 |
przecież, nigdy nie było nas. każdy ten, raz gdy mówiłeś jak kochasz, był tylko efektem, moich nieprzespanych nocy. zmęczenia i braku kofeiny. oczywiście, kochanie.
|
|
 |
kochał mnie tylko, gdy był pod wpływem alkoholu. tylko, gdy w jego żyłach płynęła szkocka. no, gdy napił się czystej, też zdarzało mu się powiedzieć, że kocha.
|
|
 |
nasza miłość opierała się na mojej naiwności i Twojemu uzależnieniu od alkoholu.
|
|
 |
kupił mi moją ulubioną gumę balonową. nigdy nie zapomnę jego spojrzenia, gdy mi ją wręczał mówiąc, że uwielbia na mnie patrzeć, gdy jestem uśmiechnięta jak małe dziecko w sklepie ze słodyczami.
|
|
 |
tak bardzo chcę zrozumieć, sens życia, że nie widzę, go już wcale.
|
|
 |
zapaliłam swoją lampkę, nocną. wzięłam do ręki mój pamiętnik. zaczęłam w nim pisać, o tym jak bardzo cierpię, przez Ciebie. kolejnego dnia, gdy Cię spotkałam, wręczyłam Ci go. miałam nadzieję, że nareszcie zrozumiesz, jak to wszystko mnie cholernie boli. popatrzyłeś na mnie badawczym wzrokiem, otwierając pamiętnik. czytając moje uczucia przelane na papier, wybuchnąłeś niekontrolowanym śmiechem. zrozumiałam, że cierpisz na znieczulicę. a ja, kocham sukinsyna.
|
|
 |
uszanuję Twój wybór. wybrałeś inną. uszanuję, ale nigdy się z tym nie pogodzę. pamiętaj o tym, gdy znajdziesz zwłoki, swojej dziewczyny.
|
|
 |
ostatnim tchem, krzyknęła jakim jest podłym sukinsynem. umierała z nadzieją, że do końca życia, będzie ją miał na sumieniu.
|
|
 |
był powodem do mojego codziennego wstawania z łóżka. to na jego widok, moje serce zamieniało się w wirującą pralkę. to on, najpiękniej na świecie mówił, jak bardzo boi się miłości. to właśnie, on był autorem każdego mojego uśmiechu. to dzięki niemu, potrafiłam doceniać, to co miałam. był całym, moim szczęściem. wszystkim, tym co miałam. pisząc, to z pewnej perspektywy czasowej, z uśmiechem na twarzy, dochodzę do wniosku, że jest mi żal, to wszystko pisać, w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym.
|
|
|
|