 |
-Znajdę sposób by wrócić jak najszybciej do Ciebie.Będę tęsknił za Tobą w każdej minucie,z każdym uderzeniem serducha.Spełnię tylko swoje marzenia.Potrzebuję roku.A później nie wypuszczę Cię już ze swoich ramion.Kocham Cię Mała- powiedział.Stali tak na lotnisku,nie mogąc znaleźć słów,by wyrazić jak bardzo boli ich to rozstanie -Też Cię kocham- odpowiedziała do wylatującego już samolotu Nie chciała by wyjeżdżał.Ale kochać to także umieć się rozstać.Nie chciała się smucić,gdy on cieszył się z tego kontraktu.Wiedziała,że to dla niego szansa.A gdy się kogoś kocha chce się jego szczęścia nawet wbrew swojemu. Wróciła do domu i położyła się spać. Rano obudził ją dzwonek do drzwi. Zaniemówiła gdy zobaczyła go w drzwiach -Wsiadłem w pierwszy możliwy samolot.Nie wytrzymam tam bez Ciebie. Moje miejsce jest przy Tobie-wyznał -Stracisz ten kontrakt.A twoje marzenia?One na Ciebie nie poczekają.-zapytała ze łzami w oczach -Spełniłaś je sama sobą-wyszeptał/hoyden
|
|
 |
Zobaczyłam ją.W parku. W oczach staruszków. Zobaczyłam ją jak po porodzie wyczerpana matka patrzyła na swoje nowo narodzone dziecko. Zobaczyłam ją gdy przyjaciółka głaskała mnie po głowie gdy płakałam za Tobą. Zobaczyłam w końcu tę miłość. Którą chciałam zobaczyć na twojej twarzy gdy tak pięknie mi o niej mówiłeś. I wiesz co? Ty nawet nie wiesz jak ona wygląda.Kłamałeś.../hoyden
|
|
 |
Nie będę przepraszała go,że nie jestem taka jaką chciałbym ,żebym była. Że jem słodycze,a potem marudzę,że przytyje.Że tulę się do niego z taką siłą jakbym miała go już więcej nie zobaczyć.Że jestem na zewnątrz dorosłą kobietą,a w środku wciąż małą dziewczynką.Że kocham go chcąc by i on mnie kochał.Że chciałabym tęsknić wiedząc,że i on tęskni.Nie robię nic złego.Prócz tego ,że kocham kogoś kto mnie nie docenia/hoyden
|
|
 |
Kiedyś gniewała się na niego,że nie kocha jej tak jak by tego chciała.Ale teraz wie,że każdy kocha tak jak umie.A miała pewność,że kochał ją bardzo. Bo kiedy mówiła,że ma ochotę na piwo,zjawiał się z czteropakiem i całował ją czule w czoło.Drobny gest.Duże znaczenie/hoyden
|
|
 |
Mimo wszystko kochała go za przeszłość.Choć nie była taka wspaniała.A nawet często raniła.Chciała go kochać.I mogła to robić nadal. Nie mogła tylko tego mu okazywać.Ale to przecież nie był powód,żeby upchnąć uczucia w szafie.Nie po tym wszystkim co razem przeżyli/hoyden
|
|
 |
Boże spraw,żeby był zawsze szczęśliwy.Pomagaj mu,bo ja już nie mogę tego robić.Odtrącił moją dłoń. I gdyby kiedyś zmienił zdanie i jednak mnie docenił powiadom mnie o tym.Dobrze? Kocham go. Tak jak się powinno kochać.Przecież zawsze chciałeś na tym świecie prawdziwej miłości.Amen./hoyden
|
|
 |
Czy wy oszaleliście !? Co z Wami? Dwójka najlepszych kumpli nagle ma ochotę się pozabijać?-krzyknęła.Przestali się bić...Kolega jej byłego chłopaka z podbitym okiem poszedł w kierunku swojego domu .Zostali sami pośrodku uliczki.Dziewczyna wyjęła swoją wodę mineralną i chusteczki. Polała jedną i przyłożyła mu do krwawiącego nosa. -Dlaczego mi pomagasz? Przecież rozstaliśmy się.I to z mojej winy. A teraz ty wyciągasz do mnie pomocną dłoń? Już zapomniałaś?-zapytał zdziwiony -Nie zapomniałam.Nie mam mocy wyparcia tego z pamięci.Fakt.Zraniłeś mnie.Ale to nie powód,żeby przyglądać się jak się wykrwawiasz na środku ulicy-uśmiechnęła się smutno -Wiesz..Zawsze mnie onieśmielała twoja dobroć.Byłaś dla mnie taka dobra,że czasem nie wiedziałem jak mam się zachować-wyznał -Dziękuję.Nie tylko za ten nos.Ale za wszystko.I przepraszam-dodał Zrozumiał bowiem jak wielki Skarb stracił.Ale nie wszystkie błędy młodości można naprawić/hoyden
