 |
śmieję się z nim, rozśmiesza mnie, całujemy się i trzymamy za ręce. ale to nic nie znaczy, bo nic nie czuję.
|
|
 |
nie znasz mnie, może kiedyś znałeś. przestałeś słuchać akurat wtedy, gdy najbardziej cię potrzebowałam.
|
|
 |
hm, jakby ci to kurwa delikatnie powiedzieć? jesteś dla mnie nikim.
|
|
 |
brązowe oczy, brunet, łamiący serca mentalny gówniarz, kochający bez wzajemności. mój ideał. wiesz kto to? świetnie. pozdrawiam.
|
|
 |
a teraz pójdę zapalić i postaram się o tobie nie myśleć. gdy skończę, nie myśl, że nie zobaczysz ode mnie wiadomości, nawet bezsensownie irytującego: cześć.
|
|
 |
gdy na nią patrzę, widzę małą, bezbronną dziewczynkę, chodź ma ponad metr sześćdziesiąt wzrostu. małe iskierki w oczach, które z każdym dniem tracą na blasku. kłamstwo ją zabija, niszczy od środka jej małe dobre i mocno kochające serce. stawia ją przed wyborem, każe decydować. kopie ją w tyłek coraz mocniej, pokazując jak z dnia na dzień, życie jest bardziej podłe. jak robi z niej wredną i podłą osobę wbrew jej woli.
|
|
 |
patrząc gdzieś w pustkę, wziął do płuc kolejnego bucha. -kompromis, dajesz mi pięć minut, a ja odpuszczam już na zawsze, więcej mnie nie zobaczysz - zaproponował drżącym głosem na jednym wdechu. -stoi - rzuciłam. zmierzył mnie czule, wahając się chwilę nad tym, co powiedzieć. w końcu zaśmiał się cicho, rozpoczynając słowotok. -uwielbiam, jak się śmiejesz. twój szept po pocałunku, lekką chrypę. uwielbiam, gdy tak jak teraz, naciągasz sweter na dłonie i twoje niepewne oczy, gdy pojawia się coś, co może cię zranić. kocham cię przytulać, głaskać po włosach i chciałbym to robić teraz, i jutro, i za kilka lat. zasypiać przy tobie, co dzień, i budzić się z twoim lekkim oddechem na policzku. i w sumie, zabiłbym za ciebie - wybełkotał ostatnie słowa prawie niesłyszalnie. zrobiłam krok ku niemu, nie mogąc wytrzymać zagęszczającego się w powietrzu bólu, wtuliłam twarz w jego bluzę. -pamiętasz? miało być na zawsze - szepnął, a jego serce wciąż biło miłością do mnie, którą ja z impetem zabijałam.
|
|
 |
szepcze... że kocha, że tęskni, że żałuje, że się zmienił, że jesteś dla niego ważniejsza od tlenu, że nie wyobraża sobie dalszego życia bez ciebie u boku, że pamięta jak smakowały twoje usta, jaki kolor miały twoje oczy, jak się uśmiechasz, jak złościsz, jak płaczesz. a ty błądzisz bez celu po tych szarych blokach, naciągając rękawy swetra na dłonie i naiwnie wierzysz, że to wszystko prawda.
|
|
 |
i tu koszulka z napisem "najlepsza mama na świecie" nie wystarcza, ten kochany człowiek jest dla mnie najważniejszy na całym świecie, czasami zastanawiam się co byłoby teraz ze mną, gdyby nie ona. szczerze? modlę się, abym nigdy nie musiała tego doznać.
|
|
 |
teraz ja też mam wyjebane, rób co chcesz, myśl co chcesz. teraz ja będę obojętna, ty się staraj, albo nie, jak chcesz. jebie mnie już to wszystko. przestałam ogarniać ciebie, wszystko to co robisz i co piszesz. zobaczymy kto pierwszy zatęskni, frajerze.
|
|
 |
otóż, nie będę płakać, bo rozmaże mi się makijaż, nie będę tęsknić, bo stracę chęć życia, usiądę.
|
|
 |
"wybaczam", rzucone na wiatr, z pustką w sercu, łzami w zakamarkach oczu, zaciśniętymi dłońmi i lekko przygryzioną dolną wargą. "wybaczam", które niosło za sobą na powrót jego dotyk, przywołujący tylko jedno - że swego czasu dzieliłam go z kimś innym, że smak jego pocałunków czuła też inna, może... bardziej wartościowa osoba. "wybaczam", które nigdy nie zapewniało tego, że zapomnę.
|
|
|
|