![perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka ołówek wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter zapijając leki odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą co planowałyśmy że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami nie pojechałyśmy na obiecany basen nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil których miało być więcej i zapewnieniem że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy przeprosiny za ostatnią spinę i za to że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym że już nie musi krwawić że nie musi się zabijać bo ja zrobię to za nią.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka, ołówek, wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter, zapijając leki, odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to, że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą, co planowałyśmy, że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami, nie pojechałyśmy na obiecany basen, nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil, których miało być więcej i zapewnieniem, że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy - przeprosiny za ostatnią spinę i za to, że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym, że już nie musi krwawić, że nie musi się zabijać, bo ja zrobię to za nią.
|
|
![martwię się. zaczynając od tego że największą obawą napawa mnie to przywiązanie moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego za jego serce które trzymam w dłoniach a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie zaciskam z cholernego strachu o niego wargę a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie zapewnia że nic się nie dzieje by nieświadomy tego że słyszę kilka minut później opowiadał znajomemu że w starciu na jego gołe ręce przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym że prawie się nie znaliśmy gdy się w to pakowałam ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się że po prostu warto jest w tym tkwić.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
![on mnie nie ogranicza a ja nie robię nic by musiał się martwić. patrzy na mnie z troską w oczach i zdarza mu się pytać czy wszystko w porządku lecz nie zakazuje mi niczego. noszę na nadgarstku opaskę jego ulubionego piłkarskiego klubu od kilku dni podobnie jak on wcisnął sobie na nos moje okulary przeciwsłoneczne. spędzamy razem całe dnie a pół godziny po pożegnaniu już wspomina o tym jak tęskni. pisze mega słodkie wiadomości na dobranoc i oboje udajemy że już się kładziemy że zasypiamy bez problemu nie zaprzątnięci żadnymi myślami. między pocałunkami obiecał mi iż nie będzie wymagał ode mnie wyznań i za to mu dziękuję bo moje serce się po prostu gubi.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
on mnie nie ogranicza, a ja nie robię nic, by musiał się martwić. patrzy na mnie z troską w oczach i zdarza mu się pytać czy wszystko w porządku, lecz nie zakazuje mi niczego. noszę na nadgarstku opaskę jego ulubionego piłkarskiego klubu od kilku dni, podobnie jak on wcisnął sobie na nos moje okulary przeciwsłoneczne. spędzamy razem całe dnie, a pół godziny po pożegnaniu już wspomina o tym, jak tęskni. pisze mega słodkie wiadomości na dobranoc i oboje udajemy, że już się kładziemy, że zasypiamy bez problemu nie zaprzątnięci żadnymi myślami. między pocałunkami obiecał mi, iż nie będzie wymagał ode mnie wyznań i za to mu dziękuję, bo moje serce się po prostu gubi.
|
|
![patrzyłam na niego z boku. widziałam tą maskę przylegającą do jego twarzy. ten teatr w którym występował oraz całą publikę. jego wytrenowany uśmiech głos. obserwował mnie kątem oka z bólem w źrenicach bo wiedział już że nie ma odwrotu że widzę rany które oszpeciły całą duszę cierpienie brak sensu kumulujący się niesmak do życia.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
patrzyłam na niego z boku. widziałam tą maskę przylegającą do jego twarzy. ten teatr w którym występował oraz całą publikę. jego wytrenowany uśmiech, głos. obserwował mnie kątem oka z bólem w źrenicach, bo wiedział już, że nie ma odwrotu, że widzę-rany, które oszpeciły całą duszę, cierpienie, brak sensu, kumulujący się niesmak do życia.
