 |
wieczór, siedzieliśmy na murku. szedłeś z kumplami. zacząłeś rzucać głupie teksty w naszą stronę. on nie wytrzymał, ostrzegał Cię, że za moment obije Ci ryj. uspokajałam Cię, ale za trzecim razem, gdy obraził mnie, wstałeś, złapałeś go za bety, popchnąłeś do płotu i wyjebałeś. poleciała Ci farba z nosa. przeprosiłeś mnie. wtedy wyśmiewałam się z twojego szacunku do dziewczyn i 'męskości' . nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłeś mi humor swoim sprzeciwem. /kszy
|
|
 |
kochanie, miło mi,że próbujesz wzbudzić we mnie aktywność sumienia swoim zachowaniem wobec mnie, ale na mnie to nie działa. nie wiedziałam co robię, przykro mi. / kszy
|
|
 |
zdziwiłam się, że zacząłeś rozmowę ze mną. ale to miło z twojej strony. wyjechałeś z tekstem,że mogłam mieć przejebane za wczoraj, ale nie miałam. czyżby się mną interesujesz? /kszy
|
|
 |
'ej! jestem z nas dumna!' rzuciłam do niej tekstem. 'tak, a czemu?' zapytałaś. odpowiedziałam, że on się odzywa nawet do tej laski co jej nienawidzi, a do nas nie. śmiejąc się stwierdziłyśmy, iż jesteśmy dumne z siebie i naszego chamskiego zachowania. tak jest dobrze. / kszy
|
|
 |
' nie wybaczę Ci tego, że Cię nie było przez tyle czasu ' wiedziałam, że nie mówi serio. dojechałam,że i tak nie wytrzymasz. odpowiedziałeś 'no masz rację, bez Ciebie jakoś chybabym nie potrafił.' śmiejąc się, napisałam,że przecież ja jestem Twoim tlenem. odpowiedziałeś, że jestem, że serio jestem. kocham Cię brat. / kszy
|
|
kszy dodał komentarz: do wpisu |
16 listopada 2010 |
 |
skrzywdzić ci jej nie dam. pamiętaj. / kszy
|
|
 |
palę papierosa i patrzę w twoje oczy myśląc, że to piekło w mojej głowie nigdy się nie skończy. / pezett ! < 3
|
|
 |
znowu patrzysz na mnie tak jak kiedyś. proszę cię, przestań. / kszy
|
|
 |
pozwól mi uwierzyć. / kszy
|
|
 |
wracałam do domu po ośmiogodzinnej męczarni w szkole. szłam bocznymi drogami. jakoś tak wolniej dzisiaj, wiał lekki wiatr. pogoda znakomita. byłam niedaleko domu, a mój wzrok przykuła studnia na podwórku, obok niej stała ławeczka. w tym momencie przed oczami miałam obraz sprzed 8 lat. siedział na niej starszy pan z laską, miał kozy, duuużo. a my staliśmy i je karmiliśmy trawą, babcia zawsze nas tam zaprowadzała. czy możemy wrócić do tych czasów, kiedy kłóciłam się z rodzeństwem, którą kózkę ja nakarmię ? chociaż na trochę. / kszy
|
|
 |
miłość opanuje całą przestrzeń.
|
|
|
|