 |
taki dzień gdy wbijasz sobie paznokcie
głęboko w wewnętrzną część dłoni.
|
|
 |
Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie niż idealna kopią kogoś innego .
|
|
 |
Jeśli nie udało ci się za pierwszym razem, próbuj, próbuj jeszcze raz.
|
|
 |
Mała, otrzep się z kurzu tamtych wspomnień, przeszłość nigdy nie wraca.
|
|
 |
na zawsze razem, czas dla nas nie tyka, powłoka ozonowa, trudno, niech znika.
|
|
 |
może nie wszystko skończone?
|
|
 |
i ponownie dźwięk smsa przyprawia o palpitację serca , i pojawiający się szczery uśmiech.
|
|
 |
dziś zadzwoniłeś , bez przywitania odrazu zacząłeś mówić : ' dobra, straciłem Cię - jako miłość życia. nie chcę Cię stracić - jako najlepszej przyjaciółki. proszę '. po czym zacząłeś wyjaśniać pewne kwestie których od dawna się domagałam. w Twoim głosie było mnóstwo nadzieji, a ja czułam się jak podła suka, która zaraz Cię jej pozbawi. prawie przez łzy powiedziałam: ' rozstaliśmy się przez brak zaufania. więc powiedz mi , wyobrażasz sobie przyjaźń bez krzty ufności? bo ja ani trochę'. nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, jakby po drugiej stronie nikogo nie było. 'przepraszam' - tyle zdołałam z siebie wydusić, odkładając słuchawkę i kasując Twój numer który i tak zapisany mam na zawsze nie w pamięci, a w sercu.
|
|
 |
cóż, pewnych rzeczy nie da się podrobić.
|
|
 |
taki dzień, gdy wbijasz sobie paznokcie
głęboko w wewnętrzną część dłoni.
|
|
 |
idę korytarzem. przede mną te suki, których nienawidzę. Kilka z nich wiem, że się do Ciebie łasi. Nie widziały mnie. Zaczęły gadkę na mój temat. Uważały, że mnie nie kochasz. Już miałam zareagować, kiedy to ujrzałam Cię na korytarzu. Szybkim krokiem je wyminęłam, rzucając mordercze spojrzenie i pobiegłam do Ciebie. Uśmiechnąłeś się. Złapałeś mnie w pasie i podniosłeś w góre jak małe dziecko. Pocałowałeś mnie i mocno przytuliłeś. Na środku korytarza. Lansiary z grobową miną nas ominęły. Zazdrość płynęła z ich oczu.
|
|
|
|