|
|
![jakiś tydzień temu ja w siatkówce jestem oburęczny ale wolę na lewą więc przeważnie wystawiaj mi na lewą czasem na prawą dzisiaj o matko wystawiłaś mi na prawą! miało być czasem na prawą! ale to nie był ten czas jak Go ogarnę będę mistrzem.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
jakiś tydzień temu "ja w siatkówce jestem oburęczny, ale wolę na lewą, więc przeważnie wystawiaj mi na lewą, czasem na prawą"; dzisiaj - o matko, wystawiłaś mi na prawą! - miało być czasem na prawą! - ale to nie był ten czas / jak Go ogarnę, będę mistrzem.
|
|
![te wszystkie rozstania nie musiały kończyć się bezsennością otulaniem kołdrą gdy drżało całe ciało i przygryzaniem wargi by milczeć nie krzyczeć z bólu. nieporozumienia nie musiały oznaczać zerwanych znajomości. nie powinny popłynąć łzy w tak wielu momentach kiedy wystarczyło odwrócić się nie dyskutować. ścieraliśmy sobie serca upadając. zapominaliśmy że potknięcie nie musi mieć następstwa w upadku.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
te wszystkie rozstania nie musiały kończyć się bezsennością, otulaniem kołdrą, gdy drżało całe ciało i przygryzaniem wargi, by milczeć, nie krzyczeć z bólu. nieporozumienia nie musiały oznaczać zerwanych znajomości. nie powinny popłynąć łzy w tak wielu momentach, kiedy wystarczyło odwrócić się, nie dyskutować. ścieraliśmy sobie serca, upadając. zapominaliśmy, że potknięcie nie musi mieć następstwa w upadku.
|
|
![wsypywanie płatków do miski ciepłego mleka z ledwo co otwartymi oczami. włóczenie się niczym zombie do łazienki z czekoladowymi resztkami pomiędzy jedynkami. zero myśli o tym że może warto byłoby wyprostować włosy czy zrobić choć lekki makijaż. byle co i plażówka. pościeranie się pocięcie powybijanie niektórych części ciała plus ciągły uśmiech. prysznic i powrót na piasek by wrócić późnym wieczorem i paść wprost do łóżka. mimo przeciągającego się niemiłosiernie roku szkolnego wakacjami pachnie!](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
wsypywanie płatków do miski ciepłego mleka z ledwo co otwartymi oczami. włóczenie się niczym zombie do łazienki z czekoladowymi resztkami pomiędzy jedynkami. zero myśli o tym, że może warto byłoby wyprostować włosy czy zrobić choć lekki makijaż. byle co i plażówka. pościeranie się, pocięcie, powybijanie niektórych części ciała, plus ciągły uśmiech. prysznic i powrót na piasek, by wrócić późnym wieczorem i paść wprost do łóżka. mimo przeciągającego się niemiłosiernie roku szkolnego, wakacjami pachnie!
|
|
![to tu czuć. wszędzie począwszy od stóp skończywszy na opuszkach palców u rąk. to przeszywa każdy włos każdy mięsień serce pompuje to wraz z krwią. ta tęsknota i jej namacalne ślady. otulanie się kołdrą które ani trochę nie ogrzewa swędzenie w klatce piersiowej i ten niesmak z każdym zaczerpniętym do płuc oddechem.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
to tu czuć. wszędzie, począwszy od stóp, skończywszy na opuszkach palców u rąk. to przeszywa każdy włos, każdy mięsień, serce pompuje to wraz z krwią. ta tęsknota i jej namacalne ślady. otulanie się kołdrą, które ani trochę nie ogrzewa, swędzenie w klatce piersiowej i ten niesmak z każdym zaczerpniętym do płuc oddechem.
