głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika pariisowa

granica między miłością a nienawiścią jest tą najłatwiejszą do przekroczenia. dlatego kochaj ostrożnie  nienawidź doszczętnie.

abstracion dodano: 2 stycznia 2012

granica między miłością a nienawiścią jest tą najłatwiejszą do przekroczenia. dlatego kochaj ostrożnie, nienawidź doszczętnie.

przed oczami mam nas. nasze splecione ręce  pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno  nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień.  teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.

abstracion dodano: 21 grudnia 2011

przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.

słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka  że one nie potrafią kłamać.

abstracion dodano: 21 grudnia 2011

słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.

jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się  że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją  że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się  żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale  z każdym porankiem uświadamiam sobie  że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją  a od rzeczywistości nie ma ucieczki.

abstracion dodano: 21 grudnia 2011

jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.

najgorsze  są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech  zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki  ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami  wyrzutami sumienia i świadomością  że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze  na ile miałaś szansę.

abstracion dodano: 21 grudnia 2011

najgorsze, są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech, zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki, ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami, wyrzutami sumienia i świadomością, że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze, na ile miałaś szansę.

Nie miała już nikogo. Została sama. Puste cztery ściany krzyczały ciszą. Zatkała uszy  nienawidząc tego dźwięku. Usłyszała go jeszcze wyraźniej. Tym razem krzyczało jej serce. Jego powolna agonia połączyła się raz jeszcze z pokazem wspomnień  Był niczym znienawidzony film  którego nie umiała w żaden sposób wyłączyć. Projekcja ciągnęła się w nieskończoność  rozrywając znowu każdą komórkę jej wnętrza. Na zakończenie została tylko przerażająca obojętność i słone szlaki na twarzy. Leżała w pozycji embrionalnej  przyciskając do siebie kolana. Przypomniała sobie nauczycieli  którzy tak wychwalali jej bujną wyobraźnię.  Idioci.  jej beznamiętny ton nawet ją zadziwił.  Gdyby wiedzieli jak wielkie to przekleństwo.

ylime dodano: 12 grudnia 2011

Nie miała już nikogo. Została sama. Puste cztery ściany krzyczały ciszą. Zatkała uszy, nienawidząc tego dźwięku. Usłyszała go jeszcze wyraźniej. Tym razem krzyczało jej serce. Jego powolna agonia połączyła się raz jeszcze z pokazem wspomnień, Był niczym znienawidzony film, którego nie umiała w żaden sposób wyłączyć. Projekcja ciągnęła się w nieskończoność, rozrywając znowu każdą komórkę jej wnętrza. Na zakończenie została tylko przerażająca obojętność i słone szlaki na twarzy. Leżała w pozycji embrionalnej, przyciskając do siebie kolana. Przypomniała sobie nauczycieli, którzy tak wychwalali jej bujną wyobraźnię. -Idioci.- jej beznamiętny ton nawet ją zadziwił.- Gdyby wiedzieli jak wielkie to przekleństwo.

Górski potok przepływał po jej rozgrzanych stopach  momentalnie je chłodząc. Był wczesny poranek  wyruszyła jeszcze przed świtem  by być sama na trasie. Chciwie upiła łyk mineralnej z butelki. Rozejrzała się wokół. Było tak pięknie  słońce niewysoko nad ziemią rozpoczynało swą codzienną podróż po widnokręgu. Ona  bezwzględna dyrektor wilekiej firmy stała i zachwycała się krajobrazem. Niewiele rzeczy potrafiło ją jeszcze poruszyć. Góry jednak wywoływały w niej uczucia  do jakich za nic by się nie przyznała. Po chwili ruszyła dalej w drogę  uprzednio zawiązując włosy w niedbały kucyk. Po pół godzinie była już na szczycie. Kolejny sukces  zefir smagał jej twarz. Zdobyła szczyt. Mimo to na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.  Stąd mogę już tylko spaść niżej.  mruknęła do siebie. Zdenerwowana usiadła samotnie na głazie  patrząc z bólem na świat pod swoimi stopami.