|
|
 |
Spotkanie klasowe po latach. I tak zobaczyli się po 5 latach rozłąki.Ona i On. Był jej pierwszą miłością. To z nim poznała smak pierwszych pocałunków w drodze ze szkoły.Siedzieli razem w ławce na lekcjach. Nie było romantycznych kolacji,spacerów przy zachodzącym słońcu,zadowalali się butelką wina wypitego na placu zabaw obok jej domu.Była z nim szczęśliwa.Kochała jego łobuzerski uśmiech.Dlatego tak bardzo przeżyła wiadomość,że jeszcze przed wakacjami wyprowadza się z rodziną do Nowego Jorku. Miała 15 lat,a zdążyła pokochać bardziej niż niejedna dorosła kobieta,która mogła sobie tylko o takiej szczerej miłości pomarzyć. Dziś ma nowego chłopaka. Jest dla niej dobry,czuły i opiekuńczy.Kocha go.Pomimo tego gdy spojrzała na ten uśmiech,wciąż taki sam przyłapała się na tym ,że jakaś cząsteczka jej wyrywa się w stronę tego chłopca,który skradł jej kiedyś serce.Nie bała się.Wiedziała,że to sentyment pierwszej miłości.Która wciąż w niej jest i ma to do siebie ,że nigdy nie znika/hoyde
|
|
 |
Wiem,że czasem trudno mnie kochać.Że często komplikuje sprawy.Nawet te najprostsze.Że mam denerwujący trik przewracania oczami kiedy coś mi nie pasuje.Że często zachowuję się jak małe rozkapryszone dziecko.Ale mógłbyś chociaż spróbować/hoyden
|
|
 |
Zawsze była samodzielna.Od najmłodszych lat była trochę jak taka Zosia Samosia.Rodzice śmieli się,że ich mała dziewczynka kiedyś da sobie radę w każdej sytuacji. Byli z niej tacy dumni,kiedy ze szczerbatym uśmiechem wiązała sobie sama buciki i starannie odrabiała lekcje nie prosząc nikogo o pomoc.Wszystko zmieniło się gdy się zakochała.Przez jedna krótka chwilę była naprawdę szczęśliwa.Zapłaciła jednak ogromną cenę za szczęście.Kiedy odszedł nie dawała sobie rady z najprostszymi czynnościami.Trud sprawiało jej wyjście z domu,nauka,a nawet zwykły uśmiech.Pękało im serce gdy widzieli swoje dziecko takie smutne i cierpiące.Jedyne co mogli dla niej zrobić to być przy niej.Pokazać,że nie wszyscy ludzie odchodzą i odwracają się od tych którzy ich kochają.Pomimo,że kłamała, nadużywała alkoholu i raniła.Byli...Tym samym udowadniając jej,że istnieje miłość.Ta najtrwalsza.Rodzicielska/hoyden
|
|
 |
Mijają miesiące,upływają dni i godziny.A myśl nasuwa się jedna.Rozum wygłasza swoje racje-Był wszystkim.Zajmował całą przestrzeń w sercu i w głowie.Więc jak się teraz nie zgubić w tym wielkim świecie bez niego?Skoro gubię się nawet w własnych myślach/hoyden
|
|
 |
Nie była w stanie pójść na przód,ani cofnąć się wstecz.Zatrzymała się gdzieś pomiędzy przeszłością,a przyszłością.Nie umiała zapomnieć o szczęśliwych chwilach spędzonych z nim i spacerach w deszczu.Pamiętała do tego stopnia,że uniemożliwiało jej to normalne życie.Wtedy nawet oddychanie sprawiało ból. Z bólem kładła się spać i z nim się budziła.Czuła jak miłość zakłada jej każdego wieczoru swoje kajdany i każe opłakiwać jego odejście.Nie chciała za nim płakać,ale po prostu nie umiała inaczej/hoyden
|
|
|
|