 |
Mdli Cię na myśl, że inne wargi, niż Jego mogłyby dotykać teraz Twoich.
|
|
 |
Dziewczyna rzuciła wyzwanie swojemu chłopakowi, aby przeżył jeden dzień bez niej. Powiedziała, by się z nią nie komunikował, a jeśli zawali to będzie go kochać już na zawsze. Chłopak zgodził się przyjąć to wyzwanie. Nie napisał do dziewczyny ani jednego sms-a, nie wykonał ani jednego połączenia, tak jakby nigdy się nie znali. Dziewczynie pozostały 24 godziny życia, ponieważ umierała na raka. Następnego dnia poszedł do dziewczyny i chciał powiedzieć 'robiłem to Kochanie', zamiast tego łzy spływały mu po policzkach, ponieważ zobaczył swoją dziewczyną leżącą w trumnie z dopiskiem 'Zrobiłeś to Skarbie. Teraz rób to codziennie Kocham Cię.'
|
|
 |
Łzy w oczach. To mnie niszczy, świadomość, że to wszystko to za dużo dla mnie i nie daję rady. Zaciskanie pięści, zagryzanie warg, wiara, że jednak się uda, że podołam, ambicje, to wyczerpuje. I brak mi Go tutaj, co kruszy mnie psychicznie z każdą chwilą.
|
|
 |
Ten chłopak nie daje się kochać, jest zbyt twardy,
mimo wszystko jest zbyt żywy,
bo jak zdechnie będzie zbyt martwy.
Nie daje się lubić - zbyt prawdziwy na to.
Zbyt to wkurwia innych, że jest czysty
nawet, gdy wyjawia słabość.
Często zbyt słaby, daje się ranić zbyt często,
ale zbyt silny by dać się zabić.
|
|
 |
Obiecaj mi, że pewnego dnia będziemy wracać do jednego domu, zasypiać i budzić się w jednym łóżku. Jeść śniadanie w jednej kuchni. Dawać sobie całusa przed wyjściem. Parzyć sobie nawzajmiej kawę po nieprzespanej nocy. Dzwonić do siebie tysiąc razy wtedy gdy jesteśmy osobno, a potem wracać do siebie.
|
|
 |
Dlaczego boję się większego przywiązania? Bo potem nie wrócę do normalnego życia, jeśli coś się popsuje. Wiem, jaka jestem. Wiem, że jednym oddechem mogę posypać wszystko, co teraz między nami jest i wiem, że Ty też masz podobne zdolności. Teraz Cię uwielbiam. Uwielbiam Twoją obecność. Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz, przewiercasz wzrokiem, mówisz do mnie. Lecz czas ma dla nas jeszcze cały pakiet tego, co zacznę w Tobie stopniowo lubić. A potem kochać. Potem, gdy spróbuję amputować to uczucie z serca, nie dam rady. Rozumiesz? Boję się, że idąc ulicą zakręci mi się w głowie, bo przechodzień będzie używał takiego samego szamponu do włosów jak Ty.
|
|
 |
|
Możesz mówić, że Go nie ma, ale w Twoich smutnych oczach on cały czas jest.
|
|
 |
|
Wiesz mała, dużo nas łączy. Oboje plakalismy i wylismy do księżyca z bólu. Oboje nie mogliśmy oddychac bo klatka piersiowa wręcz pękała z bólu serca. Może jak ja upijalas sie i zataczajac o 3 nad ranem wracalas do domu. Może jak ja cpalas próbując nie czuć bólu. Może jak ja szukalas wszędzie bójki by żal opuścił twoje ciało. Może jak ja malowałas krwią ściany. Ale różni nas znacząca rzecz. Ty nadal ufasz miłości. Ja się nią bawie. Bawie się każdym kocham cię wypowiedzianym w moja stronę. Każda łza wylana przeze mnie. Cieszy mnie widok twoich podkrezonych oczu i smutnych opisów. Moja ulubioną zabawka są puzzle z twojego serca. Mówisz, że jestem skurwysynem, a kim jest kobieta, ktora mnie tego nauczyła? Pomysl. Wszystko ma swoje konsekwencje.
|
|
 |
Czasem paląc papierosa przed domem, czuje chłodny wiatr, który przyprawia mnie o gęsią skórkę, uwielbiam to uczucie. Moje całe ciało reagowało dokładnie tak samo na twój dotyk .
|
|
 |
Kochamy się znów. Znów kręci się ziemia. Spełnia się sen. Spełniają się marzenia. W dobie oszołomienia powróciła chemia (...) Miłość jak czkawka każdego czasem targa /hg
|
|
 |
ciekawi mnie, co byś zrobił, gdybyś odebrał telefon i dowiedział się, że mnie już nie ma. / net
|
|
 |
Teraz boję się najbardziej. Czuję się, jakby jakaś niewidzialna ręka kolejno podstawiała mi drewniane klocki po których się wspinam. Jestem jak mała figurka podążająca po przewracającej się wieży od jednego złego ruchu. Boję się, że to, gdzie jestem teraz, cała ta konstrukcja nagle runie. Tu nie ma czego się złapać, uczepić, nic. Spadnę z tym wszystkim na samo dno, a potem wydostając się z kupki małych elementów, nawet nie ruszę naprzód. Stanę zagubiona, mając masę alternatyw na skręt w prawo czy lewo pod różnymi kątami, lecz nie będzie drogi, którą podążałam wcześniej - na cholerny szczyt.
|
|
|
|