|
wmawiał Jej,że sobie bez Niego nie poradzi.
Udowodniła wszystkim,że jest silna,że da rade.
|
|
|
Serce jej smutniało,gdy slyszała jaki to On jest szczęśliwy z inną .
|
|
|
wiesz jak Ona sobie radziła z samotnością?
układała w głowie historie które nigdy się nie wydarzą. Ona i On byli aktorami roli głownej.
|
|
|
Wracała późnym wieczem ze spaceru. Była zupełnie sama. W parku było pusto. Latarnie delikatnie oświetlały alejki. Niebo wypełnione gwiazdami. Usiadła na ławce, wpatrując sie w niebo znowu myślała o Nim. Jej początkowe wspomnienia,wywołały uśmiech, następne ból w klatce piersiowej i kolejny łzy. Wiedziała,że może sobie pozwolić na łzy,wiedziała że jest sama. Że nikt nie będzie jej szukał. Po chwili cichego płaczu usłyszała kroki. Odwróciła się i zobaczyła Jego. Zapytał co Ona tu robi, zupełnie sama. Gdy podniosła głowę a On zobaczył łzy na Jej policzkach przytulił ją mocno do siebie i rzekł " ja
Ciebie też kocham, tęskniłem "
|
|
|
nawet po tak dużym odstępie czasu,słysząc Jego imię jej serce umierało na nowo.
|
|
|
a gdy wchodziła do domu,zmywała makijaż, sciągała sztuczny uśmiech,wkładała dres, ukochaną rozciągniętą koszulkę, spinała włosy w luźny kok. no i wkładała słuchawki w uszy, wtedy czuła się sobą / moje.
|
|
|
- jak to? nie możesz odejść! w nerwach zagryzałam wargi, łzy czarnego koloru spływały równomiernie po moich różowych policzkach. - oczywiście, że mogę. mam do tego prawo, jak każdy wolny człowiek, obywatel tego kraju. poradzisz sobie Mała. był spokojny, nie targały nim żadne emocje, nawet te negatywne, przerażała mnie jego obojętność. - nie zrobisz mi tego, nie jesteś taki, po tym wszystkim.. - nic złego nie robię, nie proś, podjąłem decyzję, odchodzę. pocałował mnie w czoło i wyszedł, było tak jakbyśmy się nigdy nie poznali.
|
|
|
w Twoim życiu liczyła się tylko Mary. dawała Ci dokładnie to samo co ja kiedyś. banana na twarzy, ataki niepohamowanego śmiechu, ucieczkę od problemów ze starymi i szkołą. zapomniałeś, że istnieję. załatwianie floty i towaru zajmowało przecież większość dnia. spotykaliśmy się wieczorami. nie znosiłam widoku Twoich przeszkonych, czerwonych oczu, mimo tego, że zawsze byłam w nich zakochana. chciałam uciec. nie radziłam sobie z tym wszystkim. sznyty. jedna, druga, piętnasta. nie widziałeś jak spadam w dół. wierzyłam w uczucie, które nas łączy przetrwa tą próbę. błagałam byś przestał. zrobiłeś to. nasz związek odrodził się. było idealnie, jak na początku. te kilka miesięcy dało mi nadzieję, którą straciłam. nie wiem kiedy znowu do niej wróciłeś, niestety porzucając przy tym mnie.
|
|
|
|