 |
Obiecuję, że jestem tego warta, abyś trzymał mnie w swoich ramionach.
|
|
 |
Jesteśmy początkiem, a także i końcem. westchnieniem duszy z radością płaczącej, promykiem istnienia, który drogę wskazuje, byśmy na zawsze zapamiętali, co wzajemnie buduje miłość.
|
|
 |
Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam bałam się ciebie poznać. Gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy bałam się ciebie pocałować. Gdy po raz pierwszy pocałowałam, bałam się zakochać, a teraz po raz pierwszy w życiu kocham i boję się to stracić.
|
|
 |
Choć nie zna mnie nikt, oceniają według siebie,
Jak możecie mnie oceniać, jak nie znacie nawet siebie.
|
|
 |
To musi być coś więcej niż chemia, która napędza organizm,
mamy serca by kochać, uczucia by móc je ranić.
Gdzieś, pomiędzy tkankami i słowami jest dusza,
która zmusza nas do pokonywania kolejnych granic.
|
|
 |
To właśnie czas pokazuje nam kim dla kogoś jesteśmy i ile znaczymy.
|
|
 |
Tej nocy wróciłam do domu z Twoim smakiem na ustach i Twoim zapachem na dłoniach
|
|
 |
A dziś Cię kocham o całe wczoraj mocniej ...
|
|
 |
"Znów nie mogłam spać w nocy, obok zimna pościel. Czekałam do piątej, aż wrócisz i mnie dotkniesz."
|
|
 |
Cichy szmer nocy, dochodzące z dala od głównej trasy odgłosy pojazdów, odbicie księżyca rozcinające się w lekkich falach jeziora, wino i Ty. Na zmianę podawaliśmy sobie tę butelkę, upijając naprzemiennie po łyku, zamknięci w sobie, z własnymi pytaniami. Zagadnąłeś wtedy, o czym myślę, a ja podsumowałam to krótkim uśmiechem. Dzisiaj Ci powiem - zastanawiałam się nad tym, jak to jest, że w naszym życiu pojawia się jeden, przypadkowy człowiek, siada naprzeciw i majstruje przy naszym sercu, zaprogramowując je na tak silne uczucie do siebie. Od tamtej nocy zaprosiłam do swojego życia wielu informatyków tego pokroju i żaden nie poradził sobie z wirusem, jaki Tobie udało się we mnie przelać.
|
|
 |
Trzeba to poukładać zupełnie od zera. Trzeba usiąść na chwilę, wyhamować i przeanalizować wszystko to, co się dzieje, by nie zabrnęło za daleko. Zacznijmy jednak od tego, by po prostu położyć się spać, trochę otrzeźwieć, odstawić ten gin z tonikiem. Potem będziemy żyć. Na nowo, w innym rytmie, w inaczej popieprzony sposób.
|
|
 |
Zostawiam Cię na środku ulicy, z niewielką ilością procentów we krwi, fajką między palcami i zdziwionym spojrzeniem. Wysuwam Ci się z ramion, rzucam krótkim tekstem i nie wierzysz w to, co słyszysz. Nie możesz drgnąć, paraliżuje Cię świadomość tego, że właśnie mnie tracisz. Nigdy Ci się to nie przytrafiło. Nigdy to uczucie, nigdy taki odzew.
|
|
|
|