 |
witaj w świecie, po którym chodzą same kurwy, a powietrze jest przesiąknięte ludzkimi kłamstwami.
|
|
 |
spróbuj choć raz wyolbrzymić szczęście zamiast problemu.
|
|
 |
ale nie żałuj wiesz, każdy popełnia błędy.
|
|
 |
poszłabym za Tobą gdziekolwiek byś podążył.
|
|
 |
taki przystojny, a taki skurwiel .
|
|
 |
'jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć'
|
|
 |
'Spójrz kto idzie. Jak ta suka może się tu pojawiać?' - mówiłem wkurwiony, gdy tylko była w pobliżu mnie. 'Odbij ziomek.' - powtarzał kumpel. 'Ech, kurwa jak ona mogła?' 'Jeszcze nie doszło do ciebie, że cie zostawiła?' - pytał kumpel, gdy do mnie podeszła. 'Cześć skarbie' zaczęła z uśmiechem, pakując się na moje kolana, przy okazji całując. Nie odpychałem jej. Nie potrafiłem powiedzieć jej "nie". 'Wieczorem' szepnęła do ucha i odeszła. 'Co ty kurwa robisz?' 'Mam do niej słabość. Wiesz, jak ciężko to wszystko zostawić.' - tłumaczyłem. Nie to chciał usłyszeć. 'Okej, rób co chcesz. Tylko jak znów cie jutro zostawi, nie pierdol, że jest suką. Bo nie jest. Pozwalasz, żeby cię zostawiała' dokończył, odchodząc z fajką. Nie była żadną dziwką. Po prostu odchodziła i wracała wieczorami, przynosząc miłość, której cholernie potrzebowałem, a czasem cholernie nie chciałem. Chciałem przywiązania
|
|
 |
Na kogoś, kto nosi Twoje serce, zawsze się uważa.
|
|
 |
Mam dosyć iść tak gdzieś bez planów, wciąż od nowa zaczynać coś - nie kończyć. Pomyśl o nas, naprawdę ciężko będzie nam się nie rozłączyć.
|
|
 |
pamiętam jak powiedział, że to jest bezsensu. nagle zabrakło mu nadziei w nas i nazwał mnie każdą. znów mnie zranił, znów nie wyjaśnił, znów pokazał, że się nieźle bawi. uznał, że jak zniknie to zapomnę. nie do końca było tak, że żyłam po jego majowej szopce normalnie. robiłam dziwne rzeczy, w nocy zamiast spać płakałam, ale częściej udawałam, że się śmieje. chciałam zamaskować ból. czasami zaczynałam się uczyć sama z siebie, by na chwilę nie pamiętać co się z stało. wychodziłam na spacery, mijając ludzi błądziłam pustym wzrokiem po ich zdziwieniu, a obcych mężczyzn, widziałam przez mgłę. planowałam swój dzień tak, żeby nie było czasu na niego. przestałam reagować na jego imię, mówiłam, że już go nie kocham. co godzinę widziałam podwójne cyfry, czasami pomyślałam o nim, napisałam do niego, ale on nie dawał żadnego znaku. zaczęłam łkać, załamałam się, ale rozmyślając doszłam do wniosku, że to jest facet, który myśli, że może mieć wszystkie, to jeden z tych skurwieli na ziemi. znasz go?
|
|
 |
chce zapomnieć jak to jest witać z tobą nowy dzień.
|
|
 |
i jak zwiędły szary liść który nagle przestał żyć.
|
|
|
|