym lekko przygryzł Moją wargę. wyrwałam się z Jego objęcia zmierzając ku wyjściu. złapał mnie za nadgarstek próbując zatrzymać przy sobie. - puść. - syknęłam, tracąc w tamtej chwili szansę na normalne życie. [ yezoo ]
|
|
 |
Mój uśmiech mówi Ci codziennie, że wygrałam.
|
|
|
|