 |
|
Ty za kilkadziesiąt lat będziesz siedzieć w bujanym fotelu, chwaląc się milionem dyplomów, odznak. my kaszląc co chwila przez problemy z płucami, będziemy wspominać to, co jest teraz. będziemy unaoczniać szczęście. więc nie mów, że się niszczymy, psujemy, schodzimy na dno. my jedynie chcemy mieć świadomość tego, iż wykorzystaliśmy to co otrzymaliśmy.
|
|
 |
|
mimo wszystkich 'no jasne, jasne', 'rozumiem', 'mhm', ni chuja Cię ogarniam.
|
|
 |
|
pomyśl. zastanów się, ile tak naprawdę możemy mieć.
|
|
 |
|
gdzieś tam, między każdym z Twoich słów skapywały z moich policzków kolejne łzy.
|
|
 |
|
prosi, żebyśmy już o tym nie rozmawiali, zakończyli definitywnie temat, który tak bardzo nas rani i teoretycznie zamykamy wszystkie rozmowy mogące do tego nawiązywać, a jednak na każdym kroku pojawia się coś, jakiś podtekst, niewielki, wręcz mikroskopijnych rozmiarów. taki malutki, a tak ogromnie rani. ironia życia.
|
|
 |
|
najbardziej bolą słowa o tym, że nic nie zrobiłaś, nie miałaś na to wpływu, to nie Twoja wina. rani to, że On bierze wszystko na siebie, a mimo tego, iż już prowizorycznie nie jesteś w żadnym stopniu winna - nie możesz liczyć na szczęście. nie na to, którego pragniesz najbardziej. nie to z Nim.
|
|
 |
|
nawet na miano pseudogwiazdy nie zasługujesz.
|
|
 |
|
łączenie dwóch języków is very sweet
|
|
 |
|
Też masz tak, że gdy czytasz wpisy jakieś osoby , to bardzo chcesz ją poznać ?
|
|
 |
|
mogę Ci ukroić trochę swojego serca, chcesz?
|
|
 |
|
ubrana w białą bluzkę pisałam piórem jakąś prace. z moim szczęściem, ręką straciłam słoiczek z atramentem, który celnie wylądował na mojej bluzce. Mimo prania, odplamiaczy, wybielaczy - ślad został. i wiesz, Ty jesteś jak taki atramentem, zabrudziłeś moje czyste serce, zostawiając po sobie dużą plamę, której za cholerę się nie po zbędne.
|
|
|
|