 |
-Więc kiedy bywa się razem?
-Nie wiem. Może wtedy, kiedy jest się samemu. I kiedy tego drugiego człowieka już nie ma, i kiedy wiesz, że już nie wróci do ciebie. Może wtedy jesteś z nim naprawdę i na zawsze. Jeśli umiesz go pamiętać.
|
|
 |
Przyznaj się, czasami chciałabyś, żeby pozwolili Ci być słabą. Żeby ktoś po prostu Cię przytulił, ukołysał jak małe dziecko i nie oczekiwał lepszego charakteru, lepszych ocen, szczuplejszego ciała i szczerszego uśmiechu. Pozwoliłby Ci się wypłakać i przez tą jedną pieprzoną chwilę mogłabyś się rozpaść w czyichś ramionach. Potem wstaniesz taka jak zawsze, ale każdy z nas potrzebuję takiego momentu. Kompletnego upadku, całkowitej akceptacji otoczenia i wtedy, kiedy już jest najbardziej żałosnym człowiekiem jakiego znasz, on odbija się od dna i znowu jest silny. Czasami pozwól komuś umrzeć na Twoich rękach.
|
|
 |
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?
|
|
 |
Leżąc całe dnie patrze pusto na ściane, nie mam siły nawet przekręcać głowy czy zmieniać pozycji. Czuje się jak trup. Czasem tylko odezwe się półsłówkami do rodziny, która widząc mój stan nie daje spokoju zadręczając pytaniami. Nie mam siły nawet płakać. Dopiero gdy wspomne o Nim, czasem z szeroko otwartych oczu popłynie jakaś łza, której nawet nie ścieram dłonią z policzków. Obejmuje mocno poduszkę i nerwowo ściskam jej boki wtulając w nią całą twarz aż w końcu nie zaczne ryczeć jak dziecko. Nie odbieram telefonów, nie odpowiadam na SMSy. Nie daje nikomu znaku życia. Nawet Jego mam już dość. Zwłaszcza Jego. To w końcu przez Niego bywam w takim stanie. Zamykam się w czterech ścianach i myśle nad swoim nędznym stanem odpychając od siebie każdego kto choć próbuje nawiązać ze mną jakiś kontakt. Wtedy już nic nie ogarniam, nawet samej siebie nie potrafie zrozumieć. Uczucie do drugiego człowieka, które rani potrafi niszczyć całą osobę. [chocolatenuaar]
|
|
 |
Jestem wrażliwa z natury ale gdy kocham, to co czuje, odczuwam i przeżywam dwa razy mocniej. [chocolatenuaar]
|
|
 |
Jestem zakochana bezgranicznie w człowieku, który zapewnia mnie, że mnie kocha lecz nie wiem czemu coś mi podpowiada, że tak nie jest. Trace kontrole nad własnymi myślami, które ostatnio pokazują mi najgorsze scenariusze. Zaczynam bardziej być zazdrosna o to jak spędza swój czas gdy go nie widze, uważniej analizuje jego słowa i moja czujność sprawdza czy jest ze mną do końca szczery. Zaczynam ostatnio wątpić. W niego, w siebie, w nas... zastanawiam się nad naszą wspólną przyszłością mając co do tego wahania czy te plany kiedykolwiek się zrealizują. Choć wiem, że na to potrzeba czasu, boje się, że właśnie ten czas sprawi, że się od siebie zupełnie oddalimy, tym bardziej, że już nie mamy lekko, mieszkając od siebie sporo kilometrów. Boje się, że go strace, że trzecia osoba wejdzie w nasze życie i zniszczy je doszczętnie, to wszystko co razem budowaliśmy i pielęgnowaliśmy by przetrwało. Mam coraz częściej niechciane obawy. To zabija moją wiarę w Niego. [chtnr]
|
|
 |
