 |
Powoli nadchodzi wiosna. Nie tak miało być, mieliśmy być szczęśliwi. Pamiętasz? Zawsze mówiłaś mi, że będziemy mieć wielki dom z ogrodem, dwójkę dzieci i psa. Właśnie tego chciałaś. Mieliśmy wytrwać tylko jeszcze te pół roku. Pół roku dzieliło nas od wymarzonej przyszłości, którą chciałem Ci zapewnić. Nie wytrzymałaś. Uciekłaś, zostawiając mnie z niespełnionymi pragnieniami i wyrzutami sumienia, że to ja Cię zniechęciłem do bycia ze mną, aż po grób.
|
|
 |
Pamiętam jakby to było wczoraj. Jej rozzłoszczone, rozżalone tęczówki, łamiący się ton głosu i łzy, które spływały po jej policzkach. Krzyczała. Nie mogłem znieść tego, że płacze przeze mnie. Kurwa, przecież ja nigdy nie chciałem jej zranić. Miałem ją chronić, chronić przed niepowodzeniem i złem tego świata. A ona? Ona zalewała się łzami. Strumień łez wywołany przez moją osobę. Stałem jak wmurowany i patrzyłem na nią, obserwowałem jej mimikę, ułożenie ust. Kurwa, nawet wtedy tak bardzo poruszała moje serce. Przytuliłem ją mocno do siebie, bez słowa. Tylko to zawsze ją uspokajało. Zatraciłem się w jej zapachu i żałowałem. Żałowałem, że dopuściłem do takiej sytuacji. Plułem sobie w brodę, bo nie tak miało być. Ze skruchą przeprosiłem ją, z zadeklarowaniem, że nigdy więcej nie uroni przeze mnie łzy. Uwierzyła. Ja uwierzyłem, że będziemy nierozłączni. Przeliczyłem się.
|
|
 |
Sumienie nie daje mi spokoju. Może powinienem był zawalczyć?
|
|
 |
Dała mi lekcję życia. Teraz wyciągam wnioski. Nie ufaj ludziom, ludzie są fałszywi. Naobiecują, dadzą złudną nadzieję, po czym odwrócą się na pięcie i odejdą.
|
|
 |
Pozostawiła na mnie swoje piętno, to kurewskie znamię, którego nie zdołam się pozbyć.
|
|
 |
Kiedyś zapytała mnie, czego nie toleruję. Odparłem, że kłamstwa, fałszu i niewierności. Dostosowała się, trafiła w mój czuły punkt, popełniając wszystkie te zbrodnie naraz.
|
|
 |
Wolałbym by splunęła mi w twarz i powiedziała, że jestem nikim. Tymczasem ona wybrała drugi wariant. Zniknęła bez pożegnania i bez wyjaśnienia. Miała tupet.
|
|
 |
Znów mi się śniła. Błagam, odejdź. Daj mi żyć, daj mi odetchnąć, pozwól zapomnieć.
|
|
|
|