|
|
![kto stworzył to w ten sposób dlaczego? czemu powierzyli tak istotny projekt komuś kto wykona go tak krucho? wszystko się chwieje. wrzucili każdego z nas do tego świata podatnych na uczucia pragnących ich mimo świadomości tego jak niszczą. to on Bóg stworzył tą podobno idealną parę kobietę i mężczyznę. do miłości a tymczasem leżymy w innych łóżkach z kilkoma łzami pod lewą powieką i przeszkadza nam nawet własne 36 6 stopni Celsjusza bo nie miesza się z tym drugim poprzez splot nóg pod kocem.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
kto stworzył to w ten sposób, dlaczego? czemu powierzyli tak istotny projekt komuś, kto wykona go tak krucho? wszystko się chwieje. wrzucili każdego z nas do tego świata - podatnych na uczucia, pragnących ich mimo świadomości tego, jak niszczą. to on, Bóg, stworzył tą podobno idealną parę, kobietę i mężczyznę. do miłości, a tymczasem leżymy w innych łóżkach, z kilkoma łzami pod lewą powieką i przeszkadza nam nawet własne 36,6 stopni Celsjusza, bo nie miesza się z tym drugim, poprzez splot nóg pod kocem.
|
|
![PYTANIE: Wolicie piłki Moltena czy Mikasy?](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
PYTANIE: Wolicie piłki Moltena czy Mikasy?
|
|
![na dłuższą metę samotność mnie przeraża. nijako potrafię wyobrazić sobie na tą chwilę siebie wiążącą się z kimś do maksimum poważnie z wkładaniem w to całego serca. mam czas ciągły argument by odwieść wszelkie zmory. a gdzie jest ta bariera gdy przestanę go mieć? ja nie chcę żeby ktoś znikał ode mnie przed samym świtem za te kilka lat. nie chcę żeby pojawiał się tylko raz na jakiś czas. kiedyś choć wydaje mi się że ja i miłość znajdujemy się na innych planetach chcę żeby ktoś plątał mi się po kuchni przy robieniu śniadania i kilkakrotnie upuścił na podłogę jajko.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
na dłuższą metę, samotność mnie przeraża. nijako potrafię wyobrazić sobie na tą chwilę siebie wiążącą się z kimś do maksimum poważnie z wkładaniem w to całego serca. mam czas - ciągły argument, by odwieść wszelkie zmory. a gdzie jest ta bariera, gdy przestanę go mieć? ja nie chcę, żeby ktoś znikał ode mnie przed samym świtem, za te kilka lat. nie chcę, żeby pojawiał się tylko raz na jakiś czas. kiedyś, choć wydaje mi się, że ja i miłość znajdujemy się na innych planetach, chcę, żeby ktoś plątał mi się po kuchni przy robieniu śniadania i kilkakrotnie upuścił na podłogę jajko.
|
|
![mogę chyba określić to jako marzenie małe ledwo co znaczące cokolwiek ale jednak marzenie. chcę żeby się starał i co do calu planował ten wieczór żeby wyciągnął mnie na seans a potem planował przechadzanie się po okolicy. chcę żeby zaraz po wyjściu z budynku kina deszcz pokrzyżował mu plany. chcę go u siebie lub siebie u niego cokolwiek. długie rozmowy jego ciepłe ramiona i drewno pękające w kominku. chcę siedzieć na chłodnych płytkach balkonu witając wschód słońca pijąc gorącą kawę i otulając się kocem pełnym jego zapachu słysząc w oddali jego ciche chrapanie.](http://files.moblo.pl/0/3/39/av65_33993_12797749_1228217383874868_814186553_n.jpg) |
mogę chyba określić to jako marzenie; małe, ledwo co znaczące cokolwiek, ale jednak - marzenie. chcę, żeby się starał i co do calu planował ten wieczór, żeby wyciągnął mnie na seans, a potem planował przechadzanie się po okolicy. chcę, żeby, zaraz po wyjściu z budynku kina, deszcz pokrzyżował mu plany. chcę go u siebie lub siebie u niego, cokolwiek. długie rozmowy, jego ciepłe ramiona i drewno pękające w kominku. chcę siedzieć na chłodnych płytkach balkonu witając wschód słońca, pijąc gorącą kawę i otulając się kocem pełnym jego zapachu, słysząc w oddali jego ciche chrapanie.
|
|
|
|