ylime dodano: 29 listopada 2011

Górski potok przepływał po jej rozgrzanych stopach, momentalnie je chłodząc. Był wczesny poranek, wyruszyła jeszcze przed świtem, by być sama na trasie. Chciwie upiła łyk mineralnej z butelki. Rozejrzała się wokół. Było tak pięknie, słońce niewysoko nad ziemią rozpoczynało swą codzienną podróż po widnokręgu. Ona, bezwzględna dyrektor wilekiej firmy stała i zachwycała się krajobrazem. Niewiele rzeczy potrafiło ją jeszcze poruszyć. Góry jednak wywoływały w niej uczucia, do jakich za nic by się nie przyznała. Po chwili ruszyła dalej w drogę, uprzednio zawiązując włosy w niedbały kucyk. Po pół godzinie była już na szczycie. Kolejny sukces, zefir smagał jej twarz. Zdobyła szczyt. Mimo to na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. -Stąd mogę już tylko spaść niżej.- mruknęła do siebie. Zdenerwowana usiadła samotnie na głazie, patrząc z bólem na świat pod swoimi stopami.

Długo pracowałeś. Nieznośnie wierciłeś  miarowo stukałeś młotkiem  przynosiłeś potrzebne materiały. Przyglądałam się jak uprzątasz i wyrzucasz niepotrzebne rzeczy  jak wypełniasz przestrzeń swoimi przedmiotami  zapachem  obecnością. Pozwalałam  byś to wszystko robił na mojej małej  prywatnej powierzchni. Byliśmy szczęśliwi. Ale pewnego dnia gdy zajrzałam do naszego pokoju  Ciebie nie było. Pozabierałeś mnóstwo rzeczy i podpaliłeś pokój. Spalone zgliszcza  osmalone ściany  wszystko spłonęło... A  jednak nie. Tylko jedna rzecz przetrwała  nie rozumiałam czemu. Mój ulubiony fotel po babci. Usiadłam na nim przyglądając się z bólem pomieszczeniu. Została tylko pustka po Tobie. Wszystko inne zniszczyłeś. Ach  no tak i jeszcze stary fotel  bym mogła kontemplować zniszczenia jakich dokonałeś w moim małym sercu.

ylime dodano: 29 listopada 2011

Długo pracowałeś. Nieznośnie wierciłeś, miarowo stukałeś młotkiem, przynosiłeś potrzebne materiały. Przyglądałam się jak uprzątasz i wyrzucasz niepotrzebne rzeczy, jak wypełniasz przestrzeń swoimi przedmiotami, zapachem, obecnością. Pozwalałam, byś to wszystko robił na mojej małej, prywatnej powierzchni. Byliśmy szczęśliwi. Ale pewnego dnia gdy zajrzałam do naszego pokoju, Ciebie nie było. Pozabierałeś mnóstwo rzeczy i podpaliłeś pokój. Spalone zgliszcza, osmalone ściany, wszystko spłonęło... A, jednak nie. Tylko jedna rzecz przetrwała, nie rozumiałam czemu. Mój ulubiony fotel po babci. Usiadłam na nim przyglądając się z bólem pomieszczeniu. Została tylko pustka po Tobie. Wszystko inne zniszczyłeś. Ach, no tak i jeszcze stary fotel, bym mogła kontemplować zniszczenia jakich dokonałeś w moim małym sercu.

cz.2. Spodziewał się skruchy  przeprosin  ale nie czegoś takiego. Wpadł w szał  jego złość osiągnęła apogeum. Podszedł do dziewczyny i uniósł rękę  by wymierzyć cios. Złapała za nią szybko.    Nie uderzysz mnie. Nie uderzysz kobiety w ciąży.  szepnęła z mocą. Puściła rękę ojca i omijając go wybiegła z pokoju. Po chwili było słychać trzask wyjściowych drzwi. Zaskoczony  wciąż trzymał rękę w powietrzu. Po chwili opuścił ją. Przeklął pod nosem.        Siedziała na ławce jakieś 2 km od domu. Szloch wyrywał się z jej piersi  ogarniał ją wszechobecny ból. Dotknęła brzucha. Po pewnym czasie uspokoiła się.   Nie dam cię zabić  słyszysz? Mama...  po wypowiedzeniu tego słowa przeszedł ją dreszcz. – Nie będę taka jak on. Bo ja… Ja będę cię kochać.

