|
potrójne, podwójne, poczwórne spierdalaj - to złudne, nietrudne i wtórne, więc nara
|
|
|
Nie oceniaj mnie po przeszłości, już w niej nie żyję.
|
|
|
Pójdźmy gdziekolwiek, gdzieś razem. Rozmawiajmy długo i dużo, i o wszystkim, i szczerze, i złap mnie za rękę pomiędzy zdaniami. Ściśnij mocno moją dłoń i uśmiechnij się lekko, a ja uznam, że tak właśnie powinno być. Nie uciekajmy, jeśli zacznie padać. Nauczmy się kochać listopad. Pójdźmy jeszcze na długi spacer i później możemy iść do Ciebie. Zróbmy malinową herbatę i usiądźmy przy kominku na ciepłym kocu. Jeśli nie masz kominka, to wyobrazimy go sobie, to żaden problem. Nie całuj mnie. Jeszcze nie. Będę czuła się bezpiecznie i oprę się o Ciebie. Zasnę, wtedy pozwól mi po prostu spać na swoich kolanach. Możesz pocałować mnie w czoło i pogłaskać po plecach. Uśmiechnij się, jeśli zacznę cicho chrapać. I zacznij mnie kochać. / definicjamiloscii
|
|
|
Mała, nie wiem co sobie teraz myślisz, co układasz sobie w głowie, jak planujesz dzisiejszą noc i jutrzejszy dzień, ale posłuchaj - teraz nie możesz się poddać. Teraz dostajesz mocnego kopa po dupie i teraz masz pokazać, że to tylko wybiło Cię ku górze. Ty jesteś tu najważniejsza. Ty się liczysz. Żaden marny człowiek nie będzie majstrował Ci przy sercu jak dzieciak w zabawkach i nie będzie uciekał zaraz po tym, jak coś popsuje. Nie, mała, odwdzięczysz Mu się za to. Tylko wstań. Zdejmij ten rozciągnięty sweter i popraw makijaż. I pokaż, że to Ty decydujesz o własnym życiu. / definicjamiloscii
|
|
|
Staram się. Zobacz, popatrz na mnie - idę z podniesioną głową, żaden krok nie jest zachwiany, uśmiecham się. Nienawidziłeś moich łez i nie pokazuję Ci ich, wmów sobie, że nie istnieją. Moje szczęście, wyobraź je sobie, ja Ci pomogę. Uśmiechnijmy się do siebie, niestarannie otaczając swoje ciała spojrzeniem. Nie myśl o tym, że Ci mnie brakuje. Nie rób tego, proszę, wiem jak to boli, jak wyniszcza. Nie dopuść do siebie tej destrukcji, która otoczyła już cały mój organizm. Masz sobie poradzić, masz się o mnie nie martwić, masz być po prostu moim znajomym - tak jak założyłeś. Tylko to. Nie miej do mnie pretensji, zabij tą zazdrość, już nie możesz, nie powinieneś. To koniec, definitywny, ja wiem, przecież sam to powiedziałeś. Cholera, gubię się tu już. Tak ciemno. Tak bardzo mi zimno. Tak bardzo mi tu Ciebie brakuje. Nie, nie słyszysz tego. A jeśli - wmów sobie, że to przesłyszenia... tak będzie lepiej.
|
|
|
bezsilność zbiera się w kąciku oka.
|
|
|
czasem kogoś potrzebujesz, czasem nawet wiesz kogo konkretnie, czasem przypominasz sobie że nie masz prawa potrzebować tej osoby.
