 |
chora psychopatka zamknięta w swym krwawym świecie, bez wejścia dla innych dusz. leżę, czuję się jak najgorsza szmata, jestem szkłem przecinającym skórę, goryczą rozlewającą się z połamanych serc, kwaśnym sokiem nieodwzajemnionej miłości, lodem we wszystkich samobójczych żyłach, cierniami, którymi ukoronowany został Jezus. drżę, krwawię, krzyczę, pluję, wymiotuję.. mój chory świat.. / paktoofoonika
|
|
 |
wczuj się w to. bierzesz żyletkę, na początek wbijasz głęboko i jeździsz sobie po skórze. zamykasz oczy. czujesz, jak krew leci coraz bardziej intensywniej. powoli nie zastanawiasz się nad tym, gdzie wędruje żyletka. przejeżdżasz po żyłach, słyszysz pęknięcia. patrzysz na podłogę- kałuża krwi. nim się obejrzałeś, leżysz w niej. spadasz w dół, żyletka została w Twojej dłoni. upadłeś. nie oddychasz. zaciskasz ręce. żyletka połamała się, Twoje dłonie krwawią. próbujesz krzyczeć, lecz nie masz już głosu. samobójca... czujesz ciarki?... / paktoofoonika
|
|
 |
depresja, łza, żyletka, krew - moje najwspanialsze przyjaciółki. / paktoofoonika
|
|
 |
nie umiem ubrać tego w konkretne i odpowiednie słowa. nie umiem opisać tego uczucia, gdy budzę się nocą, siadam na łóżku i spod poduszki wyjmuję żyletkę i nawet nie zastanawiając się w którym miejscu, robię kolejną sznytę. patrzę na czarne niebo błyszczące się od czasu do czasu migającymi gwiazdami. czuję, jak krew leci po mojej ręce. nie zwracam na to uwagi. kładę się z powrotem spać.. depresja budzi mnie w nocy, odpycha od spokoju i odciąga od szczęścia. pragnie mnie zniszczyć.. tak bardzo chciałabym, żeby jej się udało. / paktoofoonika
|
|
 |
i napisałbym do Ciebie, ale jakoś tak brakuje słów, zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem że tego nie chcesz. wybełkotał, że Cię kocham tu jest źle i serio tęsknie
|
|
 |
dziś palce same wędrują po klawiaturze, chciałabym tak dużo napisać, wszystko z siebie wyrzucić, zapomnieć, zamazac wszystko co złe. Nie jest dobrze, wszystko się pierdoli, upadam, ale zamiast wstać dostać znowu mocnego kopa, ja spadam dalej. Nie mam sił by o to wszystko walczyć, życie co dnia stawia nowe kłody pod nogi ale ja nie mam ochoty z tym się zmierzać. Mam dość i choć każdy powtarza, że będzie dobrze, ja tego nie czuje. Wiem, że przy tym ranie bliskie mi osoby, choć obiecałam że nigdy ich nie zawiode. Stało się, jestem między jakąś mega przepaścią z której ciężko będzie się wydostać, choć mam obok siebie tylu ludzi, którzy pomogą, ja nie dam rady sama się z tym zmierzyć a to przecież moje problemy. Nienawidze tego czasu, gdy nie mogę poradzić sobie sama ze sobą , gdy w takich sytuacjach pomaga tylko szlug i naprocentowane drinki. Wiem, że wiele osób na mnie liczy, ale nie jestem doskonała, nie potrafie tak dalej, przepraszam
|
|
 |
kiedy proste słowa stają się najtrudniejsze
|
|
 |
kiedy nocą staję na parapecie i patrzę w ciemną przepaść, ochota na skok jest ogromna. siadam wygodnie, za nogi ciągną mnie jakieś nieludzkie stworzenia wykrzykujące moje imię. jednak nie udaje im się, trzymam porządnie parapet, a one tylko krzyczą szeptem, który słyszę tylko ja. powoli odgryzają mi stopy. spadam.. czeka na mnie mrok.. / paktoofoonika
|
|
|
|