 |
dlaczego tesknie za kims, kto za mna juz chyba nawet nie mysli?
|
|
 |
"Samotność jest ciężkim i nieodzownym warunkiem istnienia" //J. Conrad
|
|
 |
"kiedy kogoś kochasz, warto walczyć, bez względu na przeciwieństwa."
|
|
 |
|
Każdego dnia czekam. Na uśmiech, na wiadomość, na spotkanie. Nie poddaję się, ale też nie walczę. Czekam. Łudzę się, że pewnego dnia podejdziesz i powiesz, że czujesz to samo, że tęsknisz, że czegoś ci brakuje, że spróbujesz pokochać. Czekam, choć ta opcja z góry jest już przegrana. Żyję nadzieją, że może jutro dostrzeżesz w moich oczach coś więcej, jakiś błysk, iskierkę, dzięki której zrozumiesz, że potrzeba ci właśnie mnie. Czekam. Nie spiesz się. Jutro też będę to robić. [ yezoo ]
|
|
 |
"tyle chwil, które w nas są - one rodzą ból, te dni, które czas wziął, nie powrócą już."
|
|
 |
|
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. - gramy, pytanie albo wyzwanie! - zagaił. usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. w końcu szkło trafiło w jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie. - wyzwanie - wymamrotałam. uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. tak dawno tego nie robił. - pocałuj mnie - polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. zbliżyłam się do niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót jego bliskością. wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na nim. - pytanie - podrapał się po karku. przełknęłam ślinę. - kochasz mnie jeszcze? - wybełkotałam. - jak wariat - odpowiedział po czym otworzył ramiona ze świadomością, że zaraz się w nich znajdę.
|
|
 |
|
Zawsze wracamy, prawda? Każda droga, na końcu się nam krzyżuję. Po prostu los nie pozwoli nam odpuścić./esperer
|
|
 |
|
Ty się nazywasz mężczyzną? Prawdziwy facet stanąłby przede mną i wbił ten nóż prosto w serce, patrząc mi przy tym w oczy. Obserwowałby jak powoli uchodzi ze mnie życie. Jak szok miesza się z żalem, jak pod powiekami zbierają się łzy, które potem zmieniają się w złość płynącą po policzkach. Przyjąłby na klatę moje próby ratowania się, zniósłby każdy cios i każde zadrapanie. Miałbyś odwagę żyć ze wspomnieniem moich ostatnich słów. Tak właśnie zrobiłby prawdziwy facet. Ty zachowałeś się co najwyżej jak jego imitacja. Ot, mały chłopiec, który chowa głowę pod kołdrę. Zabiłeś mnie na odległość, zachowałeś czyste ręce. Pierdolony tchórz, a nie mężczyzna. Nie umiałeś nawet wprost powiedzieć, że coś zgasło. Wybrałeś drogę na skróty, gdzie nie musisz patrzeć jak Twoje słowo mnie zniszczyło./esperer
|
|
 |
|
Zabawne, że Twoja obecność uświadomiła mi jak bardzo mocno Cię nie ma./esperer
|
|
 |
|
Nie ma we mnie nic, co możesz jeszcze zranić./esperer
|
|
 |
|
patrz za parę miesięcy minie już dwa lata odkąd jesteśmy razem. wspólne wakacje, święta, praca, szkoła zbliżyły nas do siebie wystarczająco mocno żeby uznać to za prawdziwy związek, taki w którym dwie osoby kochają się, wspierają, a kłótnie nic nie zmieniają może tylko przez własną głupotę szarpią nam nerwy. melanże w które potrafiliśmy polecieć przez okrągły tydzień zamiast siedzieć w szkole i poprawiać zagrożenia kończyły się nie tylko kacem, ale i ryciem bani na chacie że zawalimy ten rok. kupowanie sobie prezentów typu "kupujemy sobie coś czy klepiemy się z idziemy w balet?" zazwyczaj kończą się baletami. związek można określić jako dojrzały z często wplatającymi się gówniarskimi zachowaniami z których raczej nie chcemy wyrosnąć pomimo dziewiętnastu lat na karku. kocham go, wiem że mogę na nim polegać zawsze w jakiej sytuacji bym niebyła to on poda mi łape i odpalonego jointa. ' why.
|
|
 |
cel już mam, jeszcze tylko muszę poszukać motywacji.
|
|
|
|