 |
' to nie tak , że się poddałam . po prostu daję spokój , bo to nie ma żadnego sensu , a niedługo nie będzie miało znaczenia . '
|
|
 |
przy innych? mogę jedynie istnieć. przy Tobie, żyję.
|
|
 |
jeśli usłyszę od Ciebie, że wszystko co było nic nie znaczyło, odejdę bez słowa, zacznę żyć od nowa. samotność to będzie moja druga połowa, a gdy kiedyś spotkasz mnie na ulicy po prostu odwróć głowę, przecież będę dla Ciebie niczym.
|
|
 |
„Któregoś dnia spotkasz kogoś wyjątkowego, kogoś, kto rzuci cię na kolana jednym uśmiechem. Kogoś, kto zniewoli twoją duszę jednym spojrzeniem. Nagle kula ziemska przechyli się na swojej osi i wskaże właśnie na nią. I będziesz wiedział, że spotkałeś swoje przeznaczenie.”
|
|
 |
On właśnie śpi. Jak zwykle słodko wygląda. Kołdra do połowy Jego klatki piersiowej otula Go ciepłem. Stoję przy oknie. Patrzę na to miasto z góry i czuję, że nie mogłabym stąd wyjechać na zawsze. Mam Go. Jest mój. Każdej nocy delikatnie wymykam się z Jego ramion i siadam na parapecie. Po prostu się boję. Boję się, że każda spędzona z Nim noc może być tą ostatnią. Że jak obudzę się rano Go po prostu nie będzie. Dzień w dzień dziękuję Bogu za Jego obecność. Przekręca się na bok. Zaraz wyciągnie po mnie ręce. Przetarł oczy i usiadł na łóżku. -Mam do Ciebie wstać? -Chodź. -Co Ty tu robisz? Nie możesz spać? -Doskonale wiesz, że uwielbiam patrzeć w niebo. Spoglądając tam, dziękuję, że Cię mam, wiesz?
|
|
 |
“ Czasami musimy przestać analizować przeszłość, przestać planować przyszłość, przestać zastanawiać się co tak na prawdę czujemy, przestać decydować rozumem co chce czuć serce. czasem musimy po prostu powiedzieć sobie 'niech się dzieje co chce' i iść dalej. ” ;)
|
|
 |
przyznaję, szukałam go wzrokiem. i tak, uśmiechałam się do niego, ale nie czułam właściwie nic. może sentyment i cień przeszłości, to wszystko. nie drżał mi głos i nie waliło serce. jednak coś wewnątrz mnie mówiło "właśnie te oczy kiedyś kochałaś".
|
|
 |
tłukę pięściami w poduszkę, kakao solę pojedynczymi łzami, niekiedy gubiącymi drogę. wmawiam sobie, że to iż dane mi było się zakochać, jest wielkim szczęściem, bo przecież prawdziwe uczucie nie spotyka każdego. a mnie jednak nie ominęło. siedzi, grzeje miejsce przy ciepłym sercu, niczym kominku. nadchodzi noc, kilka godzin snu, nowy dzień, nowa historia. i ponownie staram się go wyrzucić, wygonić, siłą zepchnąć z serca, po kręgosłupie w górę, jakby ze schodów, jedynie odwrotnie, przeciw prawom grawitacji, aby wreszcie był tylko częścią rozumu, który rozsądnie się go pozbędzie.
|
|
 |
` kiedy już zamknę ten rozdział w życiu, postawię nad nim ostatnią kropkę i będę go mogła przeczytać bez żalu, nienawiści i smutku - tak, wtedy do ciebie przyjdę z butelką dobrego wina i porozmawiamy, jak zwykli znajomi . wtedy być może ucieszę się z twojego szczęścia . i wtedy może znów zapragnę znaleźć szczęście . ale teraz odejdź .. i pozwól mi odnaleźć siebie, bo właśnie się zgubiłam .
|
|
 |
zaprosiłam go pod pretekstem kawy. przyszedł nie pytając się nawet gdzie obiecana filiżanka. rozmawialiśmy. długo i często bez grama składu i ładu. śmialiśmy się, i oglądaliśmy stary, komediowy film. - a z nami jak to będzie? - uśmiechnęłam się przenikliwie czekając na ciąg dalszy. - nasza znajomość też podobnie się skończy? z krótkim, długo i szczęśliwie? - wyciągnęłam rękę ku jego dłoni. - nasza znajomość nigdy się nie skończy. ona tak naprawdę dopiero się na dobre zacznie. to będzie początek początku. pierwszy rozdział, pierwszego tomu. przed nami tysiąc stron, i miliard pozostałych dni. tych gorszych, i tych złych, ale wspólnych. - podjęłam temat obserwując jak na jego twarzy rysuję się szczęście. przytaknął łapiąc mnie z zadowoleniem za podbródek. - już nawet wybrałem nasz ulubiony rozdział. - rzucił puszczając mi śmiało oko.
|
|
 |
nigdy mnie nie kochał – szepcze – podły kłamca . skąd wiesz ? – pytam . – ktoś mówi ci, że jest noc . pokazuje księżyc . po dwunastu godzinach nazwiesz go kłamcą ?
|
|
|
|