 |
to była bodajże jednak z dyskotek szkolnych. całkiem przyzwoita, kawałki leciały dobre, chłopcy rozkręceni. w pewnym momencie poczułam jak ktoś pociąga mnie za rękę, nie widziałam twarzy - było za ciemno. jednak ten dotyk coś mi przypominał... - chodź. - usłyszałam głos przebijający się przez echo muzyki płynącej z głośników. to był On. wcześniej nie zauważyłam, żeby się pojawił. kolana mi zmiękły, jednak ruszyłam śmiało ku wyjściu. kiedy byliśmy już na korytarzu, sami, zdjął plecak z ramienia i wyjął z Niego swoją bluzę i moje trampki, które kiedyś musiałam u Niego zostawić. ubrał mnie, po czym biorąc na ręce wybiegł ze szkoły. - ta noc należy do Nas, mała! tęskniłem jak cholera! - krzyczał z uśmiechem, zarażając mnie dobrym humorem. moje obumarłe serce znów zabiło żywym rytmem; znów odzyskało wiarę w to, że miłość nie przemija od tak.
|
|
 |
czasem wydaje mi się, że Ty po prostu nie chcesz słyszeć. nie chcesz wiedzieć, co czuję.
|
|
 |
lubię ją. nasze noce 'rozmowy'. potrafi mnie niebywale dobrze słuchać, nie przerywać. milczeć, po prostu być. ze spokojem przyjmuje moje łzy. możemy przebywać ze sobą non stop, dwadzieścia cztery godziny na dobę. słuchamy razem rapu, oglądamy różnorakie filmy, nawet przy rozmowach z moimi rodzicami jesteśmy razem. nie znoszę jej tylko w jednym momencie - kiedy nie chce wejść w poszewkę.
|
|
 |
to takie złe, tak? nie mogę Cię kochać?
|
|
 |
mam do siebie na tyle szacunku, żeby nie klękać przed pierwszym lepszym poznanym facetem, niedzielne wieczory spędzam z podręcznikiem w ręku, nie robię masowego śniadania, w dni robocze zawsze rano pilnie sprawdzam czas, starając się nie spóźnić do szkoły, zazwyczaj odrabiam prace domowe, mam mało wolnego czasu, nad czym ubolewam niesamowicie, lubię się obrażać, nie piję dużo, palę okazjonalnie. z Twojego punktu widzenia na pewno nie jestem osobą idealną. ale wiesz? wydaje mi się, że mógłbyś mnie kochać. zamknąć bezpiecznie w swoim sercu.
|
|
 |
przyjaźń ? wiesz, to nie tylko wspólne imprezy, zdjęcia czy dobra zabawa. to też upijanie się do nieprzytomności na smutno, ocieranie sobie wzajemnie łez i pójscie za sobą nawet w najgorsze bagno - to ta świadomość , że co by się nie działo - masz zawsze wsparcie przyjaciela. / veriolla
|
|
 |
lubił być tym wygranym. to On dominował w bitwach na poduszki, nie ja. to On wymigiwał się od robienia śniadania, nie ja. to On wrzucał mnie w śnieg, nie ja Jego. to On złamał mi serce, nie ja Jemu.
|
|
 |
wybacz, że po roku niewidzenia Cię byłam zdolna tylko do przepełnionego ironią 'miło Cię znów zobaczyć'.
|
|
 |
był kłamcą - przyrzekał, że mnie nigdy nie zrani. był złodziejem - ukradł mi serce. był mordercą - zabił naszą miłość.
|
|
 |
stałam z grupką kumpli przed moim domem, po wspólnie spędzonym wieczorze. Ty też tam byłeś. zmęczona, ziewając chyba tysiączny raz, w końcu spojrzałam na wszystkich zgromadzonych błagalnym wzrokiem. - chłopaki, jeezusie, ja chcę spać. jutro się zgadamy. - rzuciłam w końcu, kierując się ku furtce. - a buziaka? - dobiegł mnie Twój głos. odwróciłam się energicznie i podeszłam do Ciebie. stanęłam na palcach zbliżając wargi do Twojego ucha. - jak byłam mała to dawałam, teraz się pierdol. - rzuciłam oschle, po czym poszłam do domu.
|
|
 |
czasem chciałabym, żebyś zaprosił mnie do swojego łóżka. do swojego serca. i do swojego życia, też.
|
|
 |
mam cholerny burdel na łóżku, i zero sił, aby go ogarnąć. przyjmiesz mnie pod swoją kołderkę?
|
|
|
|