 |
|
nie, nie kochałam Cię, to zbyt wielkie uczucie. ale coś do Ciebie czułam. byłeś tym, co zawsze potrafił sprawić, by na mojej twarzy pojawił się uśmiech. tym, co mnie przytulał za każdym razem, gdy drżałam. powiedziałeś, że nigdy nie pozwolisz, żebym przez Ciebie płakała. czyżby? byłeś ważny. nawet bardzo. ale to co zrobiłeś, zabiło całe uczucie. nie ma nic między nami. nie będzie nigdy. wszystko zjebałeś. [691]
|
|
 |
Zaszklonymi oczyma spoglądam przez okno, tej nocy mamy pełnię księżyca niebo jest wyjątkowo tajemnicze, idzie z niego tyle wyczytać. Ty leżysz na łóżku, tak daleko ode mnie a widzisz to samo co ja. Czy to nie cudowne ? O czym teraz myślisz ? Wiesz, Kochanie ja myślę o Nas, o tym co było. O Twoich słowach.. Czy one były bez znaczenia ? Czy to wszystko to tylko gra ? - Łzy coraz bardziej napływają mi do oczu, dławię się nimi, tym sztucznym współczuciem. Jedynie co mi może pomóc to Twoja obecność, tylko tego teraz potrzebuje. / galaxxy
|
|
 |
Usycham z tęsknoty, duszę się pustką która przytłacza mnie każdej sekundy coraz bardziej, wróć. / galaxxy
|
|
 |
Jest niemal środek nocy, a ja ślęczę pod kocem z kubkiem mocnej kawy której zakazałeś mi pić, słucham Birdy i wiążę nadzieję na wiadomość od Ciebie. / galaxxy
|
|
 |
Nie wyrabiam, wołam o pomoc. Nie odpowiada nikt, jestem sama. Spadam na dno, trzymam się ostatniej gałązki nadziei ale sama sobie nie poradzę, pomóż mi błagam, ginę. / galaxxy
|
|
 |
Nienawidzę tego ucisku w gardle, powstrzymując łzy. / galaxxy
|
|
 |
Cholernie tęsknie. / galaxxy
|
|
 |
Cześć kochanie,dzisiaj znowu jest jeden z tych wieczorów, gdy sobie nie radzę, ale się staram. Znowu stoję przy otwartym na szerokość oknie, z kubkiem gorącej kawy, luźnym swetrze i wpatruję się w gwiazdy. Lubiłeś mnie taką,taką rozmarzoną, spokojną. Patrzę sobie w niebo, jest ciemne jak nigdy, ale mogę sobie płakać. Patrzeć w blask ulic, wsłuchiwać się w głuchą ciszę i pisk wiatru, szum falujących liści. Popatrz razem ze mną w niebo, żyjemy pod tym samym. Jesteś pół świata dalej, a ja tutaj. Ja wiem, że Ciebie dzisiaj nie ma, ale wierzę w to, że Ty będziesz, że już nie pozwolisz mi na łzy, że to Ty mnie uratujesz od pękającego co dnia, serca. Zbyt mało sił mam w sobie, by gonić sens, dziś. Mogłabym Ci powiedzieć, że jak to wszystko boli, ale..nie zrozumiesz. Szepcę do Ciebie dusząc rozpacz.Tonę w barwach nocy, wspomnieniach, tym wszystkim, wyrzucam z siebie łzy. Mogę płakać, nie widać moich łez, nie czekam na dzień, czekam na Ciebie, chcę tak zostać, bezczynnie, bezsilnie, smutna tak.
|
|
 |
To takie prymitywne. Słuchać jak ktoś mówi Ci, że odchodzi i uświadamiać sobie, iż wcale nie zabiera Cię ze sobą, a porzuca tutaj samą; reagować lekkim uśmiechem, pozorującym zrozumienie. Tak, rozumiem, tak, tak, tak, podczas kiedy całe wnętrze krzyczy z pytaniem: dlaczego? Byłam niewystarczająca? Niezbyt dobra? Przekonujesz siebie, że jesteś w stanie skończyć to z klasą, patrząc mu w oczy. Uparcie odsuwasz od siebie świadomość, że wpatrujesz się w jego źrenice bez łez, które szklą Twoje spojrzenie. "Oczywiście. Rozumiem", zapewniasz. Nie przytula Cię na pożegnanie, a kiedy odwraca się, mimowolnie wyciągnięte ręce wędrują w jego stronę, przeszywając chłodne powietrze. Koniec września, liście spadają Ci pod stopy. Pękło Ci serce, to nic.
|
|
 |
Dziś wielka miłość, jutro cisza. w naszym związku to normalka.
|
|
|
|