 |
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?
|
|
 |
Powiedz mi proszę, czy marzysz o tym by mieć królewnę ze świata bajek? Spróbuję sprostać Twym wymaganiom, choć nie pochodzę z domku dla lalek. A gdy się zjawisz zostań na zawsze, na dni słoneczne, jak i te szare. Zostań na lata piękne i młode, jak i na gorsze, bo stare, które będziemy spędzać na ławce rzucając wszystko na jedną szalę, bo to, co było dla Nas najlepsze zniknęło dawno wzięte przez fale. / aniusssia
|
|
 |
Z dziecięcych marzeń pokrytych kurzem tylko jedno nie uległo zmianie, przyjedź tu proszę na białym rumaku, znasz doskonale drogę na zamek. Obiecaj i przybądź tutaj czym prędzej, przybądź do mnie nim nadejdzie ranek,czekam na wieży, wypatruję Ciebie, nie będę czekać pół życia, Kochanie. / aniusssia
|
|
 |
W natłoku wielkich słów, cichych szeptów, czułych gestów ukołysz mnie do snu, bądź gdy zapomnę jak oddychać znów, gdy patrząc na Ciebie zabraknie mi tchu. / aniusssia
|
|
 |
Tam, hen daleko, za linią horyzontu i tuż przed nią, gdzie kształty drzew zarysowuje cienka pajęczyna, tam w miejscu tak trudno dostrzegalnym przez ludzkie oko, gdzie w oknach domów już dawno zgasły światła. Gdzie w powietrzu unosi się zapach pieczonych jabłek z dodatkiem cynamonu, gdzie pod płaczącą wierzbą w swojej kryjówce do snu układa się mała ryjówka. Gdzie nie ma drobnoustrojów, zgniłej trawy i pożółkłych liści, a serca zamiast krwi pompują hektolitry miłosnego płynu. Tam, gdzie niebo ugina się pod ciężarem gwiazd jest mój świat szczęściem malowany./ aniusssia
|
|
 |
Ile musisz stracić szans by tę jedną wykorzystać, ile jeszcze w Tobie kłamstw, ile prawdy w Twoich myślach, na co jeszcze musisz przystać? / Kaczor
|
|
 |
Noc była ciemna, łzy wylewające się strugami z moich oczu niemiłosiernie paliły policzki, chłodne dłonie próbowały zacisnąć się w pięści, a sen nie nadchodził. Zbliżający się dzień nie zwiastował uśmiechu na twarzy, a podpuchnięte oczy nijak nie mogły wskrzesić błysku szczęścia. / aniusssia
|
|
 |
Nawet najdroższe papierosy, najcudowniejsza muzyka, najostrzejszy melanż, najsmaczniejsze jedzenie, najdalsze podróże, najpiękniejsze ubrania, najmocniejszy alkohol i najcudowniejsi przyjaciele nie potrafią zastąpić Ciebie obok.
|
|
 |
Jestem wrakiem człowieka. Powoli rozkładam się na malusieńkie kawałki, których nie będzie można skleić. Wyję z bólu, jaki daje mi marna egzystencja. Codziennie rano wychodzę z domu. Płacz stał się rutyną. Zaciskam pięści i staram się obdarowywać napotkane mi osoby uśmiechem, który od dawna nie jest szczery. Zgubiłam się w natłoku myśli i zbędnych obowiązków. Nie chcę jeść. Nie chcę spać. Nie chcę oddychać. Miłość schowałam w głębi rozpadającego się serca. Rzygam uczuciami. Chyba umieram.
|
|
 |
A co jeśli choroba niezdecydowania na zawsze wkradła się do mojego małego serduszka? Może nie umiem podjąć decyzji, bez jej późniejszej zmiany. Zawsze widzę jakieś 'ale'. Wszędzie słyszę szepty niepewności: 'jesteś tego pewna?' I to mnie gubi, i przez to błądzę./ aniusssia
|
|
 |
Chcę wejść do szafy, pod biurko, za łóżko, gdziekolwiek. Chcę zaszyć się w ciemnym kącie, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Jest mi źle, cholernie. Krzyczę chociaż z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk. Przytłacza mnie szarość nieba. Wiesz o czym mówię, prawda? / aniusssia
|
|
 |
Czułam się jakbym szła po tęczy i była blisko dzbanka ze złotem. Nie chciałam wejść w jego posiadanie, chciałam tylko sprawdzić czy naprawdę istnieje. Wiem, że to dziecinne. I tak jest z Nim, przez przypadek zboczyłam ze swojej ścieżki i weszłam na Jego. Droga nie była kręta, miała kilka dziur, jak każda. Omijałam je, uważnie patrząc pod nogi. Ciekawość pchała mnie do przodu. A na końcu był On. Czyż to nie dziwne? / aniusssia
|
|
|
|