 |
|
a dziś sama już nie wiem co czuję
|
|
 |
|
tak nagle z dnia na dzień odszedłeś, zostawiając mnie całkiem samą. zero kontaktu, przez tyle czasu. a teraz, kiedy niemal idealnie wszystko ułożyłam, rozpierdalasz to na kawałki. dziękuję.
|
|
 |
|
wiesz, za każdym razem gdy go spotykam, widzę przed oczami tamten czas. czas, który mimo wszystko lubiłam, czułam się dla kogoś ważna. ale po chwili przypominam sobie jak bardzo go zraniłam. jak bez skrupułów zakończyłam to co było dla niego wszystkim. widzę jego wzrok, proszący abym dała nam jeszcze szansę, to nie koniec, razem damy radę. czuję jego usta na swoich. czuję silne objęcie, jakby za wszelką cenę nie pozwolił mi odejść. wyraz jego twarzy, gdy zamknęłam za sobą drzwi. wiem jak bardzo mnie kochał, wiem jak wielki ból mu zadałam. za to się nienawidzę. i mimo odnowionego kontaktu, czuję że nigdy mi tego nie wybaczy.
|
|
 |
|
nawet jeśli kłamiesz patrząc mi prosto w oczy, kłam. nie umiem przetrwać bez tych kłamstw. kłam, ale bądź. zaakceptuję wszystko. kocham cię, kocham, zrozum. / skejter
|
|
 |
|
idąc pustą ulicą znowu zatapiałam się we wspomnieniach. przez łzy uśmiecham się do martwych postaci. ulica, światło, pisk opon. kiedyś nie zdążę się zorientować.
|
|
 |
|
I jeśli jesteś błędem to musisz wiedzieć, że piękniejszego nie popełniałam./esperer
|
|
 |
|
Wiesz, czasami boję się, że odejdziesz i wiem, że wtedy cholernie ciężko będzie mi się pozbierać na nowo. Są takie momenty kiedy paraliżuję mnie strach,że to co między nami dobiegnie końca i już nie będzie Twojego uśmiechu, dotyku, pocałunków. Nie chcę Cię tracić, wiesz? Myślę, że nigdy nie będę na to gotowa. Nie chcę na nowo poznawać świata bez Twojej osoby, więc nie odchodź, nie zostawiaj mnie i nie łam danych mi obietnic. Tych od wspólnego życia, wiecznej miłości i cholernego szczęścia./esperer
|
|
 |
|
wracam do domu. na ustach mam jeszcze lekki posmak spalonego przed chwilą papierosa. bez żadnego słowa mijam kuchnię. rzucam torbę w kąt. zamykam się w łazience. długie, blond włosy spinam w niezdarny kok. przemywam twarz wodą i odruchowo spoglądam w lustro. ‘zmieniłaś się’ szepczę sama do siebie, czując drżenie chłodnych dłoni. spoglądam w wyblaknięte oczy i z ironicznym uśmiechem wycedzam przez zęby krótkie ‘przegrałaś to, mała’
|
|
 |
|
odejdź. na zawsze. przestań wszystko przypominać. przestań się tak zachowywać. po prostu odejdź. puść mnie. puść, bo każdy twój dotyk zadaje ból. zostaw mnie. nie potrzebuję twoich uścisków. nie potrzebuję twojego pocieszania. nie potrzebuję twojego towarzystwa. wróć. wróć i obiecaj, że zostaniesz.
|
|
 |
|
spalam włosy prostownicą, pozbywam się ich garściami. zatruwam płuca kolejną dawką nikotyny. wątroba nie wytrzymuje od nadmiaru leków. żołądek przestaje funkcjonować. kolana odmawiają posłuszeństwa, łamią się z każdym krokiem. plecy uginają się pod ciężarem. ale to nie jest wszystko. wyniszczam się od środka. rozpierdalam każdy kawałek duszy na najmniejsze części. z zimną krwią morduję wszelkie uczucia. nie dbam o to i nie poprzestanę póki nic już nie zostanie.
|
|
 |
|
nie robię tego specjalnie. po raz kolejny odwracam głowę, spuszczam wzrok, rzucam jakąś ripostę i odchodzę. nie potrafię nad tym zapanować, przepraszam. nie chcę ponownie przez to przechodzić.
|
|
 |
|
nie wyrabiam. za mało czasu. za dużo obowiązków. po raz pierwszy nie potrafię sobie poradzić z tym natłokiem. chcę się poddać. odejść w zapomnienie. nie czuć tego co teraz. nie chcę jutrzejszego dnia. boję się tego, boję się zniszczenia wszystkiego na co pracowałam przez ostatni rok. poddaję się.
|
|
|
|