|
bo zamiast życia na pół, dzielę wódę, i nie chcę już słuchać o ludziach
|
|
|
po co tak gadasz jak czujesz coś, mówisz że sprawiam Ci ból a wciąż ranimy siebie jakby jakieś zwierzę, trzymało kontrolę nad naszą grą
|
|
|
pijąc pierwszy browar, startujesz w maratonie, często kończysz go po zgonie, lub? lub tracisz sens życia, przy lufie w pełnym klubie
|
|
|
miewasz różne jazdy i zachowania po niej, niech twoje pieści słowa, nie twoje dłonie
|
|
|
przez szyjkę bols-a, zobaczyłem dno. mozesz grać ową role, albo wypełniać tło
|
|
|
ona pokłóciła mnie z moimi zasadami, wierność sie topiła w niej, tyle lat
|
|
|
patrze w łazience w lustro, i jest mi smutno, w mieszkaniu pusto, oddycham choć nie żyje
|
|
|
czułem ciepło - sam stworzyłem swoje piekło
|
|
|
mam do siebie pretensje, nie wiem czy rade dam, czemu doceniam kobiety, zawsze jak je trace?
|
|
|
chyba coś pękło we mnie, wtedy gdy trzasnełaś drzwiami, ja wybrałem chlanie z moimi kumplami
|
|
|
chciałbym być znowu gówniarzem co marzy nie typem co stoi przy barze bez gaży i prosi barmana by znowu mu nalał choć nawet nie ma na jebane browary, czaisz?
|
|
|
|