 |
Chyba robienie sobie na zlosc wychodzi mi najlepiej/alee_urwal
|
|
 |
Życzę Ci wszystkiego najgorszego, żeby Twoje szczęście i całe życie rozjebało się w drobny mak! Żebyś błagał o litość, o śmierć, zastanawiał się dlaczego Cię to spotkało, kto Ci życzy źle, komu zależy na tym. By każdy dzień był gehenną, zadawał bezlitosne tortury, byś tego nie wytrzymywał i w końcu postradał rozum... Żebyś za każdą minutę mojego cierpienia z Twojego powodu cierpiał godzinę i to stukrotne bardziej niż ja. Na nową drogę życia którą podążasz już dłuższy czas wręczam Ci odbezpieczony granat i nóż w serce. By nikt przez Ciebie już nigdy nie cierpiał, a przede wszystkim by nikt nie mógł Cię mieć. Minęło sporo czasu, a ja dalej myślę o Tobie, i chociaż próbuję nie mogę zapomnieć...
|
|
 |
Podobno miałeś na mnie plan, tak mi opowiadałeś kiedyś. Wtedy jeszcze ze mną gadałeś, wtedy. A ja jak kretyn wierzyłem w Twoje szepty i byłem gotów oddać im się bez reszty. Wierz mi, aż twój głos nagle zniknął i nawet nie było mi specjalnie przykro.
|
|
 |
Musisz mi pomoc, kochanie, musisz, słonce, skarbie, jesteś tak daleko, że chyba jedyne co wypada mi zrobić, to położyć się na podłodze i płakać, a w mojej głowie mówię do Ciebie "wszechświecie", chociaż pewnie już Ci to mówiłam, kochanie, jestem chora psychicznie, kompletnie zwariowałam, a dzisiaj wszystko spadło na moja chora głowę i mam gorączkę, tak, leżę na podłodze i ziemia drży, czuję, zapach kawy, zapach drewna, zapach śmierci, kochanie, bądź! dziś znowu bawiłam się żyletkami, strasznie źle u mnie i dlatego strasznie długo się nie odzywałam, to moje wyznanie, oszalałam, a ludzie odchodzą, chcę Cię, potrzebuję Cię, nie mam ani jednego papierosa, gram z szatanem w kalambury o moją duszę, wszystkie wątki w mojej głowie się mieszają, nie dam rady, potrzebuje to skończyć, dziś teraz już zaraz, bo kurwaniewiemco, umarłam, pomieszały mi się kabelki, zielone z niebieskimi, nie wiem co mam zrobić, jestem maszyną, nie chce życia, nie chce go, tylko końca, spokoju, spokoju i Ciebie.
|
|
 |
Umarłam, tylko jeszcze nie chce się do tego przyznać.
|
|
 |
Mam go, mam go, chociaż wcale go nie kocham i oboje mamy alkohol w żyłach, a on do tego ma jeszcze miłość w głowie i dba o mnie, dba o mnie, bo chyba coś, co wzięliśmy podziałało na mnie nie tak jak powinno i mam straszne myśli, przerażające myśli o ludziach robiących sobie krzywdę i myślę jak bardzo chciałabym kogoś innego tutaj, teraz, ale już nie krzyczę, nie krzyczę już od paru miesięcy, zresztą nie mogę, a on chyba właśnie uderzył kogoś kto przechodził obok mnie z papierosem, bo chyba zaraz będę wymiotować, ale nie mogę, nie mogę niczego, przytula mnie, och, widzę jego oczy i przecież kurwa wiem, że to wcale nie tak miało być, że złe oczy, że nie te, nie ta twarz i nie te ręce na biodrach i mam ochotę położyć się pod ścianą i płakać, ale nie mogę, to studniówka, mogę jedynie zamknąć się w kabinie i rzygać, więc rzygam, przeklinam do sedesu, ale wcale nie jest mi lepiej, wychodzę i widzę tą samą twarz, czuje te same ramiona, wciąż dbające, opiekuńcze, czułe i kurwa nie Twoje.
|
|
 |
"Stało się – dojrzałem, na oczy przejrzałem,
Ujrzałem rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałem.
Stało się – wydoroślałem, bariery pokonałem,
Poznałem to, o czym pojęcia nie miałem."
|
|
 |
Tylko miłość do niego, sprawia, że jestem czymś więcej, niż stertą mięśni, tkanek i narządów, przytwierdzonych do szkieletu.
|
|
 |
Być jak Robin dla Barney'a, jak Blair dla Chucka, jak Bonnie dla Clyde'a, być dla kogoś najlepszą przyjaciółką i kochanką, tą jedną, wybraną, tą, która zawsze będzie najlepsza, tą, o którą walczy się do końca i która rzuca cień na wszystkie inne, być pierwsza opcją i jednocześnie być ostatnią, ostatnią dziewczyną, ostatnim podrywem, ostatecznym wyznaniem miłości.
|
|
|
|