 |
(...) Przecież trwam. Tylko rano może być gorzej. Może wtedy nie zdołam się podnieść. Może będę potrzebować Twojej pomocnej dłoni jak nigdy dotąd. I co wtedy? Może tylko Twoje ramiona będą w stanie uchronić mnie przed toksycznością tego świata. Może tylko w Twoich tęczówkach odnajdę ukojenie. A może nie przeżyję już kolejnego poranka bez smaku Twoich ust. Pozwolisz mi umrzeć z tęsknoty? A jeśli zobaczysz, że moje źrenice są rozszerzone i przeszklone łzami, zrobisz coś? Gdy oddech stanie się płytszy, tchniesz we mnie odrobinę swojego życia? Gdy powieki nie poradzą sobie z nadmiarem wszystkiego i mimo walki zaczną opadać, gdy zamkną się na zawsze, wtedy zrozumiesz? Zrozumiesz, że umarłam z tęsknoty za Tobą? I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
"(...) Moja prawie bezwładna dłoń sięga po kolejnego papierosa, a w drugiej ręce chwilę później ukazuje się tlący płomień. Gaśnie. Senny dym powoli wypełnia całe wnętrze pokoju. Zaciągam się. Ciepło przenika do płuc ocierając się o moje, jakże zimne tego wieczoru, serce. Przekrwione oczy bezwiednie wpatrują się w ekran laptopa. Zimne powietrze muska moją skórę. Czuję oddech nocy na sobie. Szkło stojące przede mną ukazuje oblicze rzeczywistości. Przejrzysta tafla zapełnia się. Raz, drugi, kolejny. Zaczyna kręcić mi się w głowie. To przyjemne uczucie obojętności wolno wypełnia moją głowę. Nie muszę już myśleć o pustce tego wieczoru, jak miło. " I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Czuję żal, czuję taki cholerny żal i taką niezrozumiałość w sobie. Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem, a przecież jestem istotą myślącą i to zazwyczaj trzeźwo. Czuję, że muszę gdzieś wyjść, że zaraz oszaleję, płonę, moje ciało wrze pod wpływem wysokiej temperatury. Ogarnia mnie niepokój, drażnię się sama ze sobą, myśli w głowie przekrzykują się nawzajem. Staram się. Przecież tak cholernie się staram być lepsza. Lepsza dla Ciebie. Co jeszcze mam zrobić? Czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Jestem w stanie maksymalnie przybliżyć się do Twojego ideału, chcę uczestniczyć w wizjach, które stwarza Twoja wyobraźnia, chcę być osobą, z którą będziesz spełniał wszystkie swoje najbardziej niemoralne marzenia. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Musisz być. Musisz być, żebym ja mogła wrócić. Żebym nie była tylko ciałem włóczącym się po świecie. Wróć, daj mi życie, ożyw mnie. Proszę. Nie chcę umierać, nie teraz. Nie odbieraj mi żywota. Wróć z moim życiem. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Tęsknota przepływa przez moją każdą żyłę, jest w moim każdym nerwie. Jest mną, jest we mnie. Jestem tęsknotą. Łkam szeptem w zaciszu mojego pokoju. Potrzebuję własnej oazy. Cisza, błagam o ciszę, szyderczy chichot gwałci moje uszy. Czuję, że muszę wyjść. Nabrać świeżego powietrza. Tęsknota zapiera mi dech w piersiach. Hamuje proces oddychania, duszę się, dławię. Nie ma Cie. Tak bardzo Cie nie ma. Oglądam zdjęcia, widzę te Twoje senne oczy. Moje też robią się coraz bardziej senne. Powieki opadają. Może gdy zamknę oczy to Cie ujrzę. Będziesz tam. Wtulę swoje kruche, wykończone ciało w Ciebie i odpłynę w Twoich silnych ramionach czując się tak cholernie bezpiecznie. Ucałujesz mnie znów w czoło dając tym samym kolejną dawkę bezpieczeństwa. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
"i kurwa gdybym wiedział, ze ta chwila jest ostatnia - stanąłbym przed nim, za nim i trzymał, by złapał oddech.. czemu dałeś mu odejść?!"
|
|
 |
oprócz uczuć, dawaliśmy sobie oboje tak wiele krzyku. oprócz wspólnie spędzonnych chwil, mieliśmy dużo tych, podczas których nie mogliśmy znieść widoku swojej osoby. oprócz rozmów, były tygodnie milczenia. oprócz miłości, było cierpienie i łzy. oprócz Nas były wraki ludzi - zniszczonych rzekomą piękną miłością. || kissmyshoes
|
|
 |
"czym sobie na to zasłużyłam?"-wydarłam się,łapiąc Go za szmaty i próbując zmusić do mówienia. odepchnął mnie,wkurwiony. "odpierdol się"-wybełkotał. był na tyle pijany, że ledwie gadał. "mów do cholery. co ja Ci takiego zrobiłam?"-krzyczałam,przez łzy. "co mi kurwa zrobiłaś? byłaś przy mnie, i pozwoiłaś żebym się w Tobie zakochał, i mnie kurwa tym zabiłaś" - wydarł się na pół bloku,prawie wypluwając gardło. patrzyłam na Niego z przerażeniem. oboje milczeliśmy. "zabiła mnie Twoja miłość,tak bardzo mnie zabiła.."-powiedział cicho,udając się w kierunku drzwi. "kocham Cię Żaklina, i to jest tak silne, że mnie zabija"- dodał,zamykając za sobą drzwi. osunęłam się na podłogę, nie mogąc powstrzymać łez. ryczałam,zagryzając pięści,żeby tylko nie krzyczeć z bólu, żeby tylko nie pokazać, że On też mnie zabił, kochając mnie tak mocno... || kissmyshoes
|
|
 |
nie zawsze byłam w porządku. nie było dnia, żebyś nie słyszała z moich ust przekleństw, skierowanych w Twoją stronę. nie należałam do grupy ludzi z którymi uwielbiałaś spędzać czas. wiele razy rzucałyśmy się sobie do gardeł. było wiele złych chwil, i mnóstwo przykrych momentów - ale jedno jest pewne - nigdy Cię nie zawiodłam, i zawsze, z głową podniesioną ku górze, stawałam po Twojej stronie. zawsze miałaś mnie za sobą, i wystarczyło tylko jedno słowo - a szłam za Tobą w ogień,bez zbędnych pytań. zawsze byłam, i będę - choćbyśmy nie wiem jak bardzo było poróżnione, i jak bardzo obrażone na siebie. jesteśmy jednością, mam tylko Ciebie, i będę przy Tobie zawsze - nie dlatego, że to mój obowiązek - tylko dlatego, że Cię kocham, najbardziej na świecie. || kissmyshoes
|
|
 |
zmienił Was czas. zmieniły Was sytuacje, nieprzemyślane akcje, i wszelkie bagno w jakie się pakowaliśmy. dzisiaj już nie idziecie ze mną - jesteście osobno, z tyłu. już nie mogę na Was liczyć, już nie idę przed siebie, pewna, że zawsze podążacie za mną. już Was nie ma w moim życiu. schrzaniliśmy to, tak bardzo mocno. || kissmyshoes
|
|
 |
"nie chcę spadać w dół. padam znów, znowu nie czuje już tchu, pomóż! brakuje mi snu, domu. pakuje sie w gnój, co rusz."
|
|
|
|