głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika paktofonikowa.panna

 mimo wszystko  też chciałabym by czasami ktoś był obok mnie i rozumiał.

marchewkowybanan dodano: 25 grudnia 2012

"mimo wszystko, też chciałabym by czasami ktoś był obok mnie i rozumiał."

  i nieważne  że oddałabym tyle  żeby Cię dotknąć. na końcu i na początku jest samotność.

marchewkowybanan dodano: 25 grudnia 2012

" i nieważne, że oddałabym tyle, żeby Cię dotknąć. na końcu i na początku jest samotność."

 nie  mną się nie przejmuj. ja sobie poradzę. jak zawsze przecież.

marchewkowybanan dodano: 25 grudnia 2012

"nie, mną się nie przejmuj. ja sobie poradzę. jak zawsze przecież."

 szkoda  że przez tyle lat nikt nie zauważył  że odsuwam się od ludzi tylko po to  by zobaczyć  czy będą o mnie walczyć.

marchewkowybanan dodano: 25 grudnia 2012

"szkoda, że przez tyle lat nikt nie zauważył, że odsuwam się od ludzi tylko po to, by zobaczyć, czy będą o mnie walczyć."

Dobrze wiesz  że nie potrafię zasnąć  bez twojego  dobranoc   więc dlaczego mi to robisz ?

nenaa dodano: 22 grudnia 2012

Dobrze wiesz, że nie potrafię zasnąć, bez twojego "dobranoc", więc dlaczego mi to robisz ?

Czekolada ma jedną ogromną wadę. Gorszą niż kalorie. Czekolada się kończy.

nenaa dodano: 19 grudnia 2012

Czekolada ma jedną ogromną wadę. Gorszą niż kalorie. Czekolada się kończy.

speełnienia marzeń! :  teksty marchewkowybanan dodał komentarz: speełnienia marzeń! :* do wpisu 17 grudnia 2012
najlepsza  .  teksty nenaa dodał komentarz: najlepsza *.* do wpisu 17 grudnia 2012
Smutek zżerał ja od środka. Każdego dnia pożerał jej duszę. Stawała się co raz drobniejsza. Nie musiała się garbić by było widać jej kosteczki na karku i plecach. Nie musiała wciągać brzucha by policzyć żebra. Nie potrafiła jeść. Piła jedynie kawę z mlekiem. Cierpiała choć nie czuła już bólu. Była do niego przyzwyczajona. Miętowy sweter zwisał z jej ramion bezwiednie jak z wieszaka. Wystający obojczyk nadawał jej subtelności. Delikatnie przejechała po nim smukłymi palcami. Wydęła obfite usta do lustra. Nie malowała się  bo nie miała po co  nie miała dla kogo. Lecz pewnego dnia jej sens życia powrócił. Przygarnął ją drobną  z wyżartą duszą  ale za to z pełnymi nadziei  zielonymi oczami.

yousee dodano: 16 grudnia 2012

Smutek zżerał ja od środka. Każdego dnia pożerał jej duszę. Stawała się co raz drobniejsza. Nie musiała się garbić by było widać jej kosteczki na karku i plecach. Nie musiała wciągać brzucha by policzyć żebra. Nie potrafiła jeść. Piła jedynie kawę z mlekiem. Cierpiała choć nie czuła już bólu. Była do niego przyzwyczajona. Miętowy sweter zwisał z jej ramion bezwiednie jak z wieszaka. Wystający obojczyk nadawał jej subtelności. Delikatnie przejechała po nim smukłymi palcami. Wydęła obfite usta do lustra. Nie malowała się, bo nie miała po co, nie miała dla kogo. Lecz pewnego dnia jej sens życia powrócił. Przygarnął ją drobną, z wyżartą duszą, ale za to z pełnymi nadziei, zielonymi oczami.

Znów wszystko zaczyna się pieprzyć  znów przestaje wierzyć w siebie  znów boję się  że nie dam rady.Znów  znów  znów.. dlaczego to się powtarza ?

yousee dodano: 6 grudnia 2012

Znów wszystko zaczyna się pieprzyć, znów przestaje wierzyć w siebie, znów boję się, że nie dam rady.Znów, znów, znów.. dlaczego to się powtarza ?

żałosny cień własnej egzystencji.

nenaa dodano: 4 grudnia 2012

żałosny cień własnej egzystencji.

W stopy kuje mnie chłód kuchennych płytek na podłodze. Żując kawałek zimnej  gumowej pizzy z wczorajszego obiadu  tępo wbijam wzrok w ośnieżoną brzozę za oknem. Faktycznie  spadł śnieg. Wiedziałam  że coś się zmieniło. Moje myśli zawieszone w jakiejś cholernie odległej pustce  krążą w okół zawstydzających snów  niespełnionych marzeń  złamanych obietnic i fałszywych słów  zbijając się w ciężką  twardą i ohydnie nieprzyjemną kulę wyrzutów sumienia  która jak ten wątpliwej jakości ser z pizzy  nie chce mi przejść przez gardło.

nenaa dodano: 3 grudnia 2012

W stopy kuje mnie chłód kuchennych płytek na podłodze. Żując kawałek zimnej, gumowej pizzy z wczorajszego obiadu, tępo wbijam wzrok w ośnieżoną brzozę za oknem. Faktycznie, spadł śnieg. Wiedziałam, że coś się zmieniło. Moje myśli zawieszone w jakiejś cholernie odległej pustce, krążą w okół zawstydzających snów, niespełnionych marzeń, złamanych obietnic i fałszywych słów, zbijając się w ciężką, twardą i ohydnie nieprzyjemną kulę wyrzutów sumienia, która jak ten wątpliwej jakości ser z pizzy, nie chce mi przejść przez gardło.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć