 |
usiądź wygodnie, ja zajmę zaszczytne miejsce na twoich kolanach, moje ręce będą bezczelnie błądzić po twoim ciele, wzrok nie znajdzie innego miejsca skupienia niż twoje oczy, a językiem będę wodzić po koturach twoich ust, aby sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu.
|
|
 |
zaufanie jest jak skok na bungee. nie wiadomo, czy urwie się lina.
|
|
 |
kiedy dostajesz bolesnego kopa w dupe to wcale nie oznacza, że jesteś zły. ale pamiętaj to co boli umacnia, mimo wszystko. więc zaakceptuj siebie takim jakim jesteś, bo inaczej zginiesz. zginiesz w tak idealnie poukładanym na opak świecie.
|
|
 |
w życiu najczęstsze są dwie sytuacje: albo coś spieprzyłeś, albo ktoś kazał Ci spieprzyć.
|
|
 |
wyrzuca z siebie kolejne pretensje o moje chore zachowanie, wybryki, drobne przewinięcia. wciągam do płuc buch za buchem napawając się bólem w Jego spojrzeniu. błądzę wzrokiem nie wiedząc na czym go zawiesić. poprawiam co chwila grzywkę dostającą się do oczu. zaczyna przepraszać, na co nawet nie reaguję. rzucam na ziemię niedopalonego papierosa i gaszę Go butem. odchodzę mówiąc, że ostrzegałam, iż w końcu będzie za późno. czas zmienił mnie w sukę .
|
|
 |
Szliśmy za rękę wzdłuż ciemnej alejki. Rozmawialiśmy jak gdyby nigdy nic. Nagle złapałeś mnie za rękę, zatrzymałeś i podszedłeś bardzo blisko. nogi mi się ugięły. Cholernie mi się podobałeś. W ciemności widziałam tylko twój blask w oczach i czułam twoje przecudne perfumy. Wtedy zbliżyłeś swoje wargi do moich, delikatnie objąłeś przez pół. Już wtedy wiedziałam ze będziesz tym jedynym . ♥
|
|
 |
-ej czemu ty zawsze piszesz "pierdziele" zamiast "pierdole"?
-bo jestem kulturalny, kurwa. ;d
|
|
 |
a teraz podręcznik, który niosła poprawiając jeszcze wtedy pedantycznie splecionego warkocza, służy jej jedynie do gaszenia na nim petów. stworzyłeś potwora. wzbudziłeś w niej wyrachowanie, niszcząc jej słodycz. na każde 'kocham' odpowiada tylko 'strasznie mi wszystko jedno'. na każdą cudzą łzę reaguje śmiechem. jej urok zamienił się w podłość do cna przesączony przesadną pewnością siebie. wyprałeś ją z uczuć. zabiłeś jej serce, kolego.
|
|
 |
rzucę się na Ciebie i oplątę nogami tak, aby utrudnić Ci oddychanie. następnie zacznę całować Twój kark delikatnie muskając każdy z centymetrów Twojej naprężonej od podniecenia szyi. wbiję w nią swoje zęby i zacznę Cię gryźć. niechybnie natrafię na żyłę. krew zacznie się delikatnie sączyć. upadniesz. ja upadnę razem z Tobą. bezwładnie na Tobie leżąc wytrę swoje zakrwawione usta końcem rękawa. albo nie. zostawię je w takim stanie. przecież uwielbiasz mnie z krwistoczerwoną szminką, czyż nie kochanie?
|
|
 |
Moje najlepsze miejsce na ziemi jest gdzieś między Twoim prawym, a lewym ramieniem.
|
|
 |
Bo przecież liczy się wnętrze ! Masz zajebistą wątrobę. I takie seksowne lewe płuco.
|
|
|
|