|
|
|
Stoczyłam się. Mocno stąpam nogami po samym dnie czując jak jego rozpacz wbija mi się w stopy. Każdy kamień, szkło, zardzewiały metal, ostry kawałek drewna raniący moje kolana po upadku przypominają mi dlaczego tu jestem. Zdarte łokcie, płynące czerwone po nadgarstkach potoki i czarne smugi na policzkach. Przepite oczy, w których popękały krwinki. Boję się... Panujący tu chłód i ciemność powodują, że zatracam się w tym wszystkim coraz bardziej nie mogąc znaleźć odwrotu. Serce bije nierównym rytmem powodując mocne kłucie. Zgubił mnie kolejny łyk... kolejna noc z zapitą mordą. Zniszczyłam wszystko co było ważne. Chciałam zapomnieć, uciec.. chciałam przestać być jedną, wielką niewiadomą. Stałam się nikim a pierdolona duma nie pozwala mi sobie pomóc. Wyniszczam się kawałek po kawałku czując jak stopniowo brakuje we mnie życia. Upadnę jeszcze niżej bo nie mam ochoty na litościwe spojrzenia i współczucie miotające wszystkimi na cztery strony świata. Zapomną.. zostanę tu. / ciamciaa
|
|
|
zobaczyłam to, zobaczyłam jak moje życie się rozwala, zobaczyłam jak pęka prawie każda ściana, zobaczyłam jak przyjaciele odchodzą, zobaczyłam jak mężczyzna mego życia łamie wszystkie obietnice, zobaczyłam jak najbliżsi zmieniają kierunek naszej wspólnej ścieżki, zobaczyłam jak wrogowie chcą mnie zniszczyć, zobaczyłam przyszłość, każdy początek i koniec, zobaczyłam jak będzie mi trudno przetrwać i pokonać miliony przeciwieństw, zobaczyłam również tysiące dni szczęścia, ale też zobaczyłam jak nikt mnie nie potrafił docenić, zobaczyłam i dalej oglądać tego nie chciałam, czułam jakby to było dziś, próbowałam przełączyć na inny kanał, popadałam w paranoje, niechęć życia wzrastała, seriale, filmy, a nawet bajki i ten sam scenariusz, za dużo tego było jak na jeden raz, od tamtej pory przestałam wierzyć w cokolwiek, nie ma uśmiechu, nie ma łez, nie ma zaufania, tylko czekam na to co będzie i próbuję zapomnieć o tej chorej wizji.
|
|
|
Popatrz w lustro. Co widzisz? To już nie ta sama osoba, co kiedyś, mam rację? Blada cera, podkrążone oczy, brak uśmiechu. Jesteś ponura i wyglądasz jakby uleciało z Ciebie życie. Jest tylko wszechogarniający smutek. Patrz dalej i zastanawiaj się jak to wszystko się stało, jak mogłaś pozwolić aby doprowadzić się do takiego stanu. Patrz i zbierz siły aby to naprawić. To najlepszy czas żeby zrobić coś z sobą, aby znów zarażać optymizmem jak kiedyś. Zbieraj się. / napisana
|
|
|
CZ1 Cześć Kochanie. Dawno do Ciebie nie pisałam, zdążyłam się stęsknić, pamiętasz mnie jeszcze? No dobrze, dobrze wiem ze pamiętasz przecież tak naprawdę od ostatniego smsa od Ciebie nie minęły nawet cztery minuty, ale i tak tęsknię uwierzysz? Chciałam ci powiedzieć coś od serca, szepnąć coś na odległość, przytulić cię chociaż tego nie czujesz, pocałować chociaż wiem że niemożliwością jest byś o tym wiedział. Jesteś 264 kilometry ode mnie. Leżysz na łóżku i boli cię to tak jak mnie. Ty też zamykasz oczy marząc o tym że to tylko sen? Że gdy podniesiesz powieki odsłaniając swoje piękne niebieskie oczy będę tuż obok, a wtedy wyciągając dłonie otulisz mnie ciepłem ze swojego serca. Marzymy o tym samym leżąc na lewym boku odsuwając od siebie problemy. / bekla
|
|
|
CZ2 . Jednak nasze problemy to już nic. Gdy możemy być razem wszystko się układa, znika świat, znikają ludzie i przeciwności. Jesteś moim skarbem, tym czego szukałam i co spadło tak nieoczekiwanie. Każdego ranka dzielisz się ze mną światłem swojego istnienia, razem lśnimy nawet w pochmurne dni. Idziemy razem choć daleko od siebie, ale wiesz? Starzy wieszcze śpiewają „to co uważano za nierealne stanie się rzeczywiste” i tak właśnie my- nierealni, przypadkowi , oddaleni od siebie przetrwamy i staniemy się rzeczywistością. Obiecuję ci, że kiedyś usiądziemy na werandzie naszego domu śmiejąc się do rozpuku ze swojego początku. Tymczasem musimy stoczyć walkę z czasem, z bólem, z rozstaniem ale wynagrodzę ci wszystko. Wiem że warto czekać.
|
|
|
|