 |
Nic, naprawdę nic nie pomoże...
|
|
 |
Jestem odbiciem w lustrze, bez nadziei, bez szans...
|
|
 |
coś jest, a później tego nie ma.
|
|
 |
Nawet gdy idę spokojnie, czuję natłok myśli ciągiem, wiesz?
|
|
 |
Nie wiem na kogo mogę liczyć i czy warto
Zaufać jeśli ma to być znów przykrą niespodzianką
Zapętlony stan umysłu, który wraca jak bumerang
Jak cień mnie prześladuje, przekonałem się już nieraz
Dzień za dniem mija, walczę z tym na nowo
Ze wspomnieniami, z fałszem, z ludźmi, walczę z samym sobą
|
|
 |
myśl co chcesz, dobrze wiesz co dla mnie znaczysz.
|
|
 |
to, co przed nami zależy tylko od nas samych i trzeba w to wierzyć, nie stawiając sobie granic
|
|
 |
znów spotkalibyśmy się wśród chwil co blakną, choć pielęgnuję je z całych sił
|
|
 |
zabić dziś egoizm w innych, przy czym nie znaleźć go w sobie
|
|
 |
byliśmy w klubie. siedzieliśmy razem z grupą znajomych. - rzucam palenie.. rzucił jego bliski kolega. -ja też rzucam. miałem też rzucić miłość, jednak.. spojrzał się na mnie, pocałował przy wszystkich i uśmiechnął, jednak się zakochałem. /espoir
|
|
|
|