 |
Gdy dziś przychodzę na twój grób czuje smutek, czuje gorycz. Czuję że ta rozmowa będzie bardzo długa, że tym razem będzie pod górkę. Kocham Cię, kocham tu przychodzić. Lecz tym razem będzie trudno, będzie trudno odejść z miejsca które jest dla mnie wszystkim. Lubię tu przychodzić bo wiem że zawsze znajdę tu opacie- jesteś nim Ty.
|
|
 |
Dziękuję że mogę znów poczuć się lepszym człowiekiem, dziękuję że jesteś przy mnie. Mimo wszystko kocham Cię, bo jesteś.
|
|
 |
Oddałem Ci serce jak na dłoni, Ty go nie chciałaś. Odrzuciłaś je. Następnie zgniatając jak kartkę papieru wyrzuciłaś do kosza twierdząc, że nie nadaje się ono do kochania, nie nadaje się by bić. - To jak strzał prosto w serce, zabiłaś mnie tym, zabiłaś mnie , bo nie potrafisz pokochać kogoś takiego jak ja.
|
|
 |
Moje oczy są dziś jak morze.. martwe. Wiesz? Często wybieram ciszę ale dziś ciszę zamieniam na nadzieję.
|
|
 |
I niby oboje wiemy, że bez siebie nie damy rady,
niby oboje żałujemy tego, co się stało i
plujemy sobie w twarz z żalu i złości, tęsknimy
tęsknotą nie do opisania, to jednak zawsze duma wygrywa
|
|
 |
Mówią, że nadzieja w sercu podobno czyni cuda. Mówią, że najpiękniejsze oczy to te, które mają iskrę. Ale mówią też, że każde łzy mają swoje oczy.. i wiecie co? Przepełnia mnie tęsknota ale gdy tylko otrę łzy.. stanę się innym człowiekiem.. człowiekiem z tą właśnie iskrą
|
|
 |
Ale co z tego, że człowiek ma cały świat w garści skoro traci własną duszę? Smutno cieszyć się w samotności.. bo to jakby patrzeć na niebo bez gwiazd. To bezsensowne i smutne. Nie potrafię podnieść wzroku i spojrzeć ku górze. A jednak lubię pustkę w cudzych oczach. Uciekając od miłości, uciekamy od własnego życia. A to dziwne.. bo lubię też zachłanność cudzych serc. Chwila wahania.. świat to chyba jedna wielka paranoja. Brakuje mi tu czegoś. Albo zwykłego poczucia bezpieczeństwa albo tego co większość z Was nazywa szczęściem. Wśród otaczającej mnie samotności stoję bezradna jakby obok tego wszystkiego. I tylko ta krucha nadzieja wyciąga do mnie swoją dłoń. Boję się jej oddać, bo będąc sobą aż do granic zwątpienia, samotność mierzy się miarą łez
|
|
 |
Opadłam z sił, nie potrafię już walczyć. Tak bardzo pragnę porozmawiać z Tobą aż przez chwilę wymienić kilka spojrzeń, podroczyć się z tobą. Chcę spotkać się i wymienić się doświadczeniami, porozmawiać szczerze bez obłudy, bez fałszu. Chce byś został tej nocy ze mną, usiądź obok mnie obejmij spokojnie ramieniem posłuchaj jak bardzo bije mi serce, jak cierpi gdy Ciebie nie ma. Czemu właściwie odchodzisz, czemu dodajesz kolejne rany. Czemu znikasz a później znów się pojawiasz? Czy dla ciebie jest satysfakcją zadawanie mi bólu, czy dobrze się czujesz gdy ranisz moje serce? Nie radzę sobie, nie potrafię wstawać, co wieczór modle się by nie zobaczyć wschodu słońca- modlę się o swoją śmierć, to nie jest dobre. Wybacz nie potrafię wymazać wspomnień, nie potrafię olać Ciebie i dać sobie spokój, nie potrafię bo nadal jesteś dla mnie ważny, nadal chcę z tobą dzielić każdy kolejny dzień. Nadal ufam ci bezgranicznie i chyba nie potrafię inaczej, nie umiem zaczynać dnia bez Ciebie. Chyba mam dość.
|
|
 |
ŻYJ SPOKOJNIE, NIECH CI SIĘ WIEDZIE I NIE ROZMAWIAJMY DZISIAJ BO NIE WIEM CO MAM POWIEDZIEĆ
|
|
 |
jak już zaczynasz tą popieprzoną rozmowę to przynajmniej ją skończ
|
|
|
|