 |
pocałowałam go na pożegnaniem, ja zawsze - siedem razy w czoło, w lewy, prawy, lewy policzek oraz namiętnie w usta. wsiadł na motor. zawsze odzywał się gdy dojeżdżał do domu. piątą godzinę telefon milczał. dobijałam się do niego, bezskutecznie. pięć minut później zadzwoniła do mnie, jego matka. kobieta, której nienawidziłam z całego serca. -był wypadek - powiedziała zapłakanym głosem, wszystko zrozumiałam.
|
|
 |
kiedyś byłam inna. malutka, okrągła szatynka, w sukience. na stopach nosiłam mini trampeczki, a włosy wiązałam w kucyki. łapałam moją mamę za dłoń, która wydawała mi się ogromna i uśmiechałam się do niej. czułam się bezpieczna. marzyłam o tym by być taka duża jak ona, chodzić do liceum i na imprezy, takie jak w programach dla starszych czy filmach. chciałam mieć chłopaka. teraz żałuję jak bardzo dążyłam do tego stanu.
|
|
 |
niech sobie idą, idą się pierdolić
|
|
 |
jeśli życie to kurwa to i tak dotknę jej ust
|
|
 |
miłość? jaka miłość. to już było.
|
|
 |
krew i tak sie leje częściej niż wódka za nasze zdrowie.
|
|
 |
więcej ruchów a mniej pierdolenia
|
|
 |
nie szukam niczego na siłę,
by potem nie żałować, że znowu to zgubiłem.
|
|
 |
krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste
|
|
 |
zdarte łokcie i wewnętrzne części dłoni
zupełnie jakby nie pasowały pięści do nich
|
|
 |
więc nie pierdol, że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno
|
|
 |
a starcza jedna kreska by znów zaczęła kręcić się Ziemia
|
|
|
|