ylime dodano: 24 listopada 2011

cz.2. Spodziewał się skruchy, przeprosin, ale nie czegoś takiego. Wpadł w szał, jego złość osiągnęła apogeum. Podszedł do dziewczyny i uniósł rękę, by wymierzyć cios. Złapała za nią szybko. -Nie uderzysz mnie. Nie uderzysz kobiety w ciąży.- szepnęła z mocą. Puściła rękę ojca i omijając go wybiegła z pokoju. Po chwili było słychać trzask wyjściowych drzwi. Zaskoczony, wciąż trzymał rękę w powietrzu. Po chwili opuścił ją. Przeklął pod nosem. ____ Siedziała na ławce jakieś 2 km od domu. Szloch wyrywał się z jej piersi, ogarniał ją wszechobecny ból. Dotknęła brzucha. Po pewnym czasie uspokoiła się. -Nie dam cię zabić, słyszysz? Mama...- po wypowiedzeniu tego słowa przeszedł ją dreszcz. – Nie będę taka jak on. Bo ja… Ja będę cię kochać.

cz.1. Przez ciężkie zasłony wpadła cienka strużka światła. W powietrzu tańczyły drobinki kurzu  jakby ciesząc się ze swojej chwilowej widzialności. Na brudnej podłodze klęczała dziewczyna. Ciemne  długie włosy zakrywały całkowicie jej twarz. Nie ruszała się. Po kilku minutach trwania w bezruchu  wstała. Wysoko podniosła twarz  odrzuciła włosy na plecy. Łzy wyznaczyły smutne szlaki na jej twarzy. Jej dumne  ciemne oczy nadawały twarzy dziwnej potęgi  jakby sprzecznej z drobnym ciałem.  Nagle do pokoju wtargnął wielki mężczyzna  chwilę oboje mierzyli się spojrzeniami ogromnej pogardy.    Dziwka.  mruknął facet i splunął na podłogę. Wytarł rękawem zaślinione usta. Nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Uśmiechnęła się. Tylko ona wiedziała jak dużo ten wymuszony skurcz mięśni twarzy kosztował ją wysiłku. Popatrzyła na swój brzuch i zaczęła go czule głaskać.

ylime dodano: 24 listopada 2011

cz.1. Przez ciężkie zasłony wpadła cienka strużka światła. W powietrzu tańczyły drobinki kurzu, jakby ciesząc się ze swojej chwilowej widzialności. Na brudnej podłodze klęczała dziewczyna. Ciemne, długie włosy zakrywały całkowicie jej twarz. Nie ruszała się. Po kilku minutach trwania w bezruchu, wstała. Wysoko podniosła twarz, odrzuciła włosy na plecy. Łzy wyznaczyły smutne szlaki na jej twarzy. Jej dumne, ciemne oczy nadawały twarzy dziwnej potęgi, jakby sprzecznej z drobnym ciałem. Nagle do pokoju wtargnął wielki mężczyzna, chwilę oboje mierzyli się spojrzeniami ogromnej pogardy. -Dziwka.- mruknął facet i splunął na podłogę. Wytarł rękawem zaślinione usta. Nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Uśmiechnęła się. Tylko ona wiedziała jak dużo ten wymuszony skurcz mięśni twarzy kosztował ją wysiłku. Popatrzyła na swój brzuch i zaczęła go czule głaskać.

nienawidzę  kiedy mierzysz mnie wzrokiem delikatnie przygryzając wargę. kiedy moje usta krzyczą o dotyk Twoich. a ja mam obowiązek przytrzymywać je zębami bo niestety nie mam w pobliżu sznurówek  a tych od trampek niezwykle mi szkoda.

abstracion dodano: 18 listopada 2011

nienawidzę, kiedy mierzysz mnie wzrokiem delikatnie przygryzając wargę. kiedy moje usta krzyczą o dotyk Twoich. a ja mam obowiązek przytrzymywać je zębami bo niestety nie mam w pobliżu sznurówek, a tych od trampek niezwykle mi szkoda.

http:  www.formspring.me abstrakcyjnie

abstracion dodano: 17 listopada 2011

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć