 |
boli tylko pustka w Jego oczach. w źrenicach, które jeszcze niedawno były tak niemożliwie przepełnione miłością.
|
|
 |
podczas naszego pierwszego pocałunku, płakał. raniłam Go bliskością swoich ust, zadawałam cholerny ból każdym muśnięciem dłoni. cierpiał, wiedząc co zaszczepiło się w moim sercu. zdawał sobie sprawę, iż nie zamierzam odpuścić, poddać się, ułożyć sobie życia z kimś innym. całym sobą nienawidził mnie za upór w kwestii pozostania przy Nim. kochał, lecz od początku wiedział, że będzie musiał, prędzej czy później, odejść.
|
|
 |
wsłuchaj się. trzaskający odgłos, niczym ten który wydaje drewno kiedy się je spala. to moje serce umiera. pozostaje garstka popiołu.
|
|
 |
nie jest sernikiem, wuzetką, szarlotką, czy makowcem. nie jest kawałkiem ciacha. jest człowiekiem. ma serce, do cholery.
|
|
 |
już nie wiem pod jakim kątem na mnie patrzy, kiedy codziennie twierdzi, że mam inaczej ułożone włosy, które właściwie co dzień staram się ogarniać podobnie.
|
|
 |
bo jak będę chciała podchodzić w męskiej bluzie - mam kumpli. dla mnie związek jest czymś więcej, niż wyznawaniem uczucia w opisie na gadu, statusem 'w związku' na fejsie, czy wklejce na śledziku o tym jak kocham. Ty się bawisz. wybacz, nie nazwę tego miłością.
|
|
 |
edarling, sympatia - wyluzujcie. nie szukam miłości, na prawdę.
|
|
 |
chyba chciałabym Go mieć. choć trochę, czasami.
|
|
 |
jeśli rzucę się na kolana i ciągnąc Cię za nogawkę rozpłaczę się jak skończona desperatka i poproszę Cię, abyś nie odchodził... zostaniesz?
|
|
 |
pamiętam, jak się rozstawaliśmy. jak mówił, że odchodzi perfidnie podniesionym głosem, na środku miasta przy tysiącach osób. jak uśmiechał się kretyńsko z chorą satysfakcją, podczas kiedy ja jedynie przygryzałam dolną wargę. nie płakałam. dziwiłam się tylko sobie, jak mogłam związać się i pokochać człowieka, który jest na tyle niedojrzały, żeby zrywać na pokaz.
|
|
 |
zazwyczaj po prostu idę, nie patrząc gdzie. i zupełnie przypadkiem trafiam w Twoje ramiona, przesączone tym cudownym zapachem szczęścia.
|
|
 |
nawet najwybitniejszy matematyk nie zliczyłby cząsteczek szczęścia, które mieszają się z moją krwią. nawet wyspecjalizowany do perfekcji psychiatra nie zrozumiałby zjawiska, które pojawiło się w mojej głowie. nawet najlepszy światowy kardiolog nie postawiłby jasnej diagnozy a pro po choroby mojego serca.
|
|
|
|