wieczór, siedzieliśmy na murku. szedłeś z kumplami. zacząłeś rzucać głupie teksty w naszą stronę. on nie wytrzymał, ostrzegał Cię, że za moment obije Ci ryj. uspokajałam Cię, ale za trzecim razem, gdy obraził mnie, wstałeś, złapałeś go za bety, popchnąłeś do płotu i wyjebałeś. poleciała Ci farba z nosa. przeprosiłeś mnie. wtedy wyśmiewałam się z twojego szacunku do dziewczyn i 'męskości' . nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłeś mi humor swoim sprzeciwem. /kszy
|