 |
I na koniec dnia małe zastanowienie... Kiedy można powiedzieć z czystym sumieniem, że mijający dzień był dobry?
Bo czy w dobrym dniu może pojawić się smutek, zwątpienie, ból, łza? Czy dobry dzień nie powinien być słoneczny, ciepły i przynosić radość i uśmiech? Czy na każdym kroku nie powinno spotkać nas coś dobrego... Gdyby jednak tak miało być to ile "dobrych dni" człowiek by miał w swoim życiu?
|
|
 |
Czemu mam w życiu tyle pytań, czemu tyle nierozwiązywalnych, staram się podejmować jak najlepsze decyzje a i tak ciągle coś jest nie tak, ciągle moja dusza jest niespełniona, nie tak powinno być. Oszaleje...
|
|
 |
tak naiwna. tak słaba. byłam w stanie oddać ci wszystko co mam. pozwoliłam ci na wiele więcej niż poprzedni mogli sobie zamarzyć. wierzyłam w każdą obietnicę, w każdy komplement. śmieszne, jak łatwo dałam się nabrać. zresztą, o co mi chodzi? przecież miałam "nie robić sobie nadziei", z tym małym wyjątkiem, że powinieneś uprzedzić mnie o tym dwa miesiące temu.
|
|
 |
chcę wydusić z siebie wszystko to co mnie boli. opowiedzieć ostatnie dwadzieścia cztery godziny i na zawsze o nich zapomnieć. ale nie mogę znaleźć ani jednego słowa. żadne nie jest w stanie opisać tego co czuję. to co jest między nami, to chore. ciągle na mnie krzyczysz, masz pretensje o najmniejszą rzecz, umawiasz się z innymi, podczas gdy ja na siłę znajduję jakieś usprawiedliwienia. mieliśmy dzisiaj porozmawiać, o tobie, o mnie, o nas. nie powiedziałeś ani słowa. to już nie jest to co było jeszcze niedawno. nie potrafimy ze sobą rozmawiać bez twoich pretensji i mojego płaczu. tak doskonale wyczuwalne między nami pragnienie jakby zamarzło. stałeś się dla mnie obcą osobą. nie mam już siły walczyć, przestaję dostrzegać w tym jakikolwiek sens.
|
|
 |
W pewnym momencie człowiek jest tak przyzwyczajony do samotności, że boi się zakochać.
|
|
 |
Nigdy nie oceniaj po wyglądzie. Bogate serce może ukrywać się pod nędznym płaszczem.
|
|
 |
Żyję z dnia na dzień. Nie patrzę na innych. Inni nie umrą za mnie i nie poniosą konsekwencji za moje błędy.
|
|
 |
Artystycznie rozpierdala mi się życie.
|
|
 |
Bo wiesz faceci już tacy są, nieraz odchodzą bez słowa i myślą, że wtedy mniej boli.
|
|
 |
ci, cichutko. nie mów już nic. błagam, nie rób mi tego. nie rozumiesz? nie potrafię od tak wyjawić wszystkiego o sobie. to boli. każde kolejne pytanie wycelowane prosto we mnie, przebija mnie jeszcze mocniej. nie mogę już powstrzymać łez. wróciły wszystkie najboleśniejsze wspomnienia. dlaczego mi to robisz? zapewne siedzisz teraz uśmiechając się, niczego nie rozumiesz. kocham cię. boże, na prawdę cię kocham. mogłabym całymi dniami wmawiać sobie i innym, że jest inaczej, ale teraz jest już późno, nikt mnie nie widzi. krwawię. umieram przez ciebie. chociaż jeden raz, ten jeden jedyny, nie wyniszczaj mnie aż do samego końca. jeśli nic dla ciebie nie znaczę, jeśli nie czujesz tego co ja, odejdź. przestań karmić mnie nadzieją. mogę wszystko zmienić. zachowanie, wygląd, przyzwyczajenia, ale nie uczucia. nie, jeśli wciąż będziesz je podsycał. zrób to dla mnie i odejdź. nie chcę już słyszeć ani jednego słowa. i pamiętaj, kocham cię. teraz już idź.
|
|
 |
teraz sobie przypomniałaś? po tych wszystkich latach, gdy musiałam całkiem sama sobie ze wszystkim radzić, masz do mnie pretensje, że nie ma między nami żadnej więzi? nie naprawisz już tego, jest za późno. spóźniłaś się o dziewięć lat. dorastałam sama, bez wsparcia, bez miłości. wysłanie kilka razy do psychologa i dawanie pieniędzy na wszystkie zachcianki, nie zastąpiło mi najważniejszych potrzeb. jesteś dla mnie całkowicie obcą osobą, nie matką, o której od zawsze marzyłam.
|
|
|
|