 |
i chciałem nieraz nagle skończyć tę znajomość, bo miałem dość i nie chciałem żyć dłużej
|
|
 |
będzie ci przy mnie nieziemsko, racja, ale nikt nie mówi tu o niebie. nie musisz iść za mną w ogień, to i tak będzie piekło
|
|
 |
ile jeszcze fałszywych kwestii, kłamstwa, obłudy, ile jeszcze złowieszczych wieści w drodze do zguby, ile jeszcze minie dni byś zrozumiał swoje błędy, ile prawdy w tobie tkwi i czy na niej zjadłeś zęby..
|
|
 |
w sumie dowiodłeś tylko tego, że masz gówno w rozumie jesteś swoim katem, nawet tego nie rozumiesz, że twój świat zaraz runie
|
|
 |
gaśniesz jak się gasi peta
|
|
 |
i nie wiem co widziałem w tobie cały ten czas
|
|
 |
powoli tracę siły i rozum, słyszysz?
|
|
 |
świat skurczył się do powierzchni łóżka. słuchawki z pięciometrowym kablem stały się dziwnie niebezpieczne, moja matka musiała wynieść je z pokoju. rozumiesz, prawda? mogłyby opleść szyje
|
|
 |
też liczyłeś, że życie wyliże ci tyłek, to nie tak brat wygląda, to nie park rozrywek
|
|
 |
pamiętaj, że mamy na zawsze siebie, życie ciągle wystawia nas na próbę
|
|
 |
obojętność na krzywdę to przecież ludzka cecha
|
|
|
|