Miłość nie do końca jest bytem dobra. Przecież przez nią tracimy swoją wartość zatracając się w niej bez ograniczenia, oddając zupełnie całego siebie. Miłość nas rani. Ciągle odczuwamy jej głód. Poszukujemy tego szczęścia od dawna a gdy już mamy to robi z nas swoją kukiełke. Uczucie, które czujemy do drugiej osoby nas powoli zabija. Odczuwasz pustke, tęsknotę, ból, rozczarowanie, cierpisz, płaczesz...Nie zawsze słowo 'miłość' wypowiadane z ust, powoduje na nich uśmiech lecz łatwo można rozpoznać po kimś czy cierpi. To nie tylko widać po sztucznym uśmiechu ale po przeszklonych i pełnych pustki oczach. Skoro miłość jest dobra to dlaczego przez nią cierpimy? By docenić to co mamy? By wiedzieć ile tak naprawdę dla nas ona znaczy? Czasami płacimy za to dużą cenę. Czasem doprowadza nas tylko do depresji a czasem już zabija. Miłość to coś pięknego ale i zarazem strasznego. Miłość daje życie ale też je odbiera. Chyba nie tak ją widzieliśmy w swoich wyobrażeniach. [chocolatenuaar]
|
|
 |
Myśląc o przeszłości można spieprzyć swój byt w teraźniejszości, który pogorszy plany na przyszłość. Przeszłość, to jak nazwa sama w sobie mówi o tym, że coś było, a nie jest czy będzie. Było i nie wróci, nie należy się zatracać w wspomnieniach czy w refleksjach na jego temat. Przeszłość to antonim początku. Przeszłość to koniec, coś co się zakończyło i nie da się odnowić. Po to mamy teraźniejszość by móc ułożyć sobie życie tak by teraz ono było takie jakie właśnie chcemy wieść. Bo krok jaki zrobisz teraz bedzie miał znaczenie w twoim dalszym życiu czyli w przyszłości. Nie raz się jeszcze potkniesz o życiowe przeszkody, ale wyciągając z nich lekcje można się wiele nauczyć nawet o samym sobie. Nie należy tego lekceważyć ani lamentować, że wiecznie się nie układa bo wszystko ma swój określony cel, a twoje decyzje nawet te nieudane najbardziej się liczą bo to one właśnie mają Cię zmobilizować i pchać dalej aż odnajdziesz swoje znaczenie i miejsce na tym świecie.Na tym polega życie.[chtnr]
|
|
 |
Muzyka jest domem dla twojego cierpienia .
|
|
 |
Tak jak myślałam. Bez powodzenia. Znów między nami brak jakiejkolwiek rozmowy tylko wymiana kilku słów, które wydają się być puste, zupełnie pozbawione uczuć. Znów nadeszła ta obojętność i zniechęcenie, jakieś uczucie odechcenia tego wszystkiego. Nie w moim przypadku. Ja nadal się staram jak moge, później po nocach nie śpiąc i rycząc, że nic nie wychodzi na dobre, bo zawsze wszystko musi być na nie. Ja wewnątrz cierpie a ON nawet nie raczy spytać co u mnie, jak się czuje. Ja naprawiam te połamane elementy między nami a ON nic z tym nie robi, czeka jak ja się za to zabiore. Czasem nawet nie czeka tylko daje mi tak jakby do zrozumienia, że już nie ma po co się starać. Co za kilka dni znów się odzywa, ''niby'' tęskniąc. To już zaczyna być chore. Ta jego obojętność i zarazem zmienność jest powalająca.Niewiarygodne jak facet może być tak nieczuły a później nagle wielce kochający.Miewam już go dość, ostatnio może coraz częściej ale nie potrafie od niego odejść.Kocham go nad życie.[chtnr]
|
|
 |
pojawia się i wszystkie pary oczu są skierowane w jej stronę. z gracją mija gapiów. i ten jej zapach.. specyficzny.. staje w centrum uwagi. chcesz ją dotknąć, skosztować, zapoznać. a ona ... ona się na Ciebie otwiera. z początku subtelnie delikatnie, potem coraz śmielej, odważniej.. wasze smaki się łączą. jesteś najszczęśliwszy na świecie. poznajesz ją i pragniesz wiecej i więcej i tak bez końca. zatracasz się w niej, wszystko inne przestaje istnieć. jesteś Tylko Ty i ona. aż w końcu budzisz się następnego dnia rano i jej nie ma, zostawiła tylko suchość w gardle i okropnego kaca. ona - wódka
|
|
 |
czekam. czekam cały dzień. czekam całą noc. powiedz powiedz powiedz proszę, że mnie potrzebujesz. proszę powiedz, że mnie chcesz. czekam kolejne noce...
|
|
|
|