 |
Strach to sadysta, czas to klepsydra. Końcem jest piach, z którym nigdy nie wygrasz.
|
|
 |
Dobrze, poczekam na Ciebie. Bo Ci ufam. Ale kiedy mnie zechcesz, będziesz chciał tylko mnie. I kiedy mnie weźmiesz w ramiona, będziesz myślał tylko o mnie. Rozumiesz, o co mi chodzi? (...) Możesz mi robić, co chcesz, tylko nie rań mi serca. Do tej pory wiele przecierpiałam, już więcej nie chcę. Chcę być szczęśliwa.
|
|
 |
Obietnice bez pokrycia, w nich jesteś mistrzem. A ja, nie mając nic, mogę tylko snuć ballady o tym, co miało być, a nie jest... kurwa, ile to już razy? Poza hamulcami puszczasz w moją stronę morze - łez.
|
|
 |
Mój charakter jest wróżbą w której nic nie jest jasne, jest szlakiem pełnym barier - traktuj go z dystansem. Gdy patrzę, to szczerze, choć dobrze wiem, że Twoje serce nie raz stanie, gdy znów coś spieprzę... I wiem, że nie jesteś pewna tego, kim jestem. Jestem dobry, zły - dla Ciebie będę, kim zechcesz.
|
|
 |
Bo gdy spojrzę jak wychodzisz w zielonej parce, mogą mnie zawieść oczy i palce. I zdaje się mi, że nic nie będzie poza tym wieczorem. Następne lata pękną pod naporem tego, jak zaciskam palce na ostrzu noża podkradzionego matce.
|
|
 |
I myślimy o tym samym, że koniec nastanie... i chcemy zabić tę myśl, a nie siebie nawzajem.
|
|
 |
za każdą cenę... za samozadowolenie... za brudne sumienie... chyba nie ma co zbierać
|
|
 |
I kocham Cię dalej i kochać nie przestanę, choć dałeś mi to, co fatalne... to, co nieznane.
|
|
 |
If you love her, never fill her ears with lies, her mouth with words, her eyes with tears, her mind with confusion and her heart with pain
|
|
  |
''Przemyślenia wieczorne zawsze są do dupy.
Albo usychasz z tęsknoty albo marudzisz bez sensu.''
|
|
  |
To Ty decydujesz kim jesteś, kim będziesz. ~schooki~
|
|
 |
Boję się tej jebanej samotności. Że którejś nocy po prostu się obudzę i zauważę,że jest mi w końcu ciepło bo nikt nie ściąga ze mnie kołdry. I zamiast ucieszyć się z tego powodu będę po prostu tęsknić za tym uporczywym chłodem. Boję się,że każdego ranka będę mówiła Dzień Dobry do pustej prawej strony mojego łóżka. Że nikt mi nie odpowie. A wyciągnięta ręka dotknie jedynie zimnej ściany. Że Miś będzie osuszał mi łzy pluszem z którego jest zrobiony. Że nigdy mi nie zastąpi ciepła dłoni która wyciera moje kapryśne łzy. Że już nikt nie zobaczy prawdziwej mnie. Rozkapryszonej dwudziestojednolatki w ciele pięcioletniej dziewczynki. Że będę krzyczała z niemocy i nikt nie odpowie. Nie przywoła mnie do porządku. Że już nigdy nie poznam znaczenia bycia na zawsze. Że zawsze już będę chciała tylko na chwilę. Ot tak bez przyzwyczajenia. Bez włączania w to serca. Bo obiecam dać mu spokój kiedy znów zjebię kolejną jego historię miłosną/hoyden
|